10

724 45 4
                                    

Podczas posiłku dostali telefon od Regisa, który poinformował ich, aby przyjechali do niego wieczorem z nagraniem i wszystko wyjaśnią z Dettlaffem. 

Ten czas spędzili siedząc w samochodzie rozmyślając nad sprawą. Trzeba było ustalić, po co i gdzie denatka kierowała się tamtej nocy. Po tą informacje wrócili do Triss i teraz jej pracowników. Przesłuchali większość personelu, ale od nikogo nie wyciągnęli informacji o tym jaki był cel jej późnego wyjścia. 

Kiedy słońce już zeszło, a ciemność spowiła ziemię tylko księżyc oraz kilka ledwo już palących się lamp oświetlały brudne ulice miasta w średniowiecznym domostwie w wielkim salonie siedzieli jego mieszkańcy. 

Regis siedział w fotelu i trzymał książkę, a w niej jedną czerwoną róże z bukietu stojącego na stole. 

-Mój drogi prosiłem, żebyś się nie ruszał- Mówi łagodnie czarnowłosy mężczyzna, którego kilka kosmyków zdążyło już się nieco rozjaśnić. Jest odziany w bordową koszulę, a palce jego są czarne od węgla, którym rysował jasnowłosego. 

-To niezwykle czarujące, że niezmiennie od tylu lat przynosisz mi bukiety kwiatów, aby potem uwieczniać mnie z nimi na papirusie. Nie nudzi ci się tworzenie tego samego? 

"Artysta" spojrzał na nagle znad papieru i odłożył to co trzymał w rękach, aby wstać i po chwili zasiąść na podłokietniku jego fotela. 

-Nie rysuje tego samego i nie mam na myśli teraz różnych kwiatów. Na każdym obrazie uwieczniam przemijający czas, a jak moje uczucia pozostają niezmienne. Pamiętam mój pierwszy szkic… leżałeś w słonecznikach. -Głaszcze go po policzku- W twoich burych włosach zaplątało się kilka złotych płatków… miałeś na sobie jasną koszulę w cieniutkie paski podwiniętą do łokci i spodenki do kolan. 

-Doskonale to pamiętasz… A pamiętasz skąd wzięły się te ubrania? 

-Byliśmy na wakacjach za granicą w małej, słonecznej wiosce. Pewna kobieta potknęła się i wleciała na ciebie z koszem jagód. Cała twoja elegancka koszula i spodnie były w plamach. Zaczęła cię przepraszać w swoim języku i zaciągnęła cię do chatki. Wcisnęła ci w ręce te ubrania… wyglądałeś śmiesznie, a do tego jeszcze te twoje oxfordy. 

-Musiałem je zdjąć i iść boso… Dlatego ty też ściągnąłeś obuwie i podwinąłeś nogawki do kolan. 

Rozczulające wspominki przerwał dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi frontowych. 
Detektywi wszedli do tego samego pomieszczenia. 

-Rozumiem, że sprawa jest ważna skoro przerywacie nam wspólny wieczór… wyświetlacz jest już przygotowany. Nie będzie wam przeszkadzało, że będę pracował? -Dettlaff wrócił na swoje miejsce i wziąwszy węgiel wrócił do rysowania nie czekając na odpowiedź. 

-Ma pan niesamowity talent. -Zauważa z podziwem Jaskier. 

-Dziękuje, ale nie prowadzimy tu teraz wystawy moich dzieł tylko wyjaśniamy dlaczego to właśnie ja nie zabiłem Yennefer. Co macie? -Nie odrywa się od papirusu. 

Geralt uruchomił nagranie bezdźwięczne. Widać było na nim jak się wadzą. 

-Co robiłeś tej nocy w godzinach od jedenastej do pierwszej? -Przesłuchuje go złotooki. 

-Uprawiałem seks. Moje alibi mi teraz pozuje… 

-Dettlaff- upomina go "model".

-Nie przerywaj mi bo pójdziesz do konta. I na litość boską nie ruszaj się. 

-Jaki spór wywiązał się między panem, a denatką? - Wtrąca się Jaskier. 

-Yen skontaktowała się ze mną przez moje kasyno. Kilka dziewczyn z jej " szkoły" pracowało w moim lokalu. Chciała, abym jej pomógł i zaczął z nią współpracę na trochę innej płaszczyźnie. 

-Mianowicie? 

-Nie dowiedziałem się tego. Jak zaczęła wspominać o współpracy powiedziałem od razu, żeby nie mieszała mnie w swoje gierki. Ona może i ma mocną pozycję, ale ma też mocnych wrogów, a ja jestem już za stary by bawić się w pseudo gangsterke. 

-No tak zapomniałem, że jesteś gangsterem na emeryturze.. -mruknął kąśliwie Geralt. 

-Ona wymyśliła sobie własne zasady działania tego świata mimo, że ogólnie panują zgoła inne. Nic dziwnego, że w końcu ktoś się jej pozbył. Z tego co wiem chciała wprowadzić do swojego domu towarzyskiego jakieś narkotyki pokroju fistechu. Może zalegała z pieniędzmi… ? Albo ktoś jej sprzedał coś co nazwał dragiem? 

-Wiesz kto może być jej dilerem?-Dopytuje młodszy detektyw. 

-Żartujesz sobie? Oczywiście, że wiem. Jedynym dobrym dilerem w mieście jest jeden człowiek, ale jeśli mam wam go podać to muszę mieć pewność, że mi go nie przymkniecie. Dziad ma wszystkie receptury w głowie. 

-Eh, jak ja to później ukryje w raporcie- Wzdycha Geralt kręcąc głową. 

-Jesteś inteligentny. Coś wymyślisz. 

-Niech będzie. Co to za facet? 

-Guślarz. Tak ten stary zielarz, co mieszka pod lasem z kozą. Ma całe laboratorium pod chatą. 

Złotooki nie krył zaskoczenia na twarzy. Za to ten o niebieskich oczach i tak nie wiedział jeszcze o kogo chodzi. 

Partnerzy [GERALT X JASKIER]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz