5

864 54 18
                                    

Zjechali na obrzeża miasta niedaleko doków. W tej obskurnej części znajdowała się knajpka tajska. Było to też miejsce spotkań gangu motocyklowego. Geralt jest zaprzyjaźniony z liderem tak zwanych niebieskich pasów. Akurat dziś go nie było w lokalu. Bar wyglądał prawie jak ruina i też tak pachnie. W środku jest dosyć duszno przez niedziałającą klimatyzację.
Ze ścian odpada któraś warstwa żółtej farby, płytki na podłodze są popękane i krzywe. Zniszczone stoły są pokryte gumowymi obrusami, każdy inny. A okna są porysowane i w smugach. 

Podeszli do lady, aby coś zamówić. 

-Co chcesz? -Zaczął siwy. 

-Uu stawiasz? Dobra to jaaa… kurde nie wiem. Zdam się na ciebie! 

-Eh… wolisz łagodnie czy na ostro? 

-Hmm na pierwszej randce to wole łagodnie.. Będzie romantyczniej. 

-Ty wszędzie widzisz podtekst? 

-Ty też. Widzę, że ci się to podoba. Nie oszukasz mnie. 

-Nie podoba-Mruknął pochmurno… 

-Mogę przyjąć zamówienie? -Przerwała im pani za ladą. Krótko włosa blondykna w koszuli rozpiętej. Mógłby powiedzieć, że z cycem na wierzchu. 

-Dwa razy numer 9. Jeden na ostro, drugi łagodny. Dodaj po dwa krążki maki. 

-Mleko do ostrego? -Kobieta uśmiechnęła się rozbawiona. Znała Geralta i wiedziała, że nigdy nie bierze mleka, ale zapytać musiała. 

-Dziękuję nie przepijam. 

-Zaraz podam. 

Mężczyźni usiedli przy oknie na starych, już obdartych fotelach. 

-Bardzo tu klimatycznie. Zadbałeś o nastrój. 

-Coś ci nie pasuje? 

-Nieee czemu? Podoba mi się. 

Ta sama kobieta podeszła z pudełkami makaronu. Życzyła smacznego i odeszła. 

-O jaka szybka obsługa… to się je patyczkami?... Moje są sklejone. -Podnosi drewniany sztuciec. 

Geralt wziął swoje i odłamał je, a potem potarł nimi. Przyjezdny zrobił to co on. 

-Umiesz tym jeść?

-Nie, ale rozumiem że zaraz pokażesz mi jak to się robi. 

-Eh. Ta dolna ma być nieruchoma. Trzymasz tymi palcami. Druga od góry. I nią ruszasz. -Zademonstrował. 

Jaskier starał się zrobić jak tamten pokazał, ale mu to nie wychodziło w ogóle. Wyższy pokręcił głową i złapał go za rękę. Sam ustawił mu te patyczki w dłoni. 
Na ten gest niebieskooki zaparł dech w piersiach dyskretnie. Doskonale zauważył różnice wielkości. Dłoń złotookiego była dużo większa od tej jego i obejmowała go całego. Była też twarda i szorstka, kiedy jego dłonie były bardzo miękkie i gładkie. Speszył się troszkę i uginając głowę miał nadzieje zasłonić delikatne rumieńce. 

-Dzięki.. -Mruknął cicho. Ale zaraz się uśmiechnął szeroko i niezdarnie starał się złapać jedzenie w patyczki. 

-Uważaj bo się zmęczysz. -Skomentował Geralt jedząc spokojnie swój posiłek. 

W końcu udało się niższemu nabrać jedzenie na sztuciec i zaczął konsumować. Oczy zaświeciły mu się od razu- Ale to jest dobre, świetne. Będziemy tu często zaglądać? 

-Mhm.. 

-Ty masz na ostro tak? Mogę spróbować? 

-Jadasz ostre? 

-Nie, a co? 

-Nic. -Wzruszył ramionami i wystawił do niego pudełko, aby ten mógł sobie babrać. Obserwował jak mina towarzysza wykrzywia się w grymasie i twarz robi cała czerwona. 

-Piecze! -Wystawił język i zaczął owiewać go ręką-Co w tym? Jak możesz to jeść? 

-Wasabi… taki chrzan. Ves! Podaj jednak to mleko. 

-Już idę… dało ci radę jednak? -Zaśmiała się. 

-Nie dla mnie. -Skinął głową na partnera. 

-Ojjj. Współczuję młody. Takie danie piecze dwa razy-Postawiła szklankę z mlekiem i odeszła. 

-Dwa..?- Przez chwilę do Jaskra nie dochodziły słowa kobiety. -Ja pierdole-Odkaszlnął i napił się łagodzącego jego gardło napoju. 

Siedzieli w knajpce jeszcze jakieś pół godziny po czym wrócili do samochodu. 

-Aaa więc, jesteś stąd? 

-Mhm. 

-Masz rodzeństwo? Mieszkasz z rodziną? Kiedy uznałeś, że chcesz zostać detektywem? Lubisz swoją pracę? Która sprawa cię najbardziej zaintrygowała?.. 

-Weź się ucisz. Zamyka ci się kiedyś ta jadaczka? 

-Są sposoby, żeby mnie uciszyć. Odpowiesz na moje pytania? 

-Nie. 

-No weź. Chcę cię poznać! Chociaż na jedno odpowiedz! 

-Nie mam rodzeństwa. 

-A ja mam. Trzy siostry. Piękne dziewczyny, ale strasznie męczące. Paplają i paplają. Można oszaleć! Dlatego sie wyprowadziłem. Akurat zaczynałem studia. Na początku na akademii sztuk pięknych, aleee pomyliłem sale… i uniwerki-drapie się zakłopotany za głową- Byłem już spóźniony i pomyliłem strony, w które miałem jechać. Wszedłem pospiesznie do sali, gdzie był wykład na temat sprawy morderstw z 78'ego. Jeszcze nie bardzo rozbudzony zacząłem to analizować, a potem zacząłem dyskusję z profesorem. Można powiedzieć, że to była moja pierwsza sprawa, bo nasze ustalenia sprawiły, że wznowiono śledztwo. 

-Interesująca opowieść- mówi znudzony. 

-No nie?! A ty? Od początku wybrałeś studia czy jak to z tobą było? 

-Byłem ogrodnikiem. 

-SERIO?! 

-Nie. 

-No ej! 

Partnerzy [GERALT X JASKIER]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz