Zjechali na obrzeża miasta niedaleko doków. W tej obskurnej części znajdowała się knajpka tajska. Było to też miejsce spotkań gangu motocyklowego. Geralt jest zaprzyjaźniony z liderem tak zwanych niebieskich pasów. Akurat dziś go nie było w lokalu. Bar wyglądał prawie jak ruina i też tak pachnie. W środku jest dosyć duszno przez niedziałającą klimatyzację.
Ze ścian odpada któraś warstwa żółtej farby, płytki na podłodze są popękane i krzywe. Zniszczone stoły są pokryte gumowymi obrusami, każdy inny. A okna są porysowane i w smugach.Podeszli do lady, aby coś zamówić.
-Co chcesz? -Zaczął siwy.
-Uu stawiasz? Dobra to jaaa… kurde nie wiem. Zdam się na ciebie!
-Eh… wolisz łagodnie czy na ostro?
-Hmm na pierwszej randce to wole łagodnie.. Będzie romantyczniej.
-Ty wszędzie widzisz podtekst?
-Ty też. Widzę, że ci się to podoba. Nie oszukasz mnie.
-Nie podoba-Mruknął pochmurno…
-Mogę przyjąć zamówienie? -Przerwała im pani za ladą. Krótko włosa blondykna w koszuli rozpiętej. Mógłby powiedzieć, że z cycem na wierzchu.
-Dwa razy numer 9. Jeden na ostro, drugi łagodny. Dodaj po dwa krążki maki.
-Mleko do ostrego? -Kobieta uśmiechnęła się rozbawiona. Znała Geralta i wiedziała, że nigdy nie bierze mleka, ale zapytać musiała.
-Dziękuję nie przepijam.
-Zaraz podam.
Mężczyźni usiedli przy oknie na starych, już obdartych fotelach.
-Bardzo tu klimatycznie. Zadbałeś o nastrój.
-Coś ci nie pasuje?
-Nieee czemu? Podoba mi się.
Ta sama kobieta podeszła z pudełkami makaronu. Życzyła smacznego i odeszła.
-O jaka szybka obsługa… to się je patyczkami?... Moje są sklejone. -Podnosi drewniany sztuciec.
Geralt wziął swoje i odłamał je, a potem potarł nimi. Przyjezdny zrobił to co on.
-Umiesz tym jeść?
-Nie, ale rozumiem że zaraz pokażesz mi jak to się robi.
-Eh. Ta dolna ma być nieruchoma. Trzymasz tymi palcami. Druga od góry. I nią ruszasz. -Zademonstrował.
Jaskier starał się zrobić jak tamten pokazał, ale mu to nie wychodziło w ogóle. Wyższy pokręcił głową i złapał go za rękę. Sam ustawił mu te patyczki w dłoni.
Na ten gest niebieskooki zaparł dech w piersiach dyskretnie. Doskonale zauważył różnice wielkości. Dłoń złotookiego była dużo większa od tej jego i obejmowała go całego. Była też twarda i szorstka, kiedy jego dłonie były bardzo miękkie i gładkie. Speszył się troszkę i uginając głowę miał nadzieje zasłonić delikatne rumieńce.-Dzięki.. -Mruknął cicho. Ale zaraz się uśmiechnął szeroko i niezdarnie starał się złapać jedzenie w patyczki.
-Uważaj bo się zmęczysz. -Skomentował Geralt jedząc spokojnie swój posiłek.
W końcu udało się niższemu nabrać jedzenie na sztuciec i zaczął konsumować. Oczy zaświeciły mu się od razu- Ale to jest dobre, świetne. Będziemy tu często zaglądać?
-Mhm..
-Ty masz na ostro tak? Mogę spróbować?
-Jadasz ostre?
-Nie, a co?
-Nic. -Wzruszył ramionami i wystawił do niego pudełko, aby ten mógł sobie babrać. Obserwował jak mina towarzysza wykrzywia się w grymasie i twarz robi cała czerwona.
-Piecze! -Wystawił język i zaczął owiewać go ręką-Co w tym? Jak możesz to jeść?
-Wasabi… taki chrzan. Ves! Podaj jednak to mleko.
-Już idę… dało ci radę jednak? -Zaśmiała się.
-Nie dla mnie. -Skinął głową na partnera.
-Ojjj. Współczuję młody. Takie danie piecze dwa razy-Postawiła szklankę z mlekiem i odeszła.
-Dwa..?- Przez chwilę do Jaskra nie dochodziły słowa kobiety. -Ja pierdole-Odkaszlnął i napił się łagodzącego jego gardło napoju.
Siedzieli w knajpce jeszcze jakieś pół godziny po czym wrócili do samochodu.
-Aaa więc, jesteś stąd?
-Mhm.
-Masz rodzeństwo? Mieszkasz z rodziną? Kiedy uznałeś, że chcesz zostać detektywem? Lubisz swoją pracę? Która sprawa cię najbardziej zaintrygowała?..
-Weź się ucisz. Zamyka ci się kiedyś ta jadaczka?
-Są sposoby, żeby mnie uciszyć. Odpowiesz na moje pytania?
-Nie.
-No weź. Chcę cię poznać! Chociaż na jedno odpowiedz!
-Nie mam rodzeństwa.
-A ja mam. Trzy siostry. Piękne dziewczyny, ale strasznie męczące. Paplają i paplają. Można oszaleć! Dlatego sie wyprowadziłem. Akurat zaczynałem studia. Na początku na akademii sztuk pięknych, aleee pomyliłem sale… i uniwerki-drapie się zakłopotany za głową- Byłem już spóźniony i pomyliłem strony, w które miałem jechać. Wszedłem pospiesznie do sali, gdzie był wykład na temat sprawy morderstw z 78'ego. Jeszcze nie bardzo rozbudzony zacząłem to analizować, a potem zacząłem dyskusję z profesorem. Można powiedzieć, że to była moja pierwsza sprawa, bo nasze ustalenia sprawiły, że wznowiono śledztwo.
-Interesująca opowieść- mówi znudzony.
-No nie?! A ty? Od początku wybrałeś studia czy jak to z tobą było?
-Byłem ogrodnikiem.
-SERIO?!
-Nie.
-No ej!
CZYTASZ
Partnerzy [GERALT X JASKIER]
FanfictionGeralt jest bardzo dobrym detektywem śledczym. Pracuje sam do czasu, gdy jego szef informuje go o nowym i ostaynim już partnerem dla niego. Przyparty do muru nie może temu protestować i tak poznaje Jaskra. Jaskier jest młodszy, ale z bogatą kartote...