Życie złodzieja

126 3 0
                                    

 Trzy postacie stały na szczycie królewskiego zamku knując, jaki sposób kradzieży książęcej korony zaginionego będzie, najwłaściwszy. Byli tam Hanta Sero i Denki Kaminari oraz ich szorstki i niesławny lider - Katsuki Bakugou.

-WY IDIOCI, RUSZCIE SIĘ DO DIABŁA! - wrzeszczał Bakugou.

-Sssshhh! Bakugou, nie drzyj się, bo nas złapią! - wyszeptał Sero, uciszając go palcem.

-Tch, cokolwiek gówniaku.*

-Dobra, omówmy plan raz jeszcze żeby nie spieprzyć tego jak ostatnio. - powiedział Sero rzucając Denkiemu wymowne spojrzenie.

-To NIE była moja wina! Skąd mogłem wiedzieć, że przebranie się za śmietnik nie będzie wystarczająco realistyczne! - lamentował Denki.

-Dosłownie ci to POWIEDZIELIŚMY, głupku! - Bakugou powiedział to z szyderczym uśmieszkiem.

-Cóż, nieważne, do rzeczy. Denki i ja zawiążemy linę wokół talii Bakugou i wolno go opuścimy. Wtedy, Bakugou upewni się, że nie robi żadnego hałasu i ostrożnie wyjmij koronę z gabloty. Potem da nam sygnał, a my wciągniemy go z powrotem i damy nogi za pas. Brzmi nieźle, nie? - zapytał Sero.

-Bez zarzutów! - odpowiedział Denki.

Bakugou jedynie wzruszył ramionami i przewrócił oczami.

-W porządku. Zająć pozycje! Nie spieprzmy tego!

Sero i Denki zawiązali przygotowaną linę wokół Bakugou, otworzyli okno nad salą tronową i powoli obniżali Bakugou do książęcej korony, sprzeczając się przy tym cicho. Bakugou wyjął z kieszeni małą szpilkę i wolno przekręcił nią w zamku trzymającym koronę. Po usłyszeniu cichego kliknięcia, ostrożnie zabrał koronę i umieścił ją w swojej torbie. Już miał dawać sygnał, kiedy jeden ze stojących przed nim królewskich strażników kichnął. Bakugou po prostu nie mógł się powstrzymać.

-Bless you motherfucker.** - mówiąc to dał Sero i Denkiemu sygnał by go wciągnęli.

Wzrok wszystkich strażników zwrócił się na uciekających na dach rabusiów.

-Stary, czemu to zrobiłeś! Utrudniasz jeszcze bardziej! - Sero krzyczał uciekając.

-Zrobiłem to na co miałem ochotę, robię to co chcę kiedy chcę! - Bakugou wykrzyczał to między oddechami.

Cała trójka dotarła do krawędzi dachu, gdzie pod nimi rozbijała się woda. Odwrócili się w stronę skąd słyszeli krzyki i kroki. Otoczyło ich dziesięciu strażników. Sero w panice zrobił pierwszą rzecz jaka przyszła mu na myśl.

-Wstrzymajcie oddech! - wrzasnął i zepchnął ich z dachu do wody pod nimi.

Denki wrzeszczał piskliwie podczas gdy cała ich trójka przyjaciół pędziła w stronę morza. Kiedy tylko znaleźli się w wodzie, szybko z niej wyszli i co sił w nogach pobiegli do lasu.

-Hah! To gówno było kurewsko łatwe! Gdybym wiedział, że kradzież tego śmiecia będzie tak prosta, już dawno bym to zrobił! Będę cholernie bogaty! -wołał Bakugou.

-My będziemy bogaci. - sprostował go Sero.

-Tch, pewnie wy dranie. Możecie wziąć trochę kasy. Tak myślę...

W tamtym czasie cała trójka biegła między drzewami mając królewskich strażników na ogonie.

---

*dipshit - nie wiedziałam jak mam to poprawnie przetłumaczyć, dlatego trochę improwizowałam

**Na zdrowie skurwysynie - brzmiało lepiej w oryginale, poza tym strasznie mnie to śmieszy, więc wolałam zostawić.

Zaplątani (KiriBaku)-TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz