1

1.4K 49 26
                                    

-Mmm Geralt… ale musisz już iść? Zostań na śniadanie.. -Naga kobieta zakryta zimną pościelą do bioder mówiła uwodzicielskim i tęsknym tonem. 

-Muszę. -Odpowiada krótko zapinając przedostatni guzik czarnej koszuli. 

-Daj mi chociaż buziaka na do widzenia… nie pozwoliłeś się pocałować przez cały ten czas… 

-Ja się nie całuje. 

-Jasne. Wypieprzy i zostawi… -Mówi pretensjonalnie. 

-Za pieprzenie ci płace. 

-Chociaż tyle, że płacisz… 

Mężczyzna wychodzi z obskurnego mieszkania zapalając papierosa. Nie jest uzależniony. To taki zwyczaj. 
W jego kieszeni rozbrzmiewa dźwięk dzwoniącego telefonu, kiedy jeszcze stał na klatce. 
Wyjął z kieszeni komórkę. Wcisnął zieloną słuchawkę na klawiaturze. 

-Słucham… 

Odebrał telefon. 

-Geralt. Kiedy będziesz w biurze? 

-Mogę być za 15, góra 20 minut, a co? 

-To sprężaj dupę i bądź za 10. Vesemir chce cię widzieć już u siebie, ma coś ważnego… -W tle słychać głośny trzask i Harmider. 

-Co tam się dzieje? 

-Nic nadzwyczajnego. Eskel i Lambert jadą na miejsce zbrodni i jak zwykle ścigają się do auta. 

-Mam rozumieć, że podłożyłeś nogę Lambertowi. 

-Raczej nie inaczej. Rozbił już trzy samochody do kurwy nędzy. No dawaj, dawaj tu bo szef urwie nam wszystkim jaja. 

-Mhm. 

Tallar rozłączył się. W tym czasie jego rozmówca już stał przy swoim samochodzie. Przy pięknie wypolerowanym, zadbanym mustangu shelby z 1980 roku. Samochód ma piękny ciemnobrązowy, lśniący lakier i obszycia foteli z czarnej skóry. 

Wypalił całego papierosa i to co z niego zostawił rzucił sobie pod nogi, a potem zdeptał. Wsiadł do wozu i założył czarne okulary przeciwsłoneczne. 

Tego poranka słońce świeciło jak lampa w sali przesłuchań. 

Odpalił silnik, który miło zaryczał i ruszył w stronę swojego biura śledczego. 

Geralt od kilku lat jest jednym z najbardziej wydajnych i najlepszych detektywów w tym kraju. Pracuje bez partnera wbrew nakazowi z góry, gdyż jak to mówi "nie potrafi pracować z debilami". Jest wybitnym tropicielem i nikt nie jest w stanie tego podważyć. 
Poza tym ceni swoją prywatność. Nie udziela wywiadów, nawet po najgłośniejszych śledztwach, a jedną ze świętości o jakie dba bardziej niż o siebie, jest jego samochód i nieśmiertelnik noszony na szyi. Owa biżuteria wyróżnia się od innych tego typu. Zamiast jego danych wybita jest głowa wilka. Tylko on wie dlaczego i z nikim nie dzieli się tą wiedzą. 

Omijając korki wreszcie dojeżdża do celu. Trasa zajęła mu równe 16 minut i kilka sekund. Kiedy znalazł się na swoim piętrze powitał go widok woźnej, która zbierała burdel jaki zostawili ściągający się agenci. 

Olewając kobietę, przeszedł obok biurka Tallara, który właśnie jadł swój budyń. 

Zapukawszy do gabinetu swojego szefa, otworzył drzwi i wszedł. Vesemir był na swoim stanowisku grube lata. Wiele razy udowadniał, że jest niezastąpiony i nikt się nie będzie dziwił jak utrzyma stanowisko do śmierci. 
Starszy mężczyzna patrzył na niego formalnym, ale zagniewanym wzrokiem. 

-Siadaj- Rozkazał swoją łagodną barwą głosu. Jego podopieczny posłusznie wykonał polecenie. 

-W jakiej sprawie mnie wezwałeś? -Na jego pytanie starszy wstał. To nie będzie gładka rozmowa. 

***

Zaczynamy takim luźnym, może mało zachęcającym rozdziałem... Zachęcam jednak pozostać na dalszy ciąg...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Partnerzy [GERALT X JASKIER]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz