ROZDZIAŁ XV

1K 26 0
                                    

Agnes pov

Obudziłam się rano a do głowy odrazu uderzyły mi wspomnienia z wczoraj. Ryan kłucący się z tą dziwką poznanie Sofie i parę innych rzeczy. Odwróciłam głowę w stronę stolika nocnego który znajduje się po stronie o wejścia do pokoju. Zobaczyłam na nim śniadanie co mnie Zdziwiło nagle dzwi do pomieszczenia otworzyły się a w środku stał szatyn a mi odrazu popsuł się chumor

-Chciałem się odwdzięczyć za wczoraj i podziękować jeszcze raz

-To wszystko to teraz wypierdalaj nie chcę cię widzieć-powiedziałam a on rozszerzył oczy i Spojrzał na mnie

-Ale-zmieszał się

-Czego kurwa nie zrozumiałeś w słowie wypierdalaj-krzyknęłam i rzuciłam w niego pierwszą lepszą rzeczą którą była jakaś figurka która po chwili rozprysnęła się na ścianie a mężczyzny odrazu w pokoju nie było. Trafił chyba na najgorszy czas bo miałam okres ale moją uwagę zwróciła tacka ze śniadaniem. Stał na niej mały wazonik w którym była róża nawet miły gest z jego strony. Po chwili jadłam już posiłek No bo nie może się zmarnować

2 godziny później

Siedziałam w swoim biurze i nudziłam się nie miałam nic do roboty. Trening zrobiłam rano żadnych dokumentów do wypełniania nie mam. Odwróciłam się w stronę okna i usłyszałam że ktoś wszedł. Znowu się obkręciłam na fotelu i zauważyłam mojego wójka przyjaciela trudno go nazwać. Gregory Smith ojciec Georga był dla mnie jak drugi ojciec. Od kąd zmarła moja matka to on mnie chronił traktował mnie jak własną córkę. Takie zadanie zresztą powierzył mu mój tata. Teraz czasami dalej mnie chroni ale przed głupimi decyzjami

-Co cię sprowadza wójku do mnie

-Jest akcja ktoś wykrada nam broń z magazynu musimy ich dorwać bo zbili naszych ochroniarzy

-Ilu ich jest

-osmiu

-Dwa samochody na ziemi i od góry ich zaatakujemy jak najszybciej zbiórka my też jedziemy chyba że nie chcesz

-Ja zawsze i wszędzie chętny zapamiętaj to sobie mała-powiedział a ja się zaśmiałam cicho wyszedł a ja się uzbroiłam.

Ryan pov

Czy miałem już cholerną obsesję na jej punkcie. Oczywiście że tak właśnie teraz kierowaliśmy się do jednego z ich magazynu gdzie ktoś kradł im broń. Zaparkowaliśmy w odpowiedniej odległości tak żeby nie przeszkadzać w akcji ani ich nie wystraszyć. Po chwili przyjechały samochody i zaczęła się strzelanina. Obserwowałem głównie czy nic jej nie zagraża ale radziła sobie z każdym wrogiem. Strzelała właśnie do facetów którzy się chowali za skrzynkami. Spojrzałem w stronę dachu na którym siedział snajper i do niej celował. Serce mi stanęło i w tym samym momencie oddał strzał. Jak popażony wysiadłem z samochodu i skierowałem się w jej stronę biegnąc. Odwróciła się w moją stronę a pocisk był blisko niej. Chwyciłem ją za biodra i upadliśmy na ziemię

-Co tu kurwa robisz-warknęła do mnie a ja z niej wstałem i rozejrzałem się do okoła było czysto. Spojrzałem jeszcze raz na nią a ona odwróciła głowę w drugą stronę i odrazu pobiegła do jakiegoś mężczyzny i uklękła przy nim. Podeszłem do nich a ona z nim rozmawiała

-Nie możesz umrzeć rozumiesz nie możesz-mówiła do niego ciękim głosikiem jakby prawie miała się rozpłakać

-To koniec mojego życia słońce nie martw się o mnie żyj dalej tak jak dotychczas-powiedział do niej słabym głosem i blado się do niej uśmiechnął

-George mi tego nie wybaczy proszę zostań chwilę jeszcze wójku nie odchodź proszę-łkała cicho do niego a on się nie odzywał tylko patrzał w niebo-Dlaczego kurwa dlaczego-zawyła uderzając go pięscią w klatkę piersiową wiedziałem jaki czuła ból. Podniosła głowę a jej dłoń zbliżyła się do jego twarzy. Kciułkiem i palcem wskazującym zsunęła na dół jego powieki zamykając mu tym oczy. Podniosłem ją z ziemi przytulając ją do siebie a ona się rozpłakała. Zawołałem jednego z ich ludzi i powiedziałem żeby się odpowiednio nim zajęli. Chwyciłem ją jak pannę młodą i wsiadłem na tylne siedzenie samochodu dając znak kierowcy żeby skierował się do jej domu. Głaskałem ją delikatnie po głowie gdy nagle się odezwała

-To ja tam powinnam leżeć a nie on

-Kochanie nie mów tak-powiedziałem do niej a ona spojrzała na moją twarz

-Dlaczego mnie uratowałeś dlaczego tam wogóle byłeś-spytała się mnie chwilę myślałem nad odpowiedzią

-Bo mi na tobie zależy a jak byś to ty tam leżała to pewnie i ja w niedługim czasie bym zmarł-powiedziałem do niej a ona zrobiła duże oczy-Bóg ma dla nas plan może nie będzie nam razem jak w niebie ale proszę daj nam szansę i nie odpychaj mnie

-Postaram się ale to nie będzię takie i dziękuję za to i masz rację Bóg ma dla nas plan i nie możemy go zmnieniać bo nam się tak za chciało-przytuliła się bardziej do mnie-dziękuję-szepneła cicho

______________________________________
Wysławiajmy Pana Boga za to że napisałam wkońcu rozdział.

Nie będziesz mną żądził!!! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz