7

296 14 0
                                    

Gaga

2 tygodnie później

Tak jak każdego dnia od jakiegoś czasu dzień spędzałam w szpitalu z Emmą. Czuła się coraz lepiej, jedynie i najważniejsze było to, że niestety wciąż nie miała władzy nad nogami. Lekarze już nie wiedzieli co mówić. Ja starałam się udawać, że wszystko jest dobrze.

~~~~~~

- Czyli mówisz, że Sylwia wczoraj postanowiła pomalować ściany? - spytała wręcz płacząc ze śmiechu

- Tak, Emma ja się boję ich samych w domu zostawić

- Boże przepraszam Cię za nią, ona taka zawsze była - zaśmiała się i w tym samym momencie lekko zgięła swoje kolano

- Emma... - spojrzałam jej w oczy - naprawdę możesz podnieść nogi? - spytałam

- Nie wiem - odpowiedziała w szoku

- Poczekaj tu, zawołam lekarza - uśmiechnęłam się wstając z krzesła

- Nie wychodź... - chwyciła moją dłoń zanim się oddaliłam

- Ale zaraz wrócę. Kochanie co się dzieje?

- Nic, po prostu lekarz i tak zaraz przyjdzie

- Czujesz to? - spytałam kładąc swoją dłoń na jej prawej łydce

Pokiwała twierdząco głową. Odetchnęłam z ulgą.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się lepiej czujesz - przytuliłam ją do siebie

Po około 10 minutach faktycznie z obchodem odwiedził nas lekarz.

- Dzień... Pani Emmo, co tu się wydarzyło? - spytał w szoku - Jest Pani w stanie zgiąć nogę? - przeszedł do badania

Emma zgięła lekko swoją lewą nogę.

- Dobrze, teraz prawą

Zrobiła to samo co wcześniej.

- Co Pani czuje? - zaczął badać ją w taki sam sposób jak za pierwszym razem

- Ucisk - odpowiedziała - Czuję Pana dotyk, po prostu - uśmiechnęła się

- Zrobimy jeszcze dodatkowe badania, ale wygląda na to, że całkowicie wraca Pani do zdrowia

- Będę mogła ją zabrać do domu? - spytałam

- Nie dziś i nie jutro, ale w najbliższych dniach owszem pacjentka będzie mogła wrócić do domu - uśmiechnął się - przyjdzie do Pani pielęgniarka pobrać krew i zawiezie Panią na prześwietlenie. Po badaniach rozpiszemy Pani wizyty u fizjoterapeuty, a na samym początku będzie Pani jeszcze potrzebować wózka lub kul, możliwe, że tylko przez chwilę - zwrócił się do Emmy

- Kochanie słyszałaś? - wzięłam jej dłoń w swoją - w końcu wrócimy do domu - uśmiechnęłam się, a ona przyciągnęła mnie i przytuliła do siebie

- Kocham Cię i dziękuję

Emma

Było koło 22. Stefani już dawno musiała wyjść. Takie zasady. Lekarze zrobili mi prześwietlenie, pobrali krew, wszystko pod wypis. Jeszcze nie jutro, ale w piątek najprawdopodobniej wrócę do domu. Śmieszy mnie to jak bardzo całą tę sytuację przejęła się Sylwia. Nawet nie tyle wypadkiem, a ciążą. Nie myślałam, że będzie chciała wyremontować pokój dla dziecka, aż się boję co tam powstanie. Stefani wspominała, że zamknęła drzwi, wpuszcza tam tylko Rogera i Bóg jeden wie co tam robi. Oby nie spaliła i nie wysadziła domu a będzie dobrze. Swoją drogą nie tylko Sylwia się zmieniła. Stefani też, stała się taka dojrzała. Teraz jestem pewna, że to był dobry moment na dziecko.

- Wszytko dobrze u Ciebie? - dostałam SMS-a od narzeczonej

- Tak, wszystko super. A ty jak się czujesz?

- Chcę mieć Cię w końcu przy sobie. Zasnąć mając Cię w ramionach

- Nawet nie wiesz jak bardzo też tego chcę. Myślałaś już w ogóle nad imieniem dla dziecka? - spytałam ją

- Tak, ale czekam na Ciebie

- Pogadamy jutro, ale mam pomysł...

- Dobrze, dobranoc kochanie

I jak ja mogłam żyć bez niej? Nie wiem, po prostu nie wiem. Niczym sobie nie zasłużyłam na takie szczęście w życiu. Kocham ją nad życie i będę kochać już zawsze.

~~~~~~~~~~~

2 dni później

- Stara czy ja dobrze słyszałam, że dziś już wracasz?! - jak ja kocham bezpośredniość Sylwii

- Tak, dobrze słyszałaś - zaśmiałam się

- No kurwa nareszcie. Stefani zaraz przyjdzie z wypisem. Musisz chodzić o kulach? - spojrzała na przedmioty oparte o łóżko

- Na razie tak, z upływem czasu coraz rzadziej

- No dobra, to wstawaj - odkryła moją kołdrę - no już, już hurry up - wyszczerzyła się

- Widzę, że wróciła stara Sylwia - zaśmiałam się

- No co, trzeba Cię zacząć powoli na nowo wkurwiać, tyle miesięcy byłaś pod ochroną, ale się skończyło - chwyciła mnie za rękę pomagając wstać

- W ogóle słyszałam, że demolujesz mój dom. Co ci odwaliło, że wzięłaś się za remonty?

- Nie demoluje tylko odwalam za Was najgorszą robotę, przecież Stefani by się tym nie zajęła, ona albo spała albo była w szpitalu

- Aż tak? - spytałam

- Ja nie widziałam wcześniej nikogo, kto tak bardzo kochał kogoś jak ona kocha Ciebie. Więc tak, odwołała wszystko co mogła i każdą wolną chwilę spędzała w szpitalu - uśmiechnęła się - ale to już na szczęście przeszłość

- Moi rodzice są tu jeszcze?

- Tak, będą w domu, planowali wyjechać dopiero jutro, kończy im się powoli wiza. Chyba ktoś też się cieszy, że dziś wychodzisz ze szpitala - sięgnęła po mój telefon, który leżał na środku łóżka

- Możesz zobaczyć - odpowiedziałam

Nie miałam teraz czasu, ani głowy do pisania z ludźmi, bo w drzwiach pojawiła się moja narzeczona z lekarzem.

- Widzę, że Państwo się śpieszą - zaśmiał się doktor - nie będę Was zatrzymywać, Pani wypis - podał mi kopertę - Tak jak się umawialiśmy, proszę pojawić się za tydzień na kontroli i nie zapominać o rehabilitacji. Dziękuję Państwu i życzę zdrowia - pożegnał się

- To co... - zaczęła Stefani - wracamy do domu? - wyciągnęła do mnie rękę

- Chyba tak - chwyciłam jej dłoń i we trójkę skierowałyśmy się w stronę wind

Stefani pomogła mi wsiąść do samochodu i usiadła obok mnie na tylnych siedzeniach.

- Sylwia błagam nie zabij nas - odezwałam się, znam za dobrze sposób w jaki prowadzi auto

- Spokojnie, nic nikomu się nie stanie - uśmiechnęła się - A i jeszcze twój telefon - podała mi przedmiot - lepiej spójrz na tę wiadomość

Emma powinniśmy porozmawiać jak wrócisz

- Mój ojciec? - spytałam sama z siebie - Napisał, że powinniśmy porozmawiać - wytłumaczyłam widząc zdziwiony wzrok Stefani

- Mam się bać? - spytała ze śmiechem

- Zobaczymy, w końcu i tak wyjeżdżają, więc raczej nie

Związek z Gwiazdą II (Lady Gaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz