𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝐈 [𝟏.𝟏]

305 20 45
                                    

Ten człowiek był zmartwiony. Po prostu zagubiony.

     Był w środku gapienia się w kilka dokumentów, z papierosem w ustach. Wstał z krzesła i przeciągnął się, wpatrywał się w cyfry na ścianie, potarł czoło, usiadł z powrotem i jęknął jak byk, który ma zaczerpnąć ostatni oddech. Zmierzył się z dokumentami jeszcze raz tylko po to, by zniknęły bezsensowne kształty na stronach.

     ❝To jest do bani... ❝

     Miał czarne włosy na wpół zaczesane do tyłu, mężczyzna był ubrany w biały kitel lekarski ze znoszonymi sandałami i stetoskopem na szyi. Ciemne worki wisiały mu pod oczami. Najwyraźniej był lekarzem - jednym z obskurnej kliniki, która była co najmniej bałaganem.

     Porozrzucane stetoskopy, dokumentacja medyczna i regały pełne tekstów akademickich. Na ścianie przed jego biurkiem znajdowała się przeglądarka filmów rentgenowskich. Typowy obraz lekarza w gabinecie szpitalnym. A jednak ten człowiek nie był lekarzem i to nie był szpital. W rzeczywistości było zupełnie na odwrót.

     ❝Nasi przemytnicy broni są opóźnieni o dwa tygodnie. W tym tempie moi ludzie będą walczyć nożami kuchennymi. I na tym się nie kończy. W tym miesiącu mieliśmy już trzy brutalne incydenty, w które musiała zaangażować się policja miejska. Tracę kontrolę nad niskopoziomowymi pomrukami.❝ – narzekał mężczyzna, patrząc na dokumenty.

     Miał na imię Ougai Mori, przywódca potężnej podziemnej organizacji znanej jako Portowa Mafia. Po objęciu stanowiska zaledwie rok wcześniej był jeszcze stosunkowo nowy w dowodzeniu.

     ❝Tracimy kontrakty biznesowe, konflikty z innymi organizacjami nasilają się, nasze terytorium z dnia na dzień maleje.❝ - Mori mówił dalej. ❝Nie jest dobrze. Jeden problem po drugim, odkąd objąłem stanowisko lidera w zeszłym roku. Nigdy nie spodziewałem się, że przywództwo będzie tak trudne... Może po prostu nie nadaję się do tego. Co o tym myślisz, Dazai? Czy ty w ogóle mnie słuchasz?❝

     ❝Może tak, może nie.❝

     ❝Więc jak?❝

     Tym, który odpowiedział Ougai, był chudy chłopiec siedzący na pobliskim stołku. Miał na sobie za duży czarny płaszcz, a spod jego rozczochranych ciemnych włosów wystawał biały bandaż owinięty wokół czoła.

     Nazywał się Dazai Osamu, lat piętnaście.

     ❝Oj Mori. Wszystko, co wychodzi z twoich ust, jest zawsze takie nudne!❝ - Dazai westchnął, bawiąc się butelką z lekarstwami. ❝To brzmi, jakbyś powtarzał mantrę. 'Nie mamy dość pieniędzy. Nie mamy wystarczających informacji. Moi ludzie mi nie ufają.' Od początku wiedziałeś, że tak się potoczy.❝

     ❝Cóż, może masz rację...❝ - Mori podrapał się z irytacji po głowie, po czym nagle powiedział: ❝A tak przy okazji, Dazai, dlaczego mieszasz leki na nadciśnienie z lekami na niedociśnienie?❝

     ❝Co? Bo może stanie się coś fajnego i będę mógł umrzeć w spokoju.❝ 

     ❝To cię nie zabije!❝ - Mori chwycił butelkę. ❝Eh. Jak w ogóle otworzyłeś apteczkę? Była zamknięta.❝ 

      ❝Oddaj to! Chcę umrzeć!❝ - Dazai wymachiwał rękami. ❝Życie jest strasznie nudne; wolałbym po prostu umrzeć! Ale chcę żeby to było szybkie i bezbolesne! Pomóż mi, Mori!❝

     ❝Nauczę Cię jak prawidłowo mieszać narkotyki, jeśli obiecasz, że będziesz grzecznym chłopcem i będziesz unikał kłopotów❝

     ❝Kłamca! Mówisz to, żeby mnie wykorzystać! Czy masz pojęcie, jak wiele przeszedłem przez ten ostatni rok? A czego mnie nauczyłeś? Nic! Opuszczę tę organizację i dołączę do jednego z naszych rywali!❝  

     ❝Dobrze, dobrze, naucz się myśleć zanim się wypowiadasz. Twoja śmierć nie będzie szybka i bezbolesna jeśli nasz zdradzisz.❝ - Mori uśmiechnął się mrocznie.

     ❝Ehh... Nuuuudzi mi się. Czemu świat jest tak nudnym miejscem!❝

     Dazai zaczął machać chudymi nogami w przód i w tył. Dazai nie był jednym z podwładnych Mori'ego. Nie był nawet w Mafii. Nie był ani sekretnym nieślubnym dzieckiem Mori'ego, ani adoptowaną sierotą, a z pewnością nie był asystentem medycznym. Żadne pojedyncze słowo lub fraza nie są w stanie dokładnie opisać ich relacji. Najbliższe przybliżenie wiązałoby się ze 𝑤𝑠𝑝𝑜́𝑙𝑛𝑦𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚.

     ❝Co ważniejsze, Dazai...❝ - Mori westchnął Mori. ❝Byłeś tam jedynym, kiedy odziedziczyłem stanowisko poprzedniego szefa. Innymi słowy, jesteś jedynym świadkiem jego ostatniej woli i testamentu. Nie możesz tak łatwo umrzeć.❝

  To wspólne przeznaczenie związało ich ze sobą rok temu. Mori, osobisty lekarz szefa Portowej Mafii, i Dazai, który został tylko przyprowadzony do zabójstwa ich przywódcy. Ostatnie słowa mężczyzny były niczym więcej niż wymysłem.

     ❝Nie wyszło jednak tak, jak planowałeś❝ – powiedział Dazai z niezwykłą jasnością.

     ❝Co masz na myśli?❝

     ❝Wybór na wspólnika kogoś, kto próbował popełnić samobójstwo, było doskonałym pomysłem. Ale oto jesteśmy, cały rok później, a ja wciąż żyję... i dlatego ten głęboko zakorzeniony strach wciąż cię pożera.❝

     Przez krótką chwilę Mori miał wrażenie, że lód został przyciśnięty do jego organów.

     ❝...O czym ty mówisz?❝

     ❝𝑊𝑖𝑒𝑠𝑧 o czym mówię. Boisz się, że ktoś dowie się, że zabiłeś poprzedniego szefa.❝

     Wyraz twarzy Dazai'a był niezmienny, co sprawiało, że czytanie jego myśli było prawie niemożliwe. Jego twarz była nieruchoma jak zamarznięta tafla jeziora.

❝Co masz na myśli mówiąc, że 'nie wyszło'?❝ - Mori zmarszczył brwi, jakby skarcił Dazai'a. ❝Nic nie zawiodło oczekiwań. Ty i ja z powodzeniem wykonaliśmy misję rok temu. Nie obyło się jednak bez trudności i właśnie dlatego nigdy więcej nie chcę zrobić czegoś takiego❝.

     ❝Misja jeszcze się nie skończyła.❝ – zasugerował Dazai z zimnym spojrzeniem. ❝Skończy się tylko wtedy, gdy wszyscy zaangażowani w zabójstwo i sfabrykowanie ostatecznego testamentu szefa zostaną uciszeni... 𝑛𝑎 𝑠𝑡𝑎ł𝑒. Prawda?❝

     Emocje Mori'ego uderzyły go jak fala przypływu ❝...Ty...❝

     Spojrzenie Dazai'a cicho przeniknęło Moriego, jakby jego oczy mogły zajrzeć do wnętrza ciała mężczyzny jak jakieś urządzenie medyczne.

     ❝W tym celu byłem idealnym wspólnikiem. Nikt by niczego nie podejrzewał. Kiedy stałeś się szefem po tym, jak za ciebie poręczyłem... Mogłem po prostu się zabić z jakiegoś nieznanego powodu.❝

      Obydwoje spędzili kilka następnych chwil, wpatrując się w siebie w ciszy tak ciężkiej i szkodliwej, że można by pomyśleć, że było to wpatrywanie się w ponurego żniwiarza i demona. Jedno słowo rozbrzmiewało w głowie Moriego jak alarm.





Bungo Stray Dogs Light Novel vol. 7 ~ Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz