-Ale jesteś-przewrócił oczami i wyszedł z pokoju.
Tymczasem ja wybuchłam śmiechem i również wywróciłam oczami.
-Nie mogę wytrzymać,żeby się zapytać Nathana czy mnie wypuszczą na pogrzeb w ogóle jak będę funkcjonować,przecież jak jest pogrzeb idzie się do grobu a ja?ja jestem debilem,zresztą to wina tego kretyna,chociaż bym mogła się spotkać z mamą,przecież jej to obiecałam.Wszystko jest takie niesprawiedliwe i głupie.Moje życie jest chyba najbardziej nudne z najnudniejszych na świecie w szczególnym świecie nastolatków,tylko ja jestem taką kretynką,która nic nie potrafi,tylko siedzi w nauce,słucha muzyki,chce się zabić i czeka na śmierć?Tylko ja się jej nie boję czy jak?Ludzie się śmierci boją w porównaniu do mnie,która na nią czeka,w dodatku poganiając te lata sprowadzając przy tym do niej.
Chce mi się takiej porządnej imprezy,chociaż lubię je w naszym domu i również pomimo że odbyła się tylko jedna chce mi się imprezować,ale muszę podjąć 3 próbę już wiemy czego.
Ale zawsze mnie ktoś powstrzyma jak nie on to mój brat jak nie mój brat to tak zwani fałszywi niezapoznani przyjaciele,których przedstawił mi Alex.Dziwnie zachciało mi się do Nathana,chyba już się stęskniłam,ale jak się dowie to ja chyba się zapadnę pod ziemię,a on potem będzie się bał o mnie i poleci mnie jakiejś znajomej pani psycholog,znam go i to dobrze,albo będzie się obwiniał,że to wszystko przez niego,że mnie niedopilnował mnie,chociaż mam 18 lat,dla niego to dalej normalny wiek,niedorosły,ale trzeba przyznać,że nie czuje się dorośle i ktoś nagle otwiera drzwi,z myślą,że to Alex odrywam wzrok od mebli,które są obok tej osoby.
-Przepraszam-słysze pukanie o jakiś mebel blisko mnie.
To nie on,już oczywiste.
-Hm?-tym razem już kieruje wzrok na osobę po mojej lewej.
-Musimy pani pobrać krew,nie zrobiliśmy jeszcze tego a jest bardzo nam potrzebna,być może,szybciej pani stąd wyjdzie,jest pani w dobrych rękach,znamy brata,panią zresztą również,wszystko pójdzie dobrze,a teraz niech pani wykonuje moje polecenia i innych doświadczonych.
Na same słowa się skrzywiłam,a przystojny doktor,który stał obok mnie dziwnie tylko popatrzył.
-Nie no jasne,róbcie co chcecie-poczułam złość,znowu te cholerne igły,ale muszę się przyzwyczaić,gdy w przyszłości chce być lekarzem.
W sumie lubię patrzeć na takie zabiegi,ale to boli i wiem,że brzmię jak totalna idiotka.
A więc wziął wózek inwalidzki podstawił po moje łóżko pomógł mi wstać,a gdy siadłam na nie,poczułam ulge,ale też nowe uczucie siedzenia na takim czymś,całkiem wygodne.
Wyjeżdżamy z sali a ja wyglądam jak kretynka,włosy poszarpane,oczy podgrążone,zresztą mimo tego wyglądam jak zombi,dawno niczego nie jadłam i dawno się nie wyspałam,a moja noga jest wyprostowana i wygląda to cholernie dziwnie,ale z myślą,kto mnie prowadzi to chyba rozmyśla każda dziewczyna,gdy jest w szpitalu,a może tylko ja mam takie sytuacje i jestem tylko taka szczęściarą,dobrze,że jest tu Alex,bo w tym szpitalu byłam dwa razy i to z tym samym powodem-samobójstw.
Przypomniałam sobie węża jako prezent od Nathana,co z nim?Muszę koniecznie go o to zapytać,chociaż jest to głupota.
Dojeżdżamy do pokoju pobrań i już widzę przygotowane panie pielęgniarki.
-Dzień dobry-krzywo się uśmiechnęłam,a one odpowiedziały szczęśliwym szerokim uśmiechem na ustach.Podeszły do mnie,doprowadziły mnie do nich,tamten lekarz sobie poszedł,a ja zostałam z nimi.
-Nie będzie bolało,proszę się odprężyć-już mam ciarki po tym gdy oczyszcza moją skórę specjalnym płynem.Pomimo tego co czuję,odprężam się i zaczyna pobieranie krwi.
Patrzę gdy to robi,jest to ciekawe,ale trochę przerażające,gdy rurka z krwią ładuje do specjalnego pojemnika na krew pacjenta.
Nie wiem dlaczego,,ale lubię Vibe szpitali,czy teraz będę się poruszała na wózku?
Ale myślę,że to tylko dlatego że mam złamaną rękę i nogę i przy tym nie jestem na siłach żebym chodziła z jedną kulą.Może do dwóch dni obstawiam wózek.
Po jakimś czasie gdy ja rozmyślam,pani pielęgniarka wyjmuje igłę i bandaż zakleja tasiemką,teraz na prawdę nie mam siły,że coś trzymać,po prostu jestem bezsilna i senna w jednocześnym momencie.Podążam za słowami pielęgniarek i jadę do mojej sali na tym wózku,odpychając się.Proponowali pomoc,ale stwierdziłam,że sobie poradzę sama.Zauważam Alexa,myślałam,że już poszedł,po co tu siedzi,czeka na kogoś?Po co?
Jadę w jego stronę mówiąc.
-Myślałam,że już pojechałeś po co tu jeszcze siedzisz?-to jest dobre pytanie.
-A nie mogę?-to jest chyba najbardziej irytujące pytanie,które może teraz zadać.
-No jak to,no możesz,ale po co tu siedzisz,jak chcesz wejść do mnie to wejdź,ale sensu kompletnego w tym nie widzę.
-Dobrze królewno na karocy-zirytowało mnie to,on sobie kpi czy jak? Przewróciłam oczami,trzepocząc rzęsami i prowadząc mnie pojechaliśmy do mojej sali.Nawet jeśli nie jest moja,bardzo się cieszę,że mam osobny pokój,nie chciałabym dzielić go z kimś innym.A może mój brat to załatwił,ale nie jestem przecież aż taka ważna,celebrytką nie jestem i mogę to stwierdzić po najłatwiejszych faktach.Ale po cóż on tu siedzi?Teraz mam same najczarniejsze myśli.
-Chce o czymś teraz z tobą porozmawiać,to ważne?-czy on chce rozmawiać o tym pocałunku?przecież mówił,że to wyjaśnione.Rozszerzyłam oczy ale po chwili widziałam jaki jest wyluzowany,przez co ja też próbowałam się taka stać.
-O nas...Lily,czy ty coś do mnie czujesz?-nie umiałam nic powiedzieć,zatkało mnie przez te słowa.Czy ja coś do niego czuję?Oczywiście nie...wiem...
-Nie...wiem-to było bardzo żenujące-Jak to nie wiesz?Prosto,tak czy nie?-i w tamtym momencie przypomniałam sobie jak Nathan z tamtą jedna rozmawiali,że w stresujących sytuacjach,będę się słabiej czuła,czyli nie można takich pytań jak on mi zadawać?No to mam plan jak się z tej rozmowy wywiązać.A więc złapałam się za głowę,udając,że mnie strasznie boli,syknęłam bardzo prawdziwie jak na ból głowy i powoli powiedziałam mu wprost na twarz.
-Pomóż mi się położyć na łóżko,proszę-moja gra aktorska,jest bardzo dobra.
Gwałtownie przerażony chłopak wstał i posadził mnie na łóżko,kucając przy mnie.
-Zawołać kogoś?-ależ on się mną przejmuję,trochę mi go szkoda,ale nie chce o tym rozmawiać gdy nic nie wiadomo,co między nami.
-Nie trzeba,już trochę lepiej-odciągam rękę od głowy i patrzę na niego zmęczonym wzrokiem,ledwo wyciągam rękę i biorę jego dłoń.
-Proszę przedłużmy tą rozmowę na inny termin-mój udawany błagający wzrok tak go rozczulił,że zrobił się smutny ale odpowiedział
-Nie ma sprawy,twoje zdrowie jest ważniejsze-wział moją zdrową dłoń i powiedział.
-Odpoczywaj,przyjdę jutro-zdziwiło mnie to,jutro?Już wiem,że tej nocy będę za dużo o tej sytuacji myśleć.
-Miłych snów-skoro powiedział coś miłego to mi też można.
Uśmiechnął się i wyszedł smutny.
-Na szczęście-największa ulga,ale na sama myśł,że ta rozmową wróci przygotowuje scenariusz...
****
CZYTASZ
Love at first sight.
Teenfikce-ty jesteś pijana?-trudno jej utrzymać równowagę,więc pomagam jej ustać.Łapię się za brzuch i powoli siada podtrzymując się na mnie. -Brałaś coś?-dalej nie odpowiada,ale ma bardzo powiększone źrenice... -Do mnie mówisz?-ledwo stoi na nogach ,próbuje...