Od śmierci Sunghoon'a trochę rzeczy się zmieniło. Nie było już tak wesoło jak zawsze, większość tematów została całkowicie odrzucona na bok, ponieważ zbyt przypominała o Parku. To nie tak, że to była nasza inicjatywa aby o nim zapomnieć i żyć dalej.
Robiliśmy to dla Sunoo...
Kim całkowicie się załamał. Codziennie płakał, przechodząc obok szafki która kiedyś należała do Hoon'a. Szczerze to płakał wszędzie, bo każde miejsce było związane w jakimś stopniu ze starszym..
Przez pierwsze dwa tygodnie ja i Jay musieliśmy każdego dnia siłą zabierać go z cmentarza. Gdybyśmy tego nie robili to pewnie by tam zamieszkał.
Potem przestał chodzić do szkoły.
Odwiedzaliśmy go codziennie po lekcjach, ale za każdym razem zastawaliśmy go leżącego w łóżku. Miał na sobie bluzę lub koszulkę jego dawnego chłopaka i był owinięty kocem. Jego oczy były czerwone od płaczu, a cały pokój był w chusteczkach.
Jestem pewny, że każde zdjęcie Sunghoon'a które miał w telefonie widział tyle razy, że mógłby opisać je z pamięci nie pomijając żadnych detali.Przestał gdziekolwiek wychodzić. Ciągle siedział w domu. Nic nie jadł..
- Sunoo.. - powiedział Riki siadając na łóżku obok chłopaka. - Chodź może z nami na spacer, a potem coś zjeść. Kupię Ci wszystko co zechcesz - najmłodszy z naszej grupy pogładził jego włosy.
- Nie jestem głodny, idźcie sami.. - mruknął i owinął się cały kocem. - Źle się czuję, chce być sam...
Żaden z nas nic więcej nie powiedział.
Po prostu wyszliśmy z domu przyjaciela. Wiedzieliśmy, że prośby nic nie dadzą a nie chcieliśmy go bardziej stresować. Potrzebował czasu. Tylko szkoda, że każdy tak cholernie przez to się o niego martwił.Po ponad miesiącu Kim wrócił do szkoły. Nie było jednak jak dawniej. Nie uśmiechał się, ale też nie płakał. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Był jak ożywiony posąg z kamienną twarzą. Mało też mówił. Ba! Nie odzywał się wcale. Jedynie przytakiwał głową lub wzruszał ramionami jak ktoś do niego mówił. Był wyprany z emocji.
Martwiliśmy się z chłopakami jeszcze bardziej. Heeseung nawet twierdził, że ktoś wyssał z Sunoo wszystkie emocje odkurzaczem, kiedy próbował wyssać z niego tylko smutek.
Z tygodnia na tydzień nic się nie zmieniało. Przynajmniej każdy tak myślał..
- Jungwon! Jungwon! - podbiegł do mnie Sim. - Sunoo znowu pali, ja już nie wiem co mam zrobić z tym dzieciakiem.. - westchnął zrezygnowany.
- Ja też nie wiem...nie wiem co się z nim dzieje... - popatrzyłem na starszego. Było widać, że jest zmęczony tą bezsilnością. - Tak bardzo chcę żeby dawny Sunoo wrócił, chcę żeby Sunghoon też wrócił...dlaczego oni nie mogą wrócić hyung..? - przytuliłem się mocno do chłopaka, czując, że po moich policzkach spływają łzy.
Jaeyun nic nie powiedział, tylko odwzajemnił uścisk. Zaczął głaskać moje plecy, bujając nami przy tym delikatnie na boki. Wiedział, że zawsze mnie to uspokajało.
Gdy od śmierci Sunghoon'a minął rok, wszystko wydawało się być dobrze.
Aż za dobrze..
Sunoo zaczął wracać do siebie, co prawda wciąż się nie śmiał czy nie uśmiechał, ale znów zaczął się z nami spotykać. Zaczął spędzać z nami czas, rozmawiać.
Jego zmiana bardziej mnie zmartwiła.
Obserwowałem go każdego dnia. Ciągle pisał coś w jakimś pamiętniku.