-Ale o co chodzi?-tym razem staje się poddenerwowany.
-Mama-ma-mama -on-ona ona jest w śpiączce- tym razem mojego płaczu nie mogę powstrzymać...
-no już nie płacz kochana-próbuje mnie uspokoić,ale mi już nic nie poprawi humoru.- proszę przyjedź,potrzebuje ciebie bardzo-nie mam już siły na nic
-dobrze,spróbuję coś wymyślić,a ty teraz idź do łóżka i się zdrzemnij,odpocznij od tego wszystkiego.-brzmi to jak rozkaz lecz jestem w szpitalu i nie mogę,chyba ,że z mamą.
-Ale proszę przyjedź do mnie
-Jestem w szpitalu tutaj leży mama,wyśle ci lokalizację.
-Okej
,Już tam jadę,trzymaj się -odpowiada mi z myślą ,że tu jedzie trochę mi lepiej.Ale postanawiam mu o tym wszystkim powiedzieć i o moim Tobim.
*
Widzę Nathana ,biegnę gdy on otwiera ramiona i się przytulamy nie widzieliśmy się od roku.-shhh- odpowiada gdy za prawdę już mam całą twarz mokra od płaczu i leje się jak strumień wody z moich oczu,nad którym nie mogę zapanować,a moje włosy są rozpuszczone i opadnięte na mokra twarz.
Pokazuje mu gdzie jest mama i lekarz mówi co się stało.
-Pani Emily Jones miała wstrząs mózgu i jest w krytycznym stanie na obserwacji.
-lekarz spuszcza wzrok na podłogę i widzę,że bardzo mu szkoda,że to jest nasza bardzo bliska osoba,która może umrzeć w każdej chwili...-nie mogliśmy wejść do mamy,więc pojechaliśmy do mojego domu.
***-I jak ci się podoba prezent ?
-Jest superGadamy sobie chwilę jeszcze gdy oglądamy jakiś film w TV i się przytulamy,lecz dalej nie powiedziałam mu o TOBIM.
N-natan-Teraz już tylko mam smutny humor.
-hm?-widzę,że spać mu się chce
-Chcesz się przespać ?
-Jestem zmęczony podróżą w końcu to 4,5 godziny jazdy samochodem niecałe...-Dobrze,ale pamiętasz mojego psiaka?-już chce mi się płakać.
-t-tak?Tobi?
-tak dzisiaj go ktoś potrącił i leży tam-wskazalam na koniec kanapy i odkryłam pieska.-jezusie!-podnosi głos
-nie wiedziałeś nigdy nieżywego psa?
-oj-ma mnie w dupie ,chce być twarda ale mi to nie wychodzi.Jest dzisiaj czwartek 8 czerwca gdy za 2 dni moje urodziny.
-ide zrobić nam coś do jedzenia-mówię do brata idąc do kuchni z telefonem z poszukiwaniem jakiejś ciekawej kolacji.
-Lily?-pyta
-hmm?-jestem taka bezsilna,na nic więcej mnie nie było stać.
-spakuj sie-
-co?-nie wiem o co mu chodzi
-pojedziemy do mnie przeprowadzasz się do mnie a ten dom sprzedamy.
-czy ty słyszysz co ty teraz do mnie mówisz???!-na prawdę nie wiem o co mu chodzi jak można tak wszystko szybko przemyśleć.
-tak rzeczy niektóre zostawisz a te co zostaną będą się wliczać do ceny tego domu.Z tego,że była to niewielka można powiedzieć willa,to było tu dużo cennych rzeczy ,lecz mogę je nawet nawet wziąść do mojego pokoju...co ja w ogóle gadam kurde LILY!!
CZUJĘ JAK KTOŚ MI SZTURCHA RAMIĘ.
-Wszystko dobrze?-pyta przyglądając mi się z zaciekawieniem.
-tak,ale na serio?
-no
-dobry pomysł.-Ty idź się spakować,a ja zrobię nam kolację.
Wesoła pobiegłam na górę w końcu zamieszkam z bratem.
*
Spakowałam się w 3 godziny była już 21:37 a ja spakowałam się do 4 dużych waliz i 2 średnich plecaków i parę torb.
Mam dużo cennych rzeczy z pokoju,oraz wszystkie ubrania.Czołgam za sobą walizy jestem przy ostatnich schodach gdy nagle spadam ze schodów.-Auuł-krzyczę na co mój brat szybko do mnie podbiega i pomaga mi wstać.
Robi mi urazówkę.
-nic ci nie jest?-jest zmartwiony ,patrzy się na mnie tym przyciągającym,kryształowym wzrokiem
-nie-ale gdy przyciska swoimi dłońmi o mój nadgarstek wydaje z siebie mały jęk bólu.
-usiąć tutaj zaraz przyniosę apteczkę.
Czuję się dziwnie,a raczej zażenowana,bym mogła żyć bez jakiegoś tam okładu i bandażu itp.
Nie lubię jak ktoś się za dużo o mnie troszczy.
Więc wstaje i wyłączam przypaloną jajecznicę.
Przychodzi.
-Lily!-wskazuje na kanapę.
-To może być zwichnięte!Przewracam oczami i siadam na kanapie obok niego.
-Daj-patrzy na mój nadgarstek.
Podaje mu rękę a on robi co trzeba.Po ciszy w końcu się odzywam.
-dzięki-rzuciłam cicho,po czym przytuliłam brata.
*Sory za błędy*
CZYTASZ
Love at first sight.
Teen Fiction-ty jesteś pijana?-trudno jej utrzymać równowagę,więc pomagam jej ustać.Łapię się za brzuch i powoli siada podtrzymując się na mnie. -Brałaś coś?-dalej nie odpowiada,ale ma bardzo powiększone źrenice... -Do mnie mówisz?-ledwo stoi na nogach ,próbuje...