18

251 14 1
                                    

Emma

Po kilku dobrych godzinach spędzonych na porodówce powitałyśmy na świecie swoje pierwsze dziecko. Layla przyszła na świat o 22:32 dnia 12 kwietnia, zdrowa z 10 punktami w skali Apgar. Jak to u nas nie obyło się bez kilku komplikacji, ale chyba trzeba się przyzwyczaić, że nigdy nie jest w 100% kolorowo, takie życie.

Dochodziła 3 rano, po tym wszystkim nie mogłam tak po prostu zasnąć, chociaż miałam się gdzie położyć. Zamiast tego patrzyłam na Stefani i leżącą obok niej w swoim łóżeczku naszą córeczkę. Wręcz nie mogę uwierzyć, że już po wszystkim. Obie dziewczyny spały, nie ma się co dziwić, w końcu obie były wykończone. Poród naturalny to nie łatwa sprawa. Stefani nawet się nie obudziła gdy pielęgniarka podłączyła jej kroplówkę z pół godziny temu, która swoją drogą już dawno zeszła.

Sylwia jeszcze nie wie, że Stefani już urodziła. Nie zdążyłam jej powiedzieć. W ciągu dnia dzwoniła do mnie z trzy razy, ale wtedy nie miałam jej co powiedzieć.

Layla jest już z nami - napisałam do niej

No i się zaczęło.

Jezuuu GRATULACJE. Mogę zadzwonić? - w szoku jestem, że pyta

Możesz - odpisałam i wyszłam z pokoju nie chcąc obudzić dziewczyn

Postanowiłam zejść na parking i chwilę choć pobyć na świeżym powietrzu. Nie przepadam za szpitalami i panującą w nich atmosferą. Po chwili na ekranie telefon wyświetlił się numer Sylwii.

- Wszystko z nią dobrze? - to było pierwsze zdanie, które od niej usłyszałam

- Tak, dostała 10 punktów

- No i zajebiście, a jak Stefani się czuje?

- Jest zmęczona, obie są - odpowiedziałam patrząc we wciąż ciemne niebo

- Pozdrów ją ode mnie, nie chcę Ci zabierać czasu

- Pozdrowię. Chcecie jutro przyjechać? - spytałam

- Jeśli możemy to myślę, że tak

- Pewnie, że możecie. Napiszcie tylko o której. Do zobaczenia - uśmiechnęłam się

Wróciłam do pokoju i zastałam w nim bardzo ciekawy widok, do którego jeszcze nie przywykłam. Stefani siedziała oparta o poręcz łóżka i karmiła Laylę. Uśmiechnęła się widząc mnie w progu drzwi.

- Jest taka mała - powiedziała cicho na co tylko się uśmiechnęłam

Podeszłam bliżej i spojrzałam na jej faktycznie maleńkie rączki.

- Sylwia z Rogerem przyjadą po południu, chyba że wolisz nie mieć gości

- Nie, nie, mogą przyjechać. Zobaczą małą - uśmiechnęła się - jest po prostu śliczna - spojrzała mi w oczy, w których od dawna nie widziałam aż takiej radości

- Najpiękniejsza, a ty jak się czujesz? - spytałam

- Chyba jeszcze działa znieczulenie, bo dobrze - odpowiedziała patrząc cały czas na Laylę - myślisz, że mogę ją położyć na łóżku? - spytała

- Myślę, że nawet bardziej jej się to spodoba niż leżenie w łóżeczku daleko od mamy - pogładziłam ją po ramieniu
- Położę się ok? - spytałam

- Pewnie, my też - zaśmiała się cicho

Odeszłam w stronę swojego łóżka, które było na drugim końcu pokoju. Podłączyłam swój telefon i przyłożyłam twarz do zimnej poduszki. Praktycznie od razu zasnęłam.

~~~~~~~~

Obudziłam się 3 godziny później przez cichy płacz Layly. Podeszłam do łóżka gdzie spała Stefani a koło niej leżała już całkowicie rozbudzona nasza córeczka. Tak małe dzieci nawet jeśli się budzą to tylko na chwilę i najczęściej przez to, że są głodne. Podobnie było tym razem.

Wzięłam ją delikatnie na ręce i poszłam poprosić pielęgniarkę żeby zrobiła dla niej mleko w butelce. Od samego początku chcemy ją przyzwyczajać do mleka modyfikowanego, w końcu Stefani nie zawsze będzie w domu, a raczej często może jej nie być.

Młodziutka pielęgniarka obiecała, że za chwilę przyniesie nam to o co poprosiłam, a my w tym czasie postanowiłyśmy się przewinąć.

- Robię to pierwszy raz - szepnęłam do niej

Szczęście, że tuż przed porodem byłyśmy na czymś w stylu szkoły rodzenia. Ja nawet młodszego rodzeństwa nie mam. Tak małe dziecko widzę pierwszy raz w życiu, ciekawe uczucie.

- Mleko dla córeczki - podeszła do mnie pielęgniarka i postawiła butelkę na stoliku - widzę, że zaczęła się Pani wdrażać - zaśmiała się cicho

- Tak, moja narzeczona powinna się wyspać - uśmiechnęłam się do niej

- Marzenie żeby każda młoda mama miała takie wsparcie - dotknęła lekko mojego ramienia - sprawdziłam temperaturę mleka, więc może je Pani spokojnie podać dziecku - zostawiła nas po chwili same

Ponownie wzięłam Laylę na ręce i usiadłyśmy na fotelu stojącym koło przewijaka. Chyba naprawdę była głodna.

Spędziłyśmy na tym fotelu kolejne pół godziny. Layla spała na moich kolanach a Stefani powoli zaczynała się przebudzać.

- Dzień dobry - powiedziała cicho

- Hej, jak się czujesz?

- Jest ok, wstała? - spojrzała na dziecko

- Mhm, już jakiś czas temu. Pełen serwis, jest przewinięta, nakarmiona, więc pewnie trochę będzie spać - wstałam powoli z fotela i odłożyłam Laylę do jej łóżeczka - pomóc Ci w czymś? - spytałam

- Nie, na razie raczej nie. Dziękuję, że tu jesteś - chwyciła moją dłoń

- A gdzie mam być, tylko z Tobą - uśmiechnęłam się

~~~~~~~

- Dziś ty mnie nie obchodzić. Where is your baby? - cudowne przywitanie w progu drzwi szpitala

- Ciebie też miło widzieć moja kochana przyjaciółko. Layla jest w pokoju ze Stefani - przepuściłam ją w drzwiach - ale masz być cicho, bo śpi

- Dobra, dobra. Layluś ciotka już idzie! - ja pierdole, jej chyba jednak nigdy nie przejdzie

- Hej Roger - pocałowałam go w policzek - ty z nią wytrzymujesz? - spytałam ze śmiechem

- Ledwo... - zaśmiał się - chodź, trzeba uratować i Stefani i Laylę od tej "kochanej ciotki"

Gdy weszliśmy do pokoju Stefani siedziała na łóżku tłumiąc śmiech, a Sylwia stała nad łóżeczku mojej biednej córeczki. Taki szok już pierwszego dnia na świecie.

- Hej jak się czuje moja szefowa? - Roger podszedł do łóżka Stefani

- Jest ok, a ty? Radzicie sobie? - spytała - mój dom jeszcze stoi?

- Stoi i stać będzie, a jeśli nie to w 100% jestem pewien, że nie będzie to sprawka moja a jej - wskazał wzrokiem na Sylwię

- Ej... - patrzyła na niego takim samym spojrzeniem jak na mnie gdy chciała powiedzieć, że mam wpierdol

- Oj i tak Cię kocham, ale od chwili gdy Emma do Ciebie zadzwoniła to Ci odwala - pocałował ją w czubek głowy - uprzedzam tylko, że jak wrócicie do domu za dwa dni to w pokoju małej najczęstszym gościem będzie Sylwia

- Ja tam nie narzekam, będziemy mogły posiedzieć tylko we dwie - zaśmiałam się na słowa Gagi

- I co kolejne dziecko? - Sylwia zatłukę Cię kiedyś

- Mówiłam to Ci już kiedyś, ale chyba opuściłaś zbyt dużo lekcji biologii...

Związek z Gwiazdą II (Lady Gaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz