Ostatni raz

95 5 0
                                    

Po zaledwie kilku minutach, Bakugou dostrzegł niegdyś magicznie wyglądająca wieżę. Teraz napełnia go lękiem. Szybko zsiadł z grzbietu Todorokiego i pobiegł do podstawy wieży.

-Kirishima! Kirishima, spuść swoje włosy! - wołał z desperacka nadzieją na odpowiedź. Po chwili, blondyn zdecydował się wspiąć po ścianie tak jak zrobił to ostatnim razem, kiedy nagle opadły na niego czerwone włosy. Westchnął z ulgą i zaczął się wspinać na szczyt wieży. - Kirishima! Gdzie jesteś? Jesteś ranny? - zapytał kiedy tylko wszedł do środka.

Rozejrzał się po pustym pomieszczeniu i na samym środku dostrzegł skutego łańcuchami i zakneblowanego Kirishimę. Krzyczał przez swój knebel, łzy wypływały z jego oczu, ale Bakugou nie zareagował na czas. Zza niego, Dabi dźgnął go w bok sprawiając, że Bakugou upadł w bólu. Krzyk Kirishimy przybrał na sile łkając z poczucia winy.

-Pozwolę mu się wykrwawić. I teraz, mój synu, pójdziemy gdzieś, gdzie nikt cię już nigdy nie znajdzie! - zawołał Dabi łapiąc za łańcuchy wiążące Kirishimę. Mężczyzna zaczął go ciągnąć w kierunku tajnego włazu prowadzącego na zewnątrz. Kirishima opierał się z całej siły, mentalnie przecinał swoją skórę. Izuku próbował ochronić chłopaka odwracając uwagę Dabiego, ale został kopnięty w dal. - Wystarczy, Kirishima! Przestań ze mną walczyć! - wydzierał się Dabi. Po wielu zmaganiach chłopak był w stanie poluzować knebel i zsunąć go pod usta.

-Nie! Nigdy nie przestanę z tobą walczyć! W każdej chwili mojego życia będę próbował od ciebie uciec! - krzyczał Kirishima. - Ale... jeśli pozwolisz mi go wyleczyć, przestanę walczyć. Nawet nie spróbuję uciec i wszystko będzie tak jak kiedyś.

-Kirishima...nie... - Bakugou napiął się mówiąc ledwo słyszalnie.

-Obiecuję. - przysiągł chłopak. Dabi przymknął oczy i po chwili namysłu zdjął łańcuchy Kirishimie i założył je blondynowi. Chłopak podbiegł do niego. - O mój Boże, Bakugou, tak mi przykro, teraz będzie dobrze. Tylko wytrzymaj. - wyszeptał ostrożnie próbując owinąć kosmyki wokół kłutej rany blondyna.

-Kirishima, nie. Przestań. - wybełkotał. - Nie mogę pozwolić ci... zrobić tego dla mnie.

-Nie mogę pozwolić ci umrzeć, proszę pozwól mi cię uleczyć. - błagał, a po jego twarzy spływał potok łez. Bakugou uśmiechnął się jak tylko mógł i sięgnął w stronę głowy chłopaka.

-Przepraszam, Kirishima. - jednym szybkim ruchem, Bakugou chwycił włosy Kirishimy i obciął je odłamkiem rozbitego lustra sprawiając, że wszystkie włosy chłopaka stały się czarne.

-Nie! Coś ty narobił! - krzyczał Dabi, próbując zachować włosy, które utrzymywały go przy życiu przez te wszystkie lata.

Włosy mężczyzny stały się siwe, a na jego skórze pojawiły się zmarszczki i przebarwienia. Spoglądając na siebie w rozbitym lustrze, Dabi zawodził w agonii i obrzydzeniu, rzucając się po całym pokoju w oszołomieniu. Izuku wykorzystał sytuację i użył ściętych włosów Kirishimy do stworzenia pułapki na przeciwko jedynego okna. Dabi stracił równowagę, upadał przed siebie z krzykiem dopóki nie rozległ się głośny huk.

Kirishima usiadł i zaniemówił po tym jak był świadkiem tego wszystkiego, szybko jednak przypomniał sobie sytuację i pospieszył do Bakugou. Blondyn ciągle odpływał i tracił przytomność.

-Nie, nie, nie, nie, Bakugou zostań ze mną. Proszę, jestem tutaj! - płakał unosząc bezwładną dłoń do głowy. - Kwiatku światło zbudź, pokaż mocy dar, odwróć czasu bieg i wróć mi dawny skarb.

-Kirishima! - zdołał krzyknąć Bakugou.

-Co? - zapłakał w odpowiedzi.

-...Byłeś moim nowym marzeniem.

-A ty moim. - Kirishima zachichotał smutno. Bakugou nie mówił po tym nic więcej, a jego oddech zaczął znikać. Kirishima kontynuował swoją piosenkę. - Ulecz każdą z ran, odmień losu plan, co stracone znajdź i wróć mi dawny skarb, mój dawny skarb.

Pojedyncza łza spadła na twarz blondyna, kiedy Kirishima płakał w żałobie nad bezwładnym ciałem. Łza wsiąkła w jego skórę i dzięki resztkom niesamowitych mocy uleczyła kogoś po raz ostatni.

-Kirishima...? Przestań płakać nad kimś kto kurwa nie jest martwy. - Kirishima podskoczył przestraszony i spojrzał na zdrowego, zarozumiałego blondyna.

-Bakugou! - chłopak mocno go przytulił płacząc z ulgi.

-Puść mnie, nie mogę oddychać. Zabijesz mnie własnoręcznie. - powiedział blondyn.

-Nie strasz mnie już tak, dupku! - krzyczał Kirishima rozluźniając uścisk by go odepchnąć.

Potem Kirishima złapał koszule Bakugou i przyciągnął go, zaskakując. Bakugou szybko oddał pocałunek. Kiedy się odsunęli, Eijiro uśmiechnął się szeroko i zdjął więzy blondyna.

Nim Bakugou zdążył się podnieść, chłopak podniósł go i przyniósł do okna.

-Hej-! Shitty Hair, odstaw mnie!

-Cóż, to ty obciąłeś moje włosy, więc spójrz kto teraz jest gówniany.

Bakugou mruknął coś w stylu "wkurzający, uroczy idiota" gdy obaj schodzili w dół wieży.

w końcu skończył*m ta część, Jezu to zajęło wieczność wybaczcie, została jeszcze jedna część i będzie po wszystkim (nagle czuję sentyment) dziękuję wam za czytanie tej imitacji pisania i życzę miłego dnia!

---

Moje oczy jeszcze nie umarły :D 

Za niedługo wpadnie ostatni tłumaczony rozdział!

P.S. W oryginale nie ma mediów w tym rozdziale i w rozdziale 'Intruz' dodałam je bo mój Pinterest mnie kocha. 

Zaplątani (KiriBaku)-TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz