𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝐈 [𝟏.𝟑]

161 14 2
                                    

     Suribachi wyglądało tak, jak brzmiało: miasto zbudowane w utworzonym kraterze przez potężną eksplozję lata wcześniej. Pierwotni mieszkańcy zginęli w wybuchu o średnicy mili wraz z wszelkimi wyobrażeniami, do kogo należała każda sekcja. Pozostało tylko pustkowie w kształcie japońskiego moździerza — suribachi.

     Nie trwało długo, zanim ludzie przybyli i postanowili zbudować własne miasto. Byli wyrzutkami społeczeństwa, a może społeczeństwo nigdy nawet nie uznało ich istnienia. Suribachi graniczyło z Yokohamą, wyznaczoną strefą konfliktu, i każdy mógł tam zamieszkać, niezależnie od legalności. To przyciągało ludzi do tworzenia chat, budowania schodów, a nawet układania przewodów elektrycznych. Miejsce eksplozji wkrótce stało się rajem dla osób pogardzanych dobrobytem i luksusem. To było szare miasto dla szarych ludzi. I oczywiście znajdowało się poza zasięgiem radaru władz, co naturalnie czyniło z niego pierwszorzędną nieruchomość dla nielegalnych organizacji, takich jak mafia.

     Dazai szedł ścieżką w Suribachi.

     ❝Oh? Tak więc picie roztworów do metalizacji jest niezwykle popularną metodą samobójstwa za granicą, co...? Ciekawie.❝

     Idąc czytał książkę, jego wyraz twarzy był uosobieniem poważny. Dazai nigdy nie patrzył na kogoś z taką powagą.

     ❝Hmm? Co to jest? Jest popularny tylko dlatego, że jest to najłatwiejszy środek chemiczny dla malarzy przemysłowych, a nie jest to szybka i łatwa śmierć. Każdy, kto wypije roztwór, umiera po spędzeniu godzin w agonii, gdy jego narządy rozpuszczają się w nim... Ack! Tak się cieszę , że nie spróbowałem!❝

     Dazai podniósł głowę i spojrzał na swoją mafijną eskortę za nim. ❝Hej, nie trwało długo, zanim ludzie przybyli i postanowili zbudować własne miasto. Czy wiedziałeś o tym? Bądź ostrożny następnym razem, gdy planujesz się zabić, uh...❝

     ❝Hirotsu.❝ – odpowiedziała eskorta, wyglądając jak mały piesek cofnięty w róg. ❝Będę... pamiętał o tym❝ 

     Hirotsu, mężczyzna w średnim wieku, z włosami koloru soli i pieprzu i dżentelmeńskim wyglądzie, był mafiosem, którego Dazai wybrał ze względu na swoją wiedzę o okolicy. Nie był szczególnie entuzjastycznie nastawiony do bycia eskortą i przewodnikiem tego chłopca.

     Dazai był tylko piętnastoletnim dzieckiem. Nie był nawet w mafii. A jednak miał Srebrną Wyrocznię. Wszyscy, w tym długoletni członkowie mafii, musieli być przy nim ostrożni. Co więcej, Dazai był jedną z dwóch osób, które były świadkami ostatnich chwil byłego szefa, a teraz Mori powierzył mu ściśle tajną misję. W tym wszystkim było coś więcej.

     Hirotsu instynktownie wiedział, że musi traktować Dazai'a z szacunkiem. Takie instynkty posiadał tylko ktoś, kto przeżył wiele lat w mafii. 

     Obaj wyszli tego ranka, by zapytać, czy ktoś widział byłego szefa Portowej Mafii. Poszli ze slumsów do najpopularniejszych miejsc turystycznych, podążając za plotkami do ich źródła. Chłopiec i mężczyzna w średnim wieku stanowili dziwaczny zespół śledczy, ale mimo to niesamowita zdolność Dazai'a do wydobywania informacji z ludzi okazała się przydatna. Udało mu się zdobyć większość źródeł, aby powiedziały mu, czego chce, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

     Nawet bardziej uparci ludzie zmieniali melodię w chwili, gdy Dazai dał im zerknąć na zwitek rachunków, które Mori dostarczył mu właśnie w tym celu. Gdy zdobyli wszystkie informacje, które mogli zdobyć, Dazai i Hirotsu zaczęli wracać do kwatery głównej.

     ❝Dazai... Proszę, nie idź za daleko przede mną❝ – powiedział Hirotsu. ❝Jestem twoją eskortą, ale to jednak strefa konfliktu. Nie wiadomo, co może się stać.❝

     ❝Konflikt?❝

     Hirotsu skinął głową i kontynuował: ❝Mafia jest obecnie w stanie wojny z trzema organizacjami: Takasekai, Gelhart Security Service i trzecią grupą zlokalizowaną tutaj, w Suribachi, która nie wykazuje żadnych oznak ustąpienia. To niezwykle ekscentryczna grupa, niepodobna do żadnego wroga, z jakim kiedykolwiek mieliśmy do czynienia... Nie mają oficjalnej nazwy, po prostu nazywają się 'Owcami'. Tylko w tym tygodniu zabili dwa nasze oddziały. Szczególnie trudno jest poradzić sobie z nie oficjalnym przywódcą. Mówią, że nawet kule na niego nie działają.❝

     ❝Ohhh... Nic dziwnego, że słyszałem stamtąd wybuchy i wystrzały. Jednak nie ma to dla mnie większego znaczenia...❝ - Dazai mruknął znudzony. Nagle z jego kieszeni dobiegł sygnał dźwiękowy – z jego telefonu.

      To Mori. Dazai przyłożył telefon do ucha. ❝Witaj? ...Tak, skończyliśmy tutaj. Nauczyłem się wielu rzeczy... co? 'W jaki sposób'? ...Myślisz, że kim jestem? W każdym razie, żeby przejść od razu do sedna...❝ - Dazai brzmiał, jakby go to nie obchodziło. ❝Poprzedni szef był tutaj. Wrócił do życia z czeluści piekielnych, pokryty czarnymi płomieniami.❝

     ❝𝐶𝑜?❝ – nadeszła drżąca odpowiedź Moriego.

     ❝Było wielu świadków. Myślę, że stary człowiek miał wiele żalu i nie mógł opuścić tego świata❝ - usta Dazai'a wygięły się w zimnokrwistym uśmieszku. - ❝W każdym razie, kiedy wrócę, przedstawię ci szczegółowy raport...❝ Nagle – bez żadnego ostrzeżenia – coś uderzyło Dazai'a prosto w tors, posyłając go w powietrze niczym płatek kwiatu złapany przez podmuch wiatru. Rozbił ocynkowany stalowy dach, powodując zawalenie się drewnianej chaty pod spodem, a następnie wtoczył się dalej w Suribachi, jednocześnie burząc ogrodzenie studni.

     ❝Owca!❝ Usłyszał, jak krzyki Hirotsu powoli cichną w oddali. ❝Dazai!❝

     Dazai zeskakiwał w dół wzgórza, aż przeszedł prosto przez szopę, wzbijając wir kurzu i sklejki... a potem w końcu się zatrzymał. Znalazł się na szczycie prostego budynku ze stiuku. Jednak 𝑐𝑜ś było na nim: mroczna męska postać, która uderzyła go chwilę temu.

     ❝Teraz to jest bogate!❝ - postać ryknęła śmiechem. - ❝Dzieciak! Mafia portowa tak bardzo potrzebuje sługusów, że zatrudnia dzieci!❝

     Był to mały chłopiec w wieku Dazai'a, ubrany w ciemnozieloną kurtkę motocyklową. Wyglądał jak wrona w ciemności nocy.

     ❝To bolało, wiesz?❝ - Dazai upadł na plecy, powiedział beznamiętnie. Chłopak w motocyklowej kurtce zamilkł na chwilę, po czym spojrzał - ❝Nienawidzę bólu.❝

     ❝Dam ci wybór, dzieciaku❝ – powiedział chłopak, wciąż trzymając ręce w kieszeniach. - ❝Umrzyj teraz albo umrzyj po tym, jak udzielisz mi informacji, których oczekuję. Co to będzie?❝

     ❝Podobają mi się te dwie możliwości. Obie bardzo kuszące oferty❝ – odparł Dazai niezachwianie, mimo że został trafiony w tors i przewrócony przez kilka budynków. - ❝Dobra. Zabij mnie.❝

     Chłopak w motocyklowej kurtce zamilkł na chwilę, po czym spojrzał na Dazai'a, jakby zdał sobie sprawę, że w końcu spotkał osobę z charakterem.

     ❝Hmph. Myślałem, że po prostu się rozpłaczesz i uciekniesz. Jesteś zaskakująco odważnym dzieciakiem.❝

     ❝Ty też jesteś dzieckiem.❝

     ❝Tak, wszyscy, z którymi walczę, zawsze tak na początku mówią, ale od razu zdają sobie sprawę ze swojego błędu. Nie jestem zwykłym bachorem jak ty.❝ - Chłopak zacisnął pięść. - ❝Teraz mów. Opowiedz mi wszystko o tym Arahabaki'm, któremu się przyglądasz.❝

     Następnie nadepnął na zranioną rękę Dazai'a, łamiąc kości pod podeszwą buta.

     ❝...Oh. Arahabaki? Rozumiem... Arahabaki❝ – mruknął Dazai. Wpatrywał się w swoją zmiażdżoną rękę, jakby należała do kogoś innego.







Bungo Stray Dogs Light Novel vol. 7 ~ Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz