Rozdział 5.

33 4 0
                                    

-Ale o co chodzi?-tym razem staje się poddenerwowany.
-Mama-ma-mama -on-ona ona jest w śpiączce- tym razem mojego płaczu nie mogę powstrzymać...
-no już nie płacz kochana-próbuje mnie uspokoić,ale mi już nic nie poprawi humoru.

- proszę przyjedź,potrzebuje ciebie bardzo-nie mam już siły na nic

-dobrze,spróbuję coś wymyślić,a ty teraz idź do łóżka i się zdrzemnij,odpocznij od tego wszystkiego.-brzmi to jak rozkaz lecz jestem w szpitalu i nie mogę,chyba ,że z mamą.

-Ale proszę przyjedź do mnie

-Jestem w szpitalu tutaj leży mama,wyśle ci lokalizację.

-Okej
,Już tam jadę,trzymaj się -odpowiada mi z myślą ,że tu jedzie trochę mi lepiej.

Ale postanawiam mu o tym wszystkim powiedzieć i o moim Tobim.
                                     *
Widzę Nathana ,biegnę gdy on otwiera ramiona i się przytulamy nie widzieliśmy się od roku.

-shhh- odpowiada gdy za prawdę już mam całą twarz mokra od płaczu i leje się jak strumień wody z moich oczu,nad którym nie mogę zapanować,a moje włosy są rozpuszczone i opadnięte na mokra twarz.

Pokazuje mu gdzie jest mama i lekarz mówi co się stało.

-Pani Emily Jones miała wstrząs mózgu i jest w krytycznym stanie na obserwacji.
-lekarz spuszcza wzrok na podłogę i widzę,że bardzo mu szkoda,że to jest nasza bardzo bliska osoba,która może umrzeć w każdej chwili...

-nie mogliśmy wejść do mamy,więc pojechaliśmy do mojego domu.
***

-I jak ci się podoba prezent ?
-Jest super

Gadamy sobie chwilę jeszcze gdy oglądamy jakiś film w TV i się przytulamy,lecz dalej nie powiedziałam mu o TOBIM.

N-natan-Teraz już tylko mam smutny humor.

-hm?-widzę,że spać mu się chce
-Chcesz się przespać ?
-Jestem zmęczony podróżą w końcu to 4,5 godziny jazdy samochodem niecałe...

-Dobrze,ale pamiętasz mojego psiaka?-już chce mi się płakać.
-t-tak?Tobi?
-tak dzisiaj go ktoś potrącił i leży tam-wskazalam na koniec kanapy i odkryłam pieska.

-jezusie!-podnosi głos
-nie wiedziałeś nigdy nieżywego psa?
-oj-ma mnie w dupie ,chce być twarda ale mi to nie wychodzi.

Jest dzisiaj czwartek 8 czerwca gdy za 2 dni moje urodziny.

-ide zrobić nam coś do jedzenia-mówię do brata idąc do kuchni z telefonem z poszukiwaniem jakiejś ciekawej kolacji.

-Lily?-pyta
-hmm?-jestem taka bezsilna,na nic więcej mnie nie było stać.
-spakuj sie-
-co?-nie wiem o co mu chodzi
-pojedziemy do mnie przeprowadzasz się do mnie a ten dom sprzedamy.
-czy ty słyszysz co ty teraz do mnie mówisz???!-na prawdę nie wiem o co mu chodzi jak można tak wszystko szybko przemyśleć.
-tak rzeczy niektóre zostawisz a te co zostaną będą się wliczać do ceny tego domu.

Z tego,że była to niewielka można powiedzieć willa,to było tu dużo cennych rzeczy ,lecz mogę je nawet nawet wziąść do mojego pokoju...co ja w ogóle gadam kurde LILY!!

CZUJĘ JAK KTOŚ MI SZTURCHA RAMIĘ.

-Wszystko dobrze?-pyta przyglądając mi się z zaciekawieniem.

-tak,ale na serio?
-no
-dobry pomysł.

-Ty idź się spakować,a ja zrobię nam kolację.

           Wesoła pobiegłam na górę w końcu zamieszkam z bratem.

                                      *
Spakowałam się w 3 godziny była już 21:37 a ja spakowałam się do 4 dużych waliz i 2 średnich plecaków i parę torb.
Mam dużo cennych rzeczy z pokoju,oraz wszystkie ubrania.Czołgam za sobą walizy jestem przy ostatnich schodach gdy nagle spadam ze schodów.

-Auuł-krzyczę na co mój brat szybko do mnie podbiega i pomaga mi wstać.

Robi mi urazówkę.

-nic ci nie jest?-jest zmartwiony ,patrzy się na mnie tym przyciągającym,kryształowym wzrokiem

-nie-ale gdy przyciska swoimi dłońmi o mój nadgarstek wydaje z siebie mały jęk bólu.

-usiąć tutaj zaraz przyniosę apteczkę.

Czuję się dziwnie,a raczej zażenowana,bym mogła żyć bez jakiegoś tam okładu i bandażu itp.

Nie lubię jak ktoś się za dużo o mnie troszczy.

Więc wstaje i wyłączam przypaloną jajecznicę.

Przychodzi.

-Lily!-wskazuje na kanapę.
-To może być zwichnięte!

Przewracam oczami i siadam na kanapie obok niego.

-Daj-patrzy na mój nadgarstek.
Podaje mu rękę a on robi co trzeba.

Po ciszy w końcu się odzywam.

-dzięki-rzuciłam cicho,po czym przytuliłam brata.


*Sory za błędy*

Love at first sight.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz