𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝐈𝐕 [𝟒.𝟒]

83 12 2
                                    

     Podprzestrzeń mieniła się szkarłatem, rozszerzając się, aż pochłonęła całą stocznię, anawet dach budynku.

     ❝Jak już wiesz... moja podprzestrzeń to odrębny świat, całkowicie oddzielony od zwykłej przestrzeni❝ – powiedział Randou. - ❝Nikt nie może wejść do środka, jeśli ich nie zaproszę.❝

     ❝Nie do wiary.❝ - Dazai nadal się gapił. - ❝Moc tej wielkości wykracza poza standardy dla podwykonawców. Ta umiejętność jest na poziomie wykonawczym. Nie, to jest nawet większe niż to... Jak udało ci się utrzymać to w tajemnicy przed organizacją przez cały ten czas?❝

     ❝Nie mam. Po prostu niedawno przypomniałem sobie, jak to zrobić... razem z moim prawdziwym imieniem❝.

     Randou zrobił krok do przodu. Nawet w szkarłatnej podprzestrzeni było coś w nim wyraźnie nie pasowało.

     ❝Twoje prawdziwe imię?❝ - powiedział Dazai. - ❝Randou, kim jesteś?❝

     ❝Nie nazywam się Randou.❝

     Przestrzeń wokół Randou zafalowała, gdy otoczyły go czarne płomienie... płatki kwiatów, płonące bezgłośnie.

     ❝Przyjaciel zaczął mnie tak nazywać po błędnym odczytaniu nazwiska na jednej z moich rzeczy. Kiedy przypomniałem sobie swoje prawdziwe nazwisko, wymyśliłem nowy schemat. Podjąłem decyzję, by podszyć się pod boga i wykorzystać demona... I zrobiłem wszystko, żeby cię znaleźć i zabić, Chuuya.❝

     Środek podprzestrzeni nagle pękł. Pęd gęstego powietrza utworzył falę uderzeniową, chociaż ściśle rzecz biorąc, nie była to fala powietrza, ale masywne wibracje powstające, gdy sama przestrzeń pękła. Chuuya został pochłonięty przez potężny przypływ.❝

     ❝Słucham?!❝

      Fala podprzestrzenna bez wysiłku odrzuciła Chuuyę do tyłu, aż on... przebił się przez zardzewiały słup stoczni i uderzył w betonową ścianę.

     ❝Gła...!❝

      Nie mogąc stanąć na nogi, Chuuya wykaszlał obfitą ilość krwi na ziemię.

      ❝Hmm... Więc to cię nie zabiło. Wygląda na to, że Arahabaki ma silne naczynie, aczkolwiek nie do końca kompletne.❝

      ❝Co...?❝ - jedyne, co mógł zrobić Dazai, to gapić się na Chuuyę z niemym zdumieniem. - ❝Dlaczego nie użyłeś grawitacji do blokowania?❝

      ❝Nie mógł. Wykorzystałem samą przestrzeń do stworzenia fali uderzeniowej. Prawa fizyki nie działają❝ – powiedział Randou. - ❝Wszystko w tej podprzestrzeni jest moją kontrolą. Dlatego moja umiejętność może istnieć tylko w niej. Lubię to...❝

     Hooo. Hooo.* Wiatr zagwizdał. 

     ❝Cholera... Nie dobrze❝ - wymamrotał Chuuya, wycierając krew z jego ust. - ❝On jest tutaj.❝

     Postać wyłoniła się z drugiej strony szkarłatnej mgiełki podprzestrzeni.

     ❝Co za znajoma twarz... Wydaje mi się, że minęły wieki, odkąd cię ostatnio widziałem. Mój kolega**...  jak się masz? Czy dobry lekarz dobrze cię leczył?❝

     Stary mężczyzna ubrany w czarny płaszcz unosił się w powietrzu.

     ❝O kurde. Zobacz, kto to jest.❝ - nawet uśmiech Dazai'a był napięty. - ❝Dawno się nie widzieliśmy. Jak tam twoja dolna część pleców? Twoja cera wygląda dużo lepiej. Może umieranie było naprawdę dobre dla twojego zdrowia, szefie... a raczej... były szefie?❝

Bungo Stray Dogs Light Novel vol. 7 ~ Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz