Bakugou ponownie użył swoich noży by łatwiej pokonać wieżę, od czasu do czasu plując przekleństwami pod nosem.
-Hej Shitty-hair, idziesz kurwa czy co? - wydarł się blondyn.
Kirishima stał na krawędzi okna trzymając swoje włosy i z Izuku na ramieniu. Bawił się kosmykiem i wypuścił drżący oddech.
-To niemęskie. No weź, dasz radę. - mamrotał do siebie.
Zanim zdążył zmienić zdanie, wyrzucił swoje czerwone włosy przez okno i ześlizgnął się po nich. Kiedy zsunął się na dół, czuł owiewający, świszczący go wiatr i wydał z siebie radosny okrzyk. Wtedy, w momencie w którym miał uderzyć w ziemię, zatrzymał się i zawisł w powietrzu na kilka sekund. Z podziwem spojrzał na trawę gdy wolno stawiał na niej stopę. 'Wow...' szepnął do siebie. Zaśmiał się i postawił drugą stopę biorąc głęboki wdech rozkoszując się pierwszą chwilą wolności. Podszedł do niewielkiego strumienia płynącego obok wieży i delikatnie umiejscowił dłoń w wodzie. Wzdrygnął się i wyjął ją czując nagły chłód, ale ponownie ją włożył. Pozwolił by fale ślizgały się między jego palcami, a potem wolno dołożył również stopy. Kiedy było mu już za zimno, wysuszył stopy i dłonie najlepiej jak umiał i spojrzał w stronę wyjścia do zewnętrznego świata.
-No to idę! - stwierdził Kirishima. Wtedy zaczął biec w stronę wyjścia skacząc wokół przy każdej okazji,
-Hej, poczekaj, do cholery! - bezskutecznie wydarł się Bakugou.
Kirishima biegł do momentu aż przekroczył wyjścia i stanął przed lasem. Wziął kilka głębokich wdechów i w końcu rozejrzał się uważnie po otoczeniu. Jak okiem sięgnąć widział drzewa i zauważył, że każde drzewo różni się od poprzedniego, pomyślał, że to piękne.
-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem! - wykrzyknął podskakując. Kiedy wylądował i wziął pod uwagę to, co zrobił i jak wściekły byłby jego ojciec gdyby się dowiedział. - Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem. - wymamrotał z zaszokowaniem w oczach. - Ojciec wpadłby w szał.
-No cóż, szkoda. - Bakugou splunął tuż za nim. - Zgaduję, że będę musiał zabrać cię z powrotem, żeby mógł dalej utrzymywać tą niesamowitą relację ze swoim ojczulkiem. Możesz po prostu oddać mi torbę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz, stoi?
-Nie! Jeszcze nie widziałem tych lampionów!
-Oh, daj spokój! Ja tylko chcę odzyskać moją jebaną torbę!
-Dostaniesz ją jak pokażesz mi lampiony!
-Ughhhh...
Zanim Kirishima zdążył zareagować na jego postawę, zaskoczył go szelest w krzakach i szybko skoczył za Bakugou.
-O NIE! To pewnie jeden z tych zbirów, przed którymi ostrzegał mnie ojciec. Pokonasz ich, co nie? Nie umrzemy, racja? - wrzasnął Kirishima. Szelest trwał jeszcze kilka sekund zanim z zarośli wyskoczył królik. Spojrzał na niego niezainteresowany, a potem spojrzał na Kirishimę za nim. Kirishima uśmiechnął się nieśmiało. - Heh, wybacz, rzadko wychodzę. Tak właściwie, pierwszy raz jestem na zewnątrz. To nieco straszne. - mruknął Kirishima drapiąc się w kark.
Rzucił mu przelotne spojrzenie po czym przewrócił oczami i odwrócił wzrok.
-To wyjaśnia tą tonę gówna. Teraz chodź, jestem kurewsko głodny. - powiedział Bakugou już odchodząc.
-Dokąd idziemy? - zapytał Kirishima.
Bakugou zastanawiał się przez moment, wtedy go olśniło. Uśmiechnął się zadziornie i nie odpowiedział Kirishimie, pozostawiając chłopca zastanawiającego się, gdzie do licha zabiera go Bakugou.
-----------------------
Todoroki ciągle tkwił w lesie starając się ze wszystkich sił ustalić, gdzie poszedł Bakugou. Usłyszał szelest i zaalarmowany zatrzymał się, gdy nagle pojawiła się postać. Miał włosy czarne jak smoła i niebieskie oczy, z zaciekawieniem spoglądał na Todorokiego.
-Pałacowy koń? Co on tu...
Mężczyzna przerwał w połowie zdania by zawrócić i zacząć biec. Todoroki był zmieszany, ale nadal węszył.
Mężczyzna, znany jako Dabi, desperacko biegł w kierunku wieży, mając rozpaczliwą nadzieję, że to co myślał się nie wydarzyło. Kiedy stanął pod wieżą, zatrzymał się by złapać oddech.
-Kirishima! Spuść mi swoje włosy! - zawołał. Odpowiedziała mu tylko cisza. - Kirishima?! - zawołał ponownie.
Nic. Szeroko otworzył oczy i udał się na tył wieży, gdzie znajdowało się wyjście awaryjne. Szybko utorował sobie drogę z kamieni i wspiął się na wieżę. Kiedy dotarł na szczyt schodów, odsunął zasuwkę i wtedy mógł wejść do głównego pomieszczenie.
-Kirishima! - wrzasnął Dabi.
Dokładnie sprawdził każdy pokój, bez skutku. Nigdzie nie mógł znaleźć Kirishimy. Już miał się poddać, kiedy jego uwagę przykuło coś błyszczącego w świetle słonecznym. Ostrożnie podszedł bliżej i zobaczył torbę, a w środku koronę. Gwałtownie nabrał powietrza i dalej przetrząsał torbę dopóki nie dostrzegł listu GOŃCZEGO. Przyjrzał się uważnie twarzy i imieniu: Bakugou Katsuki.
Spojrzał mu w oczy i momentalnie wstał i podszedł do jednej z jego szuflad. Szperał w niej przez moment zanim wyjął ostry sztylet. Usatysfakcjonowany bawił się nim chwile w palcach, a potem wyszedł.
---
Z racji tego, że nikt nie odpowiedział na moje pytanie w poprzednim rozdziale stwierdziłam, że będę tłumaczyć po swojemu. Sens jest zachowany i wydaje mi się, że tłumaczenie jest dość znośne, więc zmiana kompozycji i szyku zdań nie będzie niszczyć przekazu.
Miłego czytania
CZYTASZ
Zaplątani (KiriBaku)-TŁUMACZENIE
FanficOD AUTORA: Tytuł jest oczywisty i tylko ostrzegam przed przekleństwami (ekhem, ekhem Bakugo) więc się nie zdziw :) w każdym razie mam nadzieję że spodoba Ci się ta historia!! NOTKA: Nie jestem właścicielem postaci ani fabuły, twórcy to Horikosh...