28

946 39 7
                                    

Następnego dnia Jaskier po obiedzie przyszedł do Geralta. 

-Wiadro, woda, mydło, szczotka. Wycieraczki mają nie mieć ani jednego śladu po tamtych moczymordach. 

-Oczywiście. -Jaskier się tylko uśmiechnął, wyjął zarzygane dywaniki i zaczął się tego pozbywać. 

Starszy oparł się o samochód i patrzył na to z góry. 

-A co ze sprawą? 

-Nie spieszy się. Trup nie ucieknie, a dziś i tak nie było dla nas wezwania… no szoruj. 

-Podnieca cie jak szoruje zarzygane wycieraczki? 

-Jak cholera- Mówi sarkastycznie na co młodszy zaczął się śmiać pod nosem. 

… 


-Skończyłem! 

-No… wywieś na trzepaku muszą ociekanąć z wody. 

Jaskier założył je tam gdzie kazał i oparł sie obok starszego o auto. 

-Nauczysz mnie prowadzić? 

Zaskoczony białowłosy, aż odkaszlnął. -Że co? 

-Noo nauczyłbyś mnie prowadzić… proszeee. 

-Ale jak? Usiądziesz mi na kolanach? 

-Mmm chętnie, ale serio mówię! No usiądziesz na miejscu pasażera i będziesz mi mówił co mam robić. -Wyszczerzył ząbki. 

Ich rozmowa skończyła sie w samochodzie, gdzie Jaskier ustawiał sobie fotel kierowcy, a psychika Geralta cierpiała katusze. 

-Dobra! Co robimy? 

-Ehhh sprawdź czy sprzęgło wciskasz całe…jest? Dobrze… zapnij pas. Widzisz wszystko w lusterkach? 

-Tak jest! 

-Przekręć kluczyki… zapal… jak mi go zarysujesz to cie uduszę. 

-Zaryzykuje! -zaśmiał sie. Geralt przewrócił oczami. 

-Wciśnij sprzęgło całkiem i zmień bieg na jedynkę. 

-Gotowe. 

-Dobra… pomału popuść lekko sprzęgło i wciśnij lekko gaz…- Samochód pędem wbił na wstecznym w kosz- LEKKO KURWA! 

-SORY!

-Dobrze, że ten śmietnik jest plastikowy i… jak bardzo 1 jest podobne do R… ? 

-Dobra dobra. Już… czemu sie nie odpala? 

-Jesteś na biegu. Musisz wcisnąć sprzęgło. 

-O! Dobra. Jeszcze raz. Pomału. A i jak sie chcesz zatrzymać to też musisz wcisnąć sprzęgło, bo zgaśnie. Pomału.. 

I zgasł. 

-Za dużo puściłeś i za lekko gaz. Jeszcze raz. 

Tym razem już samochód zaczął się toczyć przyjemnie, ale tak szarpnął przy hamowaniu, że Gdyby pasażer sie nie złapał to by uderzył głową o tapicerkę. No i zgasł… 

Po kilku takich próbach Julian zaczął dość płynnie jeździć po osiedlu. W pewnym momencie wyjechali do miasta pobocznymi drogami. -Idzie ci całkiem… PATRZ NA DROGE!. 

-PUŚĆ TĄ KIEROWNICE! 

-ODSUŃ SIE OD TEGO KRAWĘŻNIKA! 

-ZDECYDUJ SIE CZY DALEJ CZY BLIŻEJ KRAWĘŻNIKA! 

Trochę sie wadzili w ten sposób, ale doszli do jakiegoś porozumienia. 

-Ojciec cie nie uczył prowadzić jak byłeś młodszy? 

Partnerzy [GERALT X JASKIER]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz