3

919 58 33
                                    

Pociąg faktycznie był opóźniony i to znacznie. Geralt zdołał już przejść całą długość peronu dwa razy zanim dojrzał nadjeżającą lokomotywę. 
Gdy rozległ się donośny gwizd z przedziałów zaczęli wychodzić ludzie. Jedni z większymi, inni z mniejszymi bagażami, ale nigdzie nie wyłaniały się błękitne jak letnie niebo oczy nowego partnera. 

Dopiero po kilkunastu minutach, gdy ostatni pasażerowie opuszczali wagony w zasięgu jego wzroku pojawiła się grupka hipisów. Kolorowo ubranych, szczupłych, wysokich ludzi z długimi włosami i co ciekawe doczepionymi elfimi uszami. Wesoło sobie śpiewali i jakby żegnali się z jednym towarzyszem. 
Ten był jakby mniej pstrokato ubrany i trzymał drewnianą gitarę w rękach oklejoną nalepkami w kwiatki. Prawdopodobnie przez jego towarzystwo.

-To była wspaniała podróż elfi bracia. Dziękuję i mam nadzieje do zobaczenia przyjaciele. 

Mówił głośno, melodyjnym głosem. Przytulił ich jeszcze raz i zaczął się rozglądać za kimś. 

Geralt poznał postać ze zdjęcia i załamał się jeszcze bardziej. Twarz nowego partnera była również oklejona naklejkami i pomalowana we wzorki podobne do tych jakie miało jego towarzystwo. Ma na sobie granatową koszulę, bordową kurtkę i czarne spodnie. Pasowało to do jego szczuplejszej postury. 
Podszedł do niego niechętnie. 

Przybysz dojrzał w końcu zbliżającą się postać. Poprawił dużą torbę podróżną na plecach i sam ruszył w jego stronę. Gdy stali od siebie zaledwie kilka metrów zaniemówił. Stanął w bezruchu i bez dechu. Serce zabiło mu mocniej. 
Mężczyzna, który w tej sekundzie zakręcił mu w głowie ma białe, może szare przydługie włosy, związane luźno tylko z góry. Również siwy zarost. 
Sylwetkę miał rozbudowaną, a czarna koszula idealnie uwydatniała jego ramiona. Tak samo brązowa, skórzana kurtka. Pas ozdabiała srebrna duża sprzączka, broń w pochwie i odznaka. Ale najbardziej urzekły go jego oczy. Niby brązowe, ale z nutą złota. 

-Witam. Detektyw Jaskier. Miło cię poznać.-Wystawił pośpiesznie rękę do mężczyzny ogarniając jak długo się na niego gapi. 

-Detektyw Geralt… Czekaj wydawało mi się czy ty powiedziałeś… 

-Jaskier. Tak. Mam na imię Julian, aleee to ściśle tajne.- Puszcza oczko do wyższego. 

Siwy przewrócił oczami. 

-Chodźmy do samochodu. -Wziął od niego torbę i ruszył do swojego auta mając nadzieje, że ten kawałek drogi przejdą w milczeniu. 

-Słyszałem co nieco o tobie. Wooo to twoja bryka? Śliczny wózek. -Jaskier podszedł blisko do Forda, aby mu się dokładnie przyjrzeć. 

-Bier tą upaćkaną gębe zdala od szyb.-Zagroził gniewnie detektyw. 

-Upaćkaną?... -Zastanawiał sie chwile-Aaaa haha. Moi przyjaciele z pociągu mnie pomalowali. I dali mi parę elfich uszu. Fajne nie? 

-Nie. -Odpowiada krótko pakując torbę do bagażnika. -Gitara. 

-Już już… ale ostrożnie z nią. Jest stara…-Przejmuje się swoją własnością.-Masz jakieś chusteczki? Faktycznie szkoda by było zabrudzić coś… 

Geralt niechętnie wziął z samochodu paczkę chusteczek i butelkę z wodą. Podał mu, a ten z uśmiechem zaczął się czyścić z farbek. Doczepiane uszy też schował. 

-Czy teraz jestem godzien patrzeć na to cudowne auto? -Zapytał kłaniając się teatralnie. 

-Nie. -Wszedł do mustanga. 

-Już cię uwielbiam! -Nie zrażony poszedł za przykładem wyższego. 

-Kilka zasad w tym aucie. Nie palić, niczego nie dotykać, nie kurwić się w nim. I najważniejsza… tylko ja prowadzę ten wóz. Czy to jasne? 

-Nie palę. Niczego nie będę dotykać… chyba, że ciebie. -Szybko dodaje-Nie hańbie się szybkimi numerkami z byle kurwami. Jasne to twoje auto. 

Geralt marszczy czoło.
Wydawało mu się, że się przesłyszał. Ostatecznie olał to. Zapalił silnik i ruszył z miejsca. 

Partnerzy [GERALT X JASKIER]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz