18

689 41 8
                                    

Wyższy odpalił shelbiego i ruszył pod Tajską knajpkę. Akurat tego wieczora był spory ruch. Zjechał się gang motocyklowy. Niebieskie pasy w dużym, ale niepełnym składzie. 
Mimo to starszy detektyw nie zawahał się wejść. Gdy przekroczyli próg lokalu wszyscy w ciemnych, niebieskich, skórzanych kurtkach obdarowali ich nieufnym spojrzeniem. Może trochę gniewnym, ale też czujnym. 
Młodszy czując się nieswojo chwycił towarzysza za materiał ubrania wierzchniego. Czuł się trochę jak dziecko prowadzone za rękę pierwszy raz do szkoły. 

Jeden z mężczyzn wstał. Widać było, że on tu rządzi. Miał postawę dowódcy, ale też weterana. Na głowie miał zawiązaną grubą bandanę. Może to był bardziej szal na głowie? Albo dziwna czapa. 
Stanąwszy przed obliczem złotookiego poważnie raczył w te oto ozwać się słowa- Biały wilku

-Kurwi synu- Odpowiedział mu równie poważnie. Wyglądali jakby mieli się sobie rzucić do gardeł, ale zamiast tego uśmiechnęli się rozbawieni i uścisnęli sobie ręce na wysokości przedramienia. 

Nikt inny nie nazywa szefa tym przezwiskiem. Mężczyzna nienawidzi go tak samo jak siwy swojego. 

-A kogo to przyprowadziłeś? 

-Jestem detektyw Jaskier. Jego nowy partner- Powitał motocyklistę. 

-Vernon Roche. Dowódca Niebieskich pasów- Skinął głową- Partner? Od kiedy ty Geralt masz partnera? 

-Ponad tydzień już pracujemy razem. 

-Patrz. Wyjechać nie można, bo kraj się wywraca do góry nogami. Dobrze, że mnie nie było, bo stawiałbym na góra trzy dni. Siadajcie. -Zaprosił ich do stolika- Macie jaką sprawe? 

Usiedli- W zasadzie to jedną mamy z głowy od tygodnia, a tak to teraz przyszliśmy tylko coś zjeść. - Odpowiedział Julian. 

-Rozumiem. To dziś zjecie na mój koszt. Odpowiadajcie. Jak poszła sprawa. 

-A może ty nam opowiesz o trasie? -Zmienił temat Geralt. 

"Kolacja" trwała trochę czasu. Towarzystwo ogólnie bawiło się dobrze, ale nie bardzo o taki wieczór chodziło młodszemu detektywowi. Wbrew temu uśmiechał się cały czas. 
Gdzieś koło drugiej w nocy starszy odwiózł go do domu. 
Ten pierwsze co zrobił to zamknął drzwi na klucz i padł na łóżko. 

✾Niedługo potem wybudziło go jednak mocne pukanie. Z grymasem wstał i poczłapał, aby zerknąć przez wizjer. Zanim do niego sięgnął drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł białowłosy. 
Pchnął go na ścianę i patrzył mu w oczy, trzymając palce na jego szyi. Jaskier zagryzł dolną wargę i złapał go za tą dłoń. Pociągnął do salonu, gdzie skierował go na kanapę siadając mu na kolanach, a raczej miednicy. -Jaskier…  -Mruknął półszeptem. 

-Ćsiii nie będziemy się całować. Ja będę. Pozwól mi… proszę. Nie w usta. -Przerwał mężczyźnie głaskając go po włosach. 

-Na co czekasz? 

 Rozanielony Julek zbliżył wargi do jego policzka, potem szyi i obojczyka. Dłonie starszego zacisnęły na jego tyle powodując u niego dreszcze. Niebieskooki zdjął mu  koszulkę. Dotknął twardych mięśni. Naparł na partnera rękami, aby ten ułożył plecy na kocu. Począł kreślić ścieżkę pocałunkami wzdłuż jego torsu. Atmosfera zaczęła się stopniowo rozgrzewać. Małe mieszkanko wypełniły łamiące się odgłosy gorących aktów✾

Słońce zerkające przez okno muskało Juliana po twarzy. Zaczął błądzić dłońmi po zimnej pościeli. Niemrawo otworzył oczy i usiadł. Popatrzył na swoje ubrania, które nocą zostały z niego tak brutalnie zerwane… teraz pomięte wiszące na nim… Dotarło do niego, że był to tylko sen. 

Partnerzy [GERALT X JASKIER]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz