Rozdział 32.

9 1 0
                                    

***
-Jest git-ten efekt jest dobry,ale odraża mnie myśl,że spędzę z tym matołem przynajmniej z 3 dni...Wzdrygam i schodzę na dół.Dawno nie jadłam,poza tym bardzo mnie boli żołądek.Patrzę na moje bandaże,których w zasadzie już nie potrzebuje,więc je odrywam.
-Cholera.
Schodzę na dół po schodach gdy lewa ręka jest bardzo przy mnie,teraz jestem tak roztrzepana,że czuję coś dziwnego w sobie,czasami mam przeczucie,że nikogo nie znam nawet siebie,tak jakbym była w innym wymiarze,ale mniejsza.Dobrze,że go tu nie ma,zapewne gdzieś wyszedł,albo jest na jakimś piętrze.Mówiąc jakimś ten dom ma parter,pierwsze piętro i drugie,nigdy nie byłam na drugim,w zasadzie nawet nie wiem co tam się znajduje.Szukam coś w lodówce i znajduje 3 banany i truskawki,postanawiam zrobić smoothie.Biorę blender,myje owoce i kroje.Wrzucwm do blendera i nalewam mleka,dodając przy tym odrobinę cukru.Kończę ta czynność i przelewam gotowe smoothie do szklanki.Chwilę staje i rozmyślam nad moim życiem,chyba warto sobie znaleźć jakichś znajomych,a kiedy będzie pogrzeb mamy?A Victorii?Już mam łzy w oczach,przy tym kręci mi się w głowie,nic nie może być normalnie?!A ta myśl,że z nim zostaje na parę dni,ughh...
A oferta?Prostuje kręgosłup i próbuje mojego dzieła sztuki,całkiem niezłe.
Same nudy,może pójdę na miasto?To chyba niezły pomysł.Wchodzę na górę i słyszę rozmowę Alexa z kimś,starań się podsłuchać.Ale widzę jak podchodzi do drzwi,ale mnie nie widzi on je tylko zamyka,to tak jak ja nie mogę w zasadzie usiedzieć w miejscu gdy w kimś rozmawiam,bawię się czymś,lub chodzę po pokoju.Słyszę trzask drzwi i zaskakująco odskakuję i uderzam w ścianę.Syczę z bólu i łapie się za skronie,a ta ręka?
-Już mam tego dość!-wstaje,ale te cholerne drzwi się otwierają i wpadłam.
-Lil?Dlaczego tu leżysz?-kuca przy mnie i chichocze,a ta scena wydaje się zbyt komiczna jak na nas,nawet trochę romantyczne,ale to głupie,że pomaga mi wstać.
Ręce mi drżą o co zaraz może mnie zapytać,a może jednak serio mnie widział?
-Dlaczego ty tu?Patrzy na mnie z góry,bo tak się najlepiej złożyło że jest paręnaście cm wyższy oraz wziął głowę do góry jak na złość,przez to się trochę jąkałąm i chciał,żebym poczuła się mniejsza,chociaż na prawdę kocham swój wzrost.
-Nie mogę?-co innego miałam wymyślić?
-Możesz-dziwnie zamknął drzwi od swojego pokoju na klucz i zabił mnie wzrokiem.
Wzdgrynęłam na jego oczach.
-Poszedł sobie-dlaczego to było takie stresujące.
Szczerze,to w ogóle nie mam planów na dziś,a ten niech tylko śni,że z nim spędzę dzisiejszy dzień.W domu za pewne jest wódka,ale on poszedł na dół.Raz się żyje,może go tam nie ma?OBY.
Rozglądam się,ale on gdzieś przed chwilą odjechał swoim motorem,dziwne,ale dobrze,że tak wyszło.Od tamtego momentu gdy z kimś rozmawiam,wydawał się zabójczo inny,coś jest nie tak,a teraz odjechał,więc co ja mogę myśleć o takim czymś,może coś w rodzinie nie gra,a może coś z dziewczyną,chociaż nigdy jej nie widziałam na oczy,nawet jego bliższej osoby niż Nathan,nawet koleżanki,może się rozkręca i zacznie w końcu je przyprowadzać mam taką nadzieję.Ale ja też muszę sobie w końcu kogoś znaleźć...
Godzina 20:23.
Przechodzę do rzeczy,konkretnie naszej lodówki,poza jedzeniem i piwem jest alkohol.Głównie jakieś otworzone wino.Postanawiam je wziąć ,zostało pół butelki,ale widzę,że jest jeszcze parę dni do poprawnego terminu zakończenia ważności tego produktu.Biorę kielich do wina,ale najpierw oglądam je dokładnie i czytam co się na nim znajduje...
-Wino Hardys Crest-odwracam i patrzę na skład,głównie po to by zobaczyć ile ma procent.
-14,5%,to dobrze.Biorę kielich i wino,wchodzę do mojego pokoju i nalewam do pełna,ale gdy kończę,postanawiam zamknąć swoje drzwi na klucz,mam gdzieś wejściowe,będzie super gdy ktoś się włamie,może nauczą się zamykać drzwi,lub mnie informować o wychodzeniu z domu,pomimo,że są starsi,powinni.Zamykam,siadam na łóżku,moje palce przemieszczają się po kielichu powoli i z gracją.Zaczynam picie.Ma smak owoców jakichś leśnych chyba,lub coś podobnego,nawet,nawet.
Mija niespełna 15 sekund i wypiłam pierwszy kielich.
-Nie będę przecież się nad sobą użalać,jeszcze jeden poproszę-mówię sama do siebie gdy nalewam drugi pełny po brzegi kielich wina.
Znów wypijam,ale nieco szybciej,łyk za łykiem,gdy czuję,że moje ciało jest całe rozluźnione,odprężam się i pozwalam sobie na jeszcze jedną porcję.To jest świetne gdy nikt cię nie może powstrzymać przed alkoholem,śmieje się z siebie,gdy znów wypijam ten piękny kielich cudownego,wina o kolorze nijakim,które lśni w moich ustach niczym gwiazda na niebie,jest takie pyszne.
-Już tak mało?-posmutniałam patrząc na butelkę napoju,gdyż zostało tam około 5 cm wina,ale i tam wypijam z butelki,w sumie wypiłam pół butelki,więc zrobiło mi się gorąco,więc postanowiłam otworzyć okno,ale nic nie dało,gdy temperatura na zewnątrz wynosiła z 20°C.
-Alex!-krzyczę choć nie przychodzi do mej osoby.
-Alex!Chodź do swojej księżniczki,potrzebuje cię!-nikogo nie słyszę w pobliżu,poza ludźmi,którzy kierują wzrok na mnie,jak na wariatkę.
-Nudno tu-otwieram zamek od drzwi i schodzę na dół lekko się chwiejąc,pomimo natłaczajacych mnie myśli,kieruję się na dwór,ale o coś się potykam i leżę przez kilka sekund na zimnych płytkach korytarzu.
-Szlak by to!Podnoszę się,ale już na prawdę czynności wykonuje z trudem.
-Nie ma co robić!Same nudy!
Krzyczę,chodź nikogo nie ma.
Wchodzę po schodach i schodzę,a tak parę razy robię,aż w końcu nagle moja głowa robi się ciężka i z przedostatniego schodka chwieje się i upadam pionem.
Syczę z bólu,ale leżę w jednym miejscu i zasypiam...
Pov Alex.
Zostawiłem ją samą w domu,ale musiałem,ponieważ mama mnie zaprosiła na rodzinne spotkanie w jej domu,gdyż od roku się tam nie pojawiłem,ale gdy z nią rozmawiałem w moim pokoju,a w zasadzie skończyłem rozmowę,po otworzeniu drzwi zastałem młodą pod moimi drzwiami.Ostatnimi czasami zrobiła się inna.Inna w sensie negatywnym,nawet przerobiła swój pokój,poza tym widziałem jak spadła z drabiny i mam nadzieję,że nic sobie nie zrobiła,chciałem się spytać czy wszystko w porządku,ale nie chce,żeby robiła sobie jakichkolwiek nadziei w moim przypadku,jest piękną,mądrą,zabawną dziewczyną,ale jest to siostrą mojego brata,poza tym muszę szukać starszych i bardziej dojrzałych dziewczyn dla siebie,niż sama w sobie Lily,mogę ją traktować jako koleżanka i to najwyższy stopień pomiędzy nami.
*****
Postanawiam wracać,w końcu to mój stary powierzył mi opiekę nad nią,ale i tak został o tym wyjeździe uświadomiony i przyjął to z normalną postawą wobec mnie,bo to tylko godzina.Mój dom rodzinny znajduję się 20 min od naszego z Nathanem miejsca zamieszkania.Więc już wracam ale i tak jest późno.
********
Godzina 21:45.
Parkuje motor i wchodzę do domu,zdejmuje buty i odwracam moje ciało rozglądając się po pomieszczeniu,ale zauważam lężącą Lily na podłodze,która leży na brzuchu,lecz jest trochę porozrzucana na wszelkie strony.Podchodzę do niej i kucam przy niej,ona jest nieprzytomna.Potrząsam ją ale ona się nie budzi,trochę się rusza,ale z trudem.
-Lily?Jesteś tu?-powtarzam to dwa razy,a ona chyba zbiera się na wyjaśnienia,więc jednak żyje.
-Alex?Chodź do mnie-rozkazuje mi i przekręca się na plecy,a potem znowu się nie rusza.
-Upiłaś się?!-jestem serio zdziwiony,że jest zdolna do takiego czegoś,jest bardzo pijana,a gdy przybliżam,się do niej,śmierdzi na kilometr alkoholem.Dalej się nie rusza,ale nic nie mówi szczególnego.
-Gdzie byłeś!Widzisz co zrobiłam?!-podnosi się,ale upada.
-Lily,jak mogłaś?-co z tego,że mnie nie było,ona ma dopiero 18 lat a być w takim stanie,to chore!Postanawiam,że sprawdzę jej pokój i zobaczę co piła,a może paliła.Owieram drzwi i zauważam tam wino,które dostałem od kogoś,ale ona wypiła pozostałość pół butelki czternastoprocentowego wina!
*-Dziewczyno jak mogłaś się doprowadzić do takiego stanu-kręcę przecząco głowa gdy ona

Love at first sight.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz