Emma
2 dni później
Dziś już wracamy do domu. Ja aktualnie jestem w drodze do domu, na razie sama, bo trzeba zabrać do szpitala nosidełko. Layla jest coraz bardziej kontaktowa. Niby minęły tylko dwa dni, ale naprawdę dzieci zmieniają się z godziny na godzinę, albo młodzi rodzice mają zakrzywione spojrzenie na rzeczywistość. Obie wersje są prawdopodobne.
- Hej Roger - przywitałam się wsiadając z auta
- No cześć, pomóc Ci w czymś? - spytał
- Nie wiem, jeśli bardzo chcesz. Właściwie to przyjechałam tylko po nosidełko
- To jest tu - cofnął się na chwilę do domu i włożył go do bagażnika samochodu
- Dzięki wielkie, będziemy pewnie za godzinę może dwie. Niedługo w każdym bądź razie
- Będziemy czekać, Sylwia na pewno
- Na razie - zaśmiałam się i ruszyłam z powrotem do szpitala
Moja mama dziś od samego rana próbuje się do mnie dodzwonić, ale jakoś nie miałam czasu. Do szpitala mam z 15 minut, więc idealnie żeby z nią pogadać. Wybrałam jej numer a po kilku sygnałach usłyszałam jej głos.
- Cześć Emma - powiedziała
- No hej, przepraszam, że nie odbierałam, ale nie mamy kompletnie czasu teraz
- Nie ma sprawy, Sylwia do mnie napisała
- Oo czyli już pewnie wszystko wiesz - zaśmiałam się
- Tak, gratuluję wam dziewczyny
- Dzięki, później prześlę Ci zdjęcie Layly
- Layla? Tak ma na imię? - spytała
- Tak
- Bardzo ładnie, nie chcę Ci zabierać czasu. Noworodek potrzebuje dużo uwagi
- Oj tak, koszmarnie dużo. Do zobaczenia mamo - rozłączyłam się, a po chwili byłam już pod szpitalem
Zaparkowałam dość blisko wyjścia, wyjęłam fotelik i skierowałam się do drzwi. Po drodze minęłam kilkoro osób, nie jestem pewna, ale chyba mnie rozpoznały, bo zaczęły szeptać miedzy sobą. Jak Stefani znosi takie reakcje do tej pory nie wiem.
- Hej kochanie - powiedziałam wchodząc do jej pokoju.
Uśmiechnęłam się widząc ją praktycznie gotową do wyjścia. Layla leżała na łóżku Stefani a moja narzeczona pakowała ostatnie rzeczy do torby.
- Ślicznie wyglądasz - stwierdziłam podchodząc do niej bliżej. Na moje słowa jedynie się uśmiechnęła.
- Mamy wypis - powiedziała i podała mi kartkę - z Laylą wszystko jest dobrze, więc dopiero za dwa tygodnie mamy kontrolę.
- A ty? Kiedy masz kontrolę? - spytałam
- Tego samego dnia co mała. Dobra weźmiesz torby? - spytała
- Jasne, pomóc Ci z nią?
- Chyba nie trzeba, ale dziękuję - pocałowała mnie w skroń
Zaczekałam na dziewczyny i razem opuściłyśmy szpital. Na parkingu Layla powoli zaczęła się przebudzać.
- Chcesz ją nakarmić czy jedziemy? - spytałam
- Ona przed chwilą jadła, to jest niepojęte ile takie małe dzieci mogą zjeść
- Czyli? - spytałam jeszcze raz śmiejąc się
- Nie wiem, ja matką jestem trzy dni
- Dobra to jedziemy, nakarmisz ją w domu - zdecydowałam za nas wszystkie
~~~~~~~~~~
Gdy dojechałyśmy do domu przy wejściu czekała już na nas Sylwia. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, ale nam również. Stefani wyjęła Laylę z fotelika i podeszła wolno do mojej przyjaciółki.
- Chcesz ją na ręce? - spytała nie odrywając wzroku z twarzy naszej córki
- Jesteś pewna? - spytałam śmiejąc się
- No chyba jej nie puści - zaśmiała się i podała dziecko Sylwii
Roger wyszedł do nas z domu i stanął jak wryty widząc swoją dziewczynę, co spowodowało, że tylko bardziej zaczęłam się śmiać. Dziewczyny weszły do środka, a my zostaliśmy na dworze wyciągając z bagażnika torby.
- Emma jakby coś się działo, cokolwiek, czy to z Laylą, Stefani lub z Drew dzwoń do mnie, ok? - spytał
- No dobrze, czemu prosisz mnie o to akurat teraz? Coś się stało?
- Nie, nic się nie działo - uśmiechnął się - cieszę się, że macie siebie nawzajem
- Coś dziwnego się z Tobą dzieje - zaśmiałam się - kiedyś mnie nie lubiłeś
- Z bliska nie wszystko widać, nawet dobro drugiego człowieka. Trzeba nabrać dystansu
- Czyje to słowa? - spytałam z lekkim szokiem
- Moje... - uśmiechnął triumfalnie i wszedł do domu
~~~~~~~~~~~
Była koło 20, Roger z Sylwią już dawno wrócili do domu, Layla spała w swoim pokoju a my miałyśmy trochę czasu dla siebie. Stefani wyglądała na zmęczoną od południa, a gdy usiadła obok mnie pierwsze co zrobiłam to przyciągnęłam ją do siebie. Położyła swoją głowę na moich kolanach i od kilkunastu minut w takiej pozycji spała. Wyglądała wtedy tak bezbronnie jak Layla. Podobno pierwsze dni po porodzie i pierwsze kilka tygodni dla młodej mamy są najtrudniejsze, a najgorsze, że tak naprawdę jedyne co możesz zrobić to być obok. Tak przynajmniej tłumaczyła mi to położna. Przez ten czas zachodzą największe zmiany, w stylu życia, ale również w sposobie myślenia kobiety. Martwię się o Stefani, ale chyba najważniejsze, że jak to Roger powiedział, mamy siebie nawzajem.
Po kolejnych kilkunastu minutach usłyszałam, że Layla zaczyna się przebudzać. Pogładziłam więc Stefani po włosach próbując ją obudzić.
- Połóż się - szepnęłam do niej - ja zajrzę do Layly
Stefani wstała z moich kolach, pocałowała mnie w policzek i poszła do naszej sypialni. Ja podążyłam zaraz za nią, ale skręciłam do pokoju naszej córki. Uśmiechnęłam się widząc, że nie zupełnie się obudziła. Wzięłam ją na ręce, usiadłam z nią w fotelu i zaczęłam powoli bujać, nucąc jakąś melodię. W końcu zupełnie usnęła, ale postanowiłam wziąć ją do pokoju gdzie spała Stefani. Tam od kilku dni również stoi małe łóżeczko, bo stwierdziłyśmy, że wstawanie do niej w nocy i przechodzenie między pomieszczeniami byłoby zbyt uciążliwe. Położyłam ją tam a sama postanowiłam pójść w ślady swojej narzeczonej i też pójść spać.
Uśmiechnęłam się gdy Stefani przytuliła mnie do swojego ciała i szepnęła ciche "kocham Cię".
CZYTASZ
Związek z Gwiazdą II (Lady Gaga)
FanfictionDruga część książki ,,Związek z Gwiazdą" ,,Błysk reflektorów, przeraźliwy krzyk mojej narzeczonej. Później już tylko ciemność...'' Wypadek, który zmienia życie, ludzie, którzy mimo bólu zostają. Przyszłość, która nie zwalnia tempa (Sceny 18+ czytas...