Podczas posiłku dostali telefon od Regisa, który poinformował ich, aby przyjechali do niego wieczorem z nagraniem i wszystko wyjaśnią z Dettlaffem.
Ten czas spędzili siedząc w samochodzie rozmyślając nad sprawą. Trzeba było ustalić, po co i gdzie denatka kierowała się tamtej nocy. Po tą informacje wrócili do Triss i teraz jej pracowników. Przesłuchali większość personelu, ale od nikogo nie wyciągnęli informacji o tym jaki był cel jej późnego wyjścia.
Kiedy słońce już zeszło, a ciemność spowiła ziemię tylko księżyc oraz kilka ledwo już palących się lamp oświetlały brudne ulice miasta w średniowiecznym domostwie w wielkim salonie siedzieli jego mieszkańcy.
Regis siedział w fotelu i trzymał książkę, a w niej jedną czerwoną róże z bukietu stojącego na stole.
-Mój drogi prosiłem, żebyś się nie ruszał- Mówi łagodnie czarnowłosy mężczyzna, którego kilka kosmyków zdążyło już się nieco rozjaśnić. Jest odziany w bordową koszulę, a palce jego są czarne od węgla, którym rysował jasnowłosego.
-To niezwykle czarujące, że niezmiennie od tylu lat przynosisz mi bukiety kwiatów, aby potem uwieczniać mnie z nimi na papirusie. Nie nudzi ci się tworzenie tego samego?
"Artysta" spojrzał na nagle znad papieru i odłożył to co trzymał w rękach, aby wstać i po chwili zasiąść na podłokietniku jego fotela.
-Nie rysuje tego samego i nie mam na myśli teraz różnych kwiatów. Na każdym obrazie uwieczniam przemijający czas, a jak moje uczucia pozostają niezmienne. Pamiętam mój pierwszy szkic… leżałeś w słonecznikach. -Głaszcze go po policzku- W twoich burych włosach zaplątało się kilka złotych płatków… miałeś na sobie jasną koszulę w cieniutkie paski podwiniętą do łokci i spodenki do kolan.
-Doskonale to pamiętasz… A pamiętasz skąd wzięły się te ubrania?
-Byliśmy na wakacjach za granicą w małej, słonecznej wiosce. Pewna kobieta potknęła się i wleciała na ciebie z koszem jagód. Cała twoja elegancka koszula i spodnie były w plamach. Zaczęła cię przepraszać w swoim języku i zaciągnęła cię do chatki. Wcisnęła ci w ręce te ubrania… wyglądałeś śmiesznie, a do tego jeszcze te twoje oxfordy.
-Musiałem je zdjąć i iść boso… Dlatego ty też ściągnąłeś obuwie i podwinąłeś nogawki do kolan.
Rozczulające wspominki przerwał dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi frontowych.
Detektywi wszedli do tego samego pomieszczenia.-Rozumiem, że sprawa jest ważna skoro przerywacie nam wspólny wieczór… wyświetlacz jest już przygotowany. Nie będzie wam przeszkadzało, że będę pracował? -Dettlaff wrócił na swoje miejsce i wziąwszy węgiel wrócił do rysowania nie czekając na odpowiedź.
-Ma pan niesamowity talent. -Zauważa z podziwem Jaskier.
-Dziękuje, ale nie prowadzimy tu teraz wystawy moich dzieł tylko wyjaśniamy dlaczego to właśnie ja nie zabiłem Yennefer. Co macie? -Nie odrywa się od papirusu.
Geralt uruchomił nagranie bezdźwięczne. Widać było na nim jak się wadzą.
-Co robiłeś tej nocy w godzinach od jedenastej do pierwszej? -Przesłuchuje go złotooki.
-Uprawiałem seks. Moje alibi mi teraz pozuje…
-Dettlaff- upomina go "model".
-Nie przerywaj mi bo pójdziesz do konta. I na litość boską nie ruszaj się.
-Jaki spór wywiązał się między panem, a denatką? - Wtrąca się Jaskier.
-Yen skontaktowała się ze mną przez moje kasyno. Kilka dziewczyn z jej " szkoły" pracowało w moim lokalu. Chciała, abym jej pomógł i zaczął z nią współpracę na trochę innej płaszczyźnie.
-Mianowicie?
-Nie dowiedziałem się tego. Jak zaczęła wspominać o współpracy powiedziałem od razu, żeby nie mieszała mnie w swoje gierki. Ona może i ma mocną pozycję, ale ma też mocnych wrogów, a ja jestem już za stary by bawić się w pseudo gangsterke.
-No tak zapomniałem, że jesteś gangsterem na emeryturze.. -mruknął kąśliwie Geralt.
-Ona wymyśliła sobie własne zasady działania tego świata mimo, że ogólnie panują zgoła inne. Nic dziwnego, że w końcu ktoś się jej pozbył. Z tego co wiem chciała wprowadzić do swojego domu towarzyskiego jakieś narkotyki pokroju fistechu. Może zalegała z pieniędzmi… ? Albo ktoś jej sprzedał coś co nazwał dragiem?
-Wiesz kto może być jej dilerem?-Dopytuje młodszy detektyw.
-Żartujesz sobie? Oczywiście, że wiem. Jedynym dobrym dilerem w mieście jest jeden człowiek, ale jeśli mam wam go podać to muszę mieć pewność, że mi go nie przymkniecie. Dziad ma wszystkie receptury w głowie.
-Eh, jak ja to później ukryje w raporcie- Wzdycha Geralt kręcąc głową.
-Jesteś inteligentny. Coś wymyślisz.
-Niech będzie. Co to za facet?
-Guślarz. Tak ten stary zielarz, co mieszka pod lasem z kozą. Ma całe laboratorium pod chatą.
Złotooki nie krył zaskoczenia na twarzy. Za to ten o niebieskich oczach i tak nie wiedział jeszcze o kogo chodzi.
CZYTASZ
Partnerzy [GERALT X JASKIER]
FanfictionGeralt jest bardzo dobrym detektywem śledczym. Pracuje sam do czasu, gdy jego szef informuje go o nowym i ostaynim już partnerem dla niego. Przyparty do muru nie może temu protestować i tak poznaje Jaskra. Jaskier jest młodszy, ale z bogatą kartote...