15

247 11 0
                                    

Emma

Urodziny Stefani

Obudziłam się koło 7 rano. Rodzina Stefani ma się tutaj zjawić koło 10 i pomóc Sylwii w przygotowaniach, a nas do tego czasu ma już nie być w domu. Postanowiłam wstać i pójść zrobić mojej narzeczonej śniadanie do łóżka. Zapewne się ucieszy. Ubrałam się w sukienkę kupioną przez Gagę i zeszłam na dół po schodach. W salonie czekali na mnie już Koji z Gustavem i Asią, jak wrócimy z Deedee to dopiero się zdziwią. Przywitałam się z psami i weszłam do kuchni.

Po około pół godziny wróciłam z tacą pełną jedzenia do naszej sypialni. Stefani wciąż spała i nic nie wskazywało na to, że ma się to zmienić. A podobno kobiety w ciąży mają problemy ze snem, no jakoś nie tutaj. Odstawiłam tacę na stolik nocny i poszłam odsłonić rolety. Chyba zadziało, bo gdy tylko promienie słońca wpadły do pomieszczenia dziewczyna poruszyła się i lekko otworzyła swoje śliczne oczy.

- Dzień dobry Kochanie, wszystkiego najlepszego - nachyliłam się nad nią żeby złożyć na jej ustach pocałunek

Widać, że była dopiero co wyrwana ze snu, bo wręcz nie wiedziała dlaczego składam jej życzenia.

- To dzisiaj? - spytała swoim lekko zachrypniętym głosem

- Mhm, to właśnie dzisiaj. 28 marca, najważniejsza data dla mnie - zaśmiałam się

- Nie przesadzaj - podciągnęła się żeby usiąść na łóżku

- Nie przesadzam. Śniadanie na Ciebie czeka - spojrzałam na leżącą koło nas tacę

- Ooo dziękuję - pocałowała mnie jeszcze raz krótko w usta

- Nie wiem ile nam się zejdzie, ale przed 10. chcę żeby nas nie było już w domu - uśmiechnęłam się

- Co Ty zaplanowałaś? - spytała udając przerażenie

- Zobaczysz, ale nie mam aż tak genialnych pomysłów jak Ty - zaśmiałam się

- Sugerujesz coś...?

- Nie, skąd. Kocham ten tatuaż - uśmiechnęłam się

~~~~~~~~~

- Wszystko mamy? - spytałam stając przy samochodzie

- Raczej tak - odpowiedziała Stefani

- To dobrze, dziś ja prowadzę - uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta

- Czy ja powinnam się zacząć bać?

- Nie sądzę, chociaż nie wiem. Może będziesz mnie chciała zabić, przekonamy się

- Emma... - wzięła głębszy wdech

- Cicho, zaraz wszystko się wyjaśni - ruszyłam z miejsca i wyjechałam za bramę posiadłości.

Włączyłam radio gdy wyjechałyśmy na bardziej ruchliwą ulicę. Dziwnie się czułam na miejscu kierowcy, zawsze to Stefani prowadziła. Dziś nie wiem kto stresował się bardziej, ja tym czy wszystko się na pewno uda, czy Stefani bojąc się co wymyśliłam. Nie chcę jej mówić wcześniej, chociaż to trochę chamskie z mojej strony, bo sama nienawidzę niespodzianek. No cóż, tak bywa, jak to zwykła mówić moja przyjaciółka.

Uśmiech nie mógł zejść z mojej twarzy gdy byłyśmy już blisko hodowli gdzie czekała na nas Deedee, co nie uszło uwadze Stefani.

- Zaraz będziemy na miejscu - wytłumaczyłam się

- Nie stresuj mnie - zaśmiała się i zaczęła się rozglądać po okolicy szukając czegoś co mogłoby być miejscem gdzie chcę ją zabrać

Po chwili wjechałyśmy już na parking a Pani, z którą rozmawiałam przez telefon już na nas czekała.

- Stefani... zapraszam - otworzyłam przed nią drzwi

- Dzień dobry - powiedziała w kierunku kobiety i spojrzała w moje oczy

- Witam i zapraszam, Deedee już na Was czeka - uśmiechnęła się

Chwyciłam ją za rękę i razem poszłyśmy za kobietą. Nie widziałam wcześniej na żywo Deedee, więc i ja czułam lekkie podekscytowanie. W końcu w jednym z pokoi dostrzegłyśmy małego szczeniaczka, który inaczej niż inne był na smyczy trzymany przez młodą dziewczynkę.

- Poznajcie moją córkę - wskazała na dziewczynę - A to właśnie wasz nowy członek rodziny

- Hejka - uśmiechnęłam się i kucnęłam przed nią - Mogę? - spytałam i po chwili kobieta spuściła ją ze smyczy

Wzięłam Deedee na ręce i podeszłam znów do Stefani.

- Poznaj Deedee - powiedziałam z uśmiechem

- Naprawdę? - spytała śmiejąc się

- Tak, mówiłam, że albo mnie zabijesz albo się ucieszysz...

~~~~~~~~

Koło 14 wróciłyśmy już do domu, po tym gdy Sylwia napisała, że wszystko jest gotowe. Deedee praktycznie połowę podróży przespała na kolanach Stefani. Słodki z niej szczeniak. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że Stefani aż tak się ucieszy. Musi serio kochać psy. Chociaż można było się przecież tego spodziewać. Jak ktoś, kto nie lubi psów może mieć we własnym domu aż trójkę? No właśnie. Nikt.

Stefani raczej nie spodziewała się zobaczyć po powrocie zobaczyć praktycznie całą swoją rodzinę. Gdy otworzyłam drzwi wejściowe w domu była cisza, co zdziwiło nawet mnie. Z Deedee na rękach przeszłyśmy do salonu, a stamtąd pod pretekstem zapoznania z resztą psów do ogrodu. I się zaczęło. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg drzwi tarasowych wszyscy zaczęli śpiewać "Sto lat".

- Mogłaś mi powiedzieć... - szepnęła, gdy a najbardziej stresująca część urodzin się zakończyła

- Nie mogłam, wtedy by nie było "niespodzianki" - powiedziałam ostatnią część zdania jej tonem

Najpierw mama Stefani, później jej tata, Natali, Sylwia, wszyscy po kolei zaczęli podchodzić i składać jej życzenia. Mi zostało tylko trzymanie na rękach Deedee, którą przejęłam od Stefani. Najbardziej w tym wszystkim uwielbiam jej wzrok, ten błysk w oku. Wtedy jestem pewna, że jest szczęśliwa, że czuje się swobodnie. Właśnie teraz było to widać, szczęście, trochę szok i miłość, bo trzeba przyznać, że było widać, że każdą bliską osobę Stefani po prostu kocha. Każdą trochę inaczej, w inny sposób, ale nie ma w jej życiu osób "nieważnych" i za to też ją kocham.

Sylwia po chwili włączyła cicho muzykę, wzięła ode mnie Deedee i tym razem to ja podeszłam do Stefani.

Spojrzałam jej w oczy i wyszeptałam tylko "Kocham Cię".

- Nawet nie wiesz jak bardzo - chwyciłam jej dłonie. - Nie wiem czy pamiętasz, ale w moje urodziny nazwałaś mnie promieniem słońca, to działa kochanie w dwie strony. Bo to ja nie wiem co by było gdybym Ciebie nie poznała, zmieniłaś mnie, moje życie, wszystko, a najważniejsze, że w końcu wypełniałaś lukę w moim sercu. Sprawiłaś, że moje życie jest pełne, niczego w nim już nie brakuje i za to Ci dziękuję. Dziękuję, że dałaś mi możliwość powiedzenia teraz, że Cię kocham i że kocham naszą córkę. - przytuliłam ją do siebie, a ona po chwili delikatnie się odsunęła, żeby mieć dostęp do moich ust.

Złożyła na nich długi pocałunek, nie zważając na to, że patrzy na nas cała rodzina. Nie, to nas nie obchodziło, bo byłyśmy tylko my. Ja i mój cały świat, bo oprócz niej niczego więcej nie potrzebuję.

Związek z Gwiazdą II (Lady Gaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz