Gaga
To miał być zwykły, normalny powrót do domu. Koniec trasy. W tym momencie nic nie było normalne i nic nie było takie jak być powinno... W jednej chwili, w jednej sekundzie twoje całe życie staje pod znakiem zapytania. Co dalej? Co teraz? Nikt na co dzień nie myśli o śmierci, chorobie, stracie. A przecież to czeka tuż za rogiem. Może przydarzyć się każdemu i w każdej chwili. Jest sposób żeby się na to przygotować? Czy ktokolwiek jest wstanie przygotować się na najgorsze? Może to i tak zawsze boli tak samo mocno? Nieważne czy stało się nagle czy po wielu latach. Ból był, jest i będzie. Zewsząd słyszę słowa wsparcia, otuchy. Wszystko będzie dobrze, ona wyzdrowieje. Na jakiej kurwa podstawie jesteście tego tak pewni? Skąd to wiecie? Chcę w to wierzyć, naprawdę, ale JAK??? skoro nawet lekarze powoli przestają mieć nadzieję.
~~~~~~~~
25 listopad
Była 18 po południu. Nasz samolot właśnie wylądował w Los Angeles. Odebraliśmy swoje bagaże i skierowaliśmy się na parking. Im szybciej tym lepiej, bo trzeba jeszcze dojechać do Malibu. Emma szła tuż za mną, w ręku trzymała telefon.
- Stefani! - krzyknęła nagle i odepchnęła mnie w drugą stronę.
Dopiero wtedy zauważyliśmy, że jakiś samochód z dużą prędkością zbliżał się w naszą stronę. Emma nie zdążyła uciec. Nie było na to szans. Uderzył w nią. Tak mocno, że odleciała kilka metrów w bok.
- Emma... - ukucnęłam przed nią - Roger dzwoń po pogotowie! - krzyknęłam do niego
Nachyliłam się nad nią żeby sprawdzić czy oddycha. Dzięki Bogu, żyła.
- Oddycha? - spytał Roger
- Tak - odpowiedziałam
- Mamy jej nie ruszać, bo może mieć obrażenia wewnętrzne - powiedział kucając przy mnie - możesz jej odchylić głowę do tyłu - dodał
Przesunęłam się szybko i odchyliłam jej głowę ręce układając na jej żuchwie i czole. Tak jak zawsze uczono. Wyglądała tak niewinnie. Dziwne, że nigdzie nie było krwi, jedyne co na pierwszy rzut oka można było zauważyć to to, że miała złamaną rękę. Czekaliśmy kilka minut, wszystko ciągnęło się jak godziny, a wokół nas zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi.
- Widzimy już kartkę - powiedział Roger do osoby, z którą rozmawiał.
Po chwili odłożył telefon, a do nas podbiegli ratownicy.
- Proszę się odsunąć! - krzyknął do nas jeden z nich
- Boże... - powoli zaczynało brakować mi powietrza.
Roger przyciągnął mnie do siebie.
- Wyzdrowieje. Nie martw się, ma dla kogo żyć
- Gdzie ją zabieracie? - spytałam gdy przenosili Emmę do karetki
- Pani z rodziny? - spytał
- Tak - odpowiedziałam bez wahania
- Może Pani jechać z nami
- Dziękuję, Roger jedź za nami! - krzyknęłam w jego stronę będąc już w karetce
Usiadłam na jednym z wolnych miejsc dla ratowników i przyglądałam się temu co robią. Założyli Emmie maskę i podłączyli kroplówkę. Niewiele można zrobić w karetce.
- Zna Pani dane pacjentki? - spytał w końcu jeden z nich
- Tak
Podałam im imię, nazwisko i rok urodzenia Emmy.
- Jest tu ubezpieczona, jakiej jest narodowości? - spytał
- Polka i jest ubezpieczona - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od jej twarzy
- To nie był wypadek prawda? - spytał po chwili ciszy
- Nie wiem - odpowiedziałam a moje oczy zaczęły zachodzić łzami - wątpię - dodałam po chwili - jest wielu ludzi, którzy nie życzą nam dobrze. Co z nią teraz będzie? - spytałam zmieniając temat
- Zostanie zbadana i przewieziona na oddział intensywnej terapii, wszystko będzie zależało od jej stanu zdrowia
- Ile szans mają ludzie tacy jak ona? - spytałam, chociaż ciężko mi było wydusić z siebie to pytanie
- Musi Pani spytać o to kogoś innego, lekarza, ale proszę być dobrej myśli, jest młoda i silna. Będzie dobrze - uśmiechnął się i otworzył drzwi pojazdu.
Wysiedliśmy z karetki. Emmę szybko zabrali wgłąb szpitala, a ja zaczekałam na Rogera. Pojawił się tuż po chwili.
- Dobrze się czujesz? - spytał stając koło mnie
- Nie, jak mam się czuć jak ona możliwe, że umiera?!
- Stefani nie mów tak, ona potrzebuje twojego wsparcia i nadziei. Wdech, wydech, bądź silna - powiedział próbując mnie przytulić
- Zostaw mnie - odtrąciłam jego rękę i odeszłam w stronę drzwi szpitala - Przestańcie! - zwróciłam się do ludzi, którzy zaczęli nam robić zdjęcia - Wiesz co to kurwa prywatność? - podeszłam do jednego z nich - uszanujcie, chociaż raz w życiu to kurwa uszanujcie
- Stefani! - zawołał Roger - chodź...
- Nawet nie próbujcie tego udostępniać - powiedziałam, a wierzchem dłoni starłam ostatnią łzę
- Spróbuj ich zrozumieć - powiedział puszczając mnie przodem w drzwiach
- Czasem mam po prostu dość... Emma czuła to samo, byłyśmy jak pandy w zoo, bez cienia prywatności, udawała, że jej to nie rusza. Naprawdę na nią nie zasługuję
- Stefani zasługujesz - powiedział przyciągając mnie do siebie - ona Cię kocha, a ty ją, to jest najważniejsze. Wiesz gdzie ją zabrali? - spytał, pokręciłam przecząco głową - Więc chodźmy kogoś zapytać
Poszliśmy w kierunku recepcji, a Roger zaczął rozmawiać z jedną z obecnych tam osób.
- Państwo są z tego wypadku, tak? - spytała jedna z Pań
- Tak - odpowiedziałam
- Pacjentkę przewieziono na blok operacyjny, drugie piętro. Proszę tam kogoś zapytać, na pewno będą wiedzieć więcej - uśmiechnęła się do nas
- Dziękujemy - odpowiedział Roger
~~~~~~~~~~~
Od dwóch godzin czekaliśmy pod drzwiami sali operacyjnej. W końcu drzwi się otworzyły, a przed nimi stanął lekarz.
- Państwo są rodziną pacjentki Emmy...
- Tak - nawet nie zdążył dokończyć
- Pani Stefani Germanotta?
- Tak
- Dobrze, pacjentka upoważniła Panią do wglądu w dokumenty dotyczące jej stanu zdrowia. Operacja się udała, co jest najważniejszą informacją - w tym momencie kamień spadł mi z serca - aktualnie jest w stanie śpiączki farmakologicznej, na dniach powinna się obudzić. Złą informacją jest to, że nie wiemy jak duże są uszkodzenia mózgu
- Co to znaczy? - spytałam
- Pacjentka może nic nie pamiętać, lub nie mieć władzy nad kończynami
- Boże... - usiadłam na jednym z krzeseł
- To są te najgorsze scenariusze, mamy nadzieję, że się nie sprawdzą. Dobrze się Pani czuje? - spytał, gdy zauważył, że trzymam się za brzuch
- Tak, raczej tak, dziękuję - uśmiechnęłam się krzywo
- Ona jest w ciąży - dodał Roger
- W takim razie powinniśmy Panią zbadać
- Czemu? - spytałam
- Została Pani postawiona w bardzo stresującej sytuacji, może to być zagrożeniem dla zdrowia Pani i dziecka
- Ale Emma...?
- Na razie i tak nie mogą jej państwo odwiedzić. Proszę za mną, zaprowadzę Panią na oddział ginekologiczny
CZYTASZ
Związek z Gwiazdą II (Lady Gaga)
FanfictionDruga część książki ,,Związek z Gwiazdą" ,,Błysk reflektorów, przeraźliwy krzyk mojej narzeczonej. Później już tylko ciemność...'' Wypadek, który zmienia życie, ludzie, którzy mimo bólu zostają. Przyszłość, która nie zwalnia tempa (Sceny 18+ czytas...