-To po co dzwonisz jak mi nie chcesz niby powiedzieć?!!-Staje się wkurzony coraz bardziej z każdą chwilą,gdyż chciał mi pomóc to ja go podważam i nie zdarza się to często gdy chce mi pomóc w czymkolwiek.
-Żeby się spytać czy moja paczka przyszła,ale widzę,że nie potrzebnie w ogóle dzwoniłam...-rozłączam się i nerwowo chowam telefon do małego plecaka.
-Z kim rozmawiałaś?spoglądam na Nathana gdy to mówi,ale po chwili zamyśleń postanawiam powiedzieć mu prawdę...
-Z...Alexem
-Pokłóciliście się czy jak?-wpatruję się we mnie,a ja nawet boję się na niego spojrzeć.
-Nie ważne,już teraz jest to wszystko nie ważne Nathan!Ona umarła!Nic nie ma!Nic mi nie pozostało!Tylko tu siedzieć i potem umrzeć!Po co żyć!-wykrzykuje te słowa dosyć głośno,dzięki czemu przykuwam uwagę ludzi i stuartwessy...
-Co się gapicie jak te słupy!-wcale nie jest mi wstyd,ale to tylko chyba dzięki emocjom.
-Prosimy o ciszę-wypowiada to pani która jest ubrana w mundurek i widać ją tylko z tackami jedzenia,po co komu taka praca,chodź niezłe zarobki nawet,ale co do krzyków,mam ja gdzieś,niech se mówi co chce,nie będzie mi rozkazywała,nawet nie wie jak sytuacja wygląda.
-Ta,w twoich snach księżniczko!-wykrzykuje to w stronę tej pani,która mnie ignoruje,a brat mnie powstrzymuje przed przywaleniem jej,nie umiem się pohamować...
Odwracam się w stronę okna i zaczynam płakać,nie wiem co czuję ale mam ochotę na płacz,co prawda bardzo się wkurzyłam,ale reaguję płaczem,dalej nie mogę się z tym pogodzić,to chyba jakiś sen...
-Co ty wyprawiasz?!-mój brat sprawia,żebym na niego popatrzyła,za drugim razem mu się to udaje.
Na jedno marne słowo nie miałam siły,ale za to miałam pomysł.
-Wiesz gdzie jest toaleta?-początek planu...
-Tak chodź,zaprowadzę cię-próbuję wstać,ale mu to utrudniam.
-Nie widzę takiej potrzeby,pokaż mi tylko...
-Na pierwszym zakręcie w lewo,potem będą na końcu takie drzwi z rysunkiem toalety damskiej-dalej jest chyba zdziwiony,ale nie mogłam doprowadzić do tego żeby poszedł ze mną.
A więc idę.
*
Dochodzę do toalety i mój plan jest jasny,tylko muszę znaleźć coś cienkiego i ostrego.
Np,żyletkę,która zostawiłam w plecaku...
-Kurwa,dlaczego o niej zapomniałam-muszę po nią iść,ale nie chce mi się,poza tym Nathan mi nie pozwoli znowu to zrobić,gdy zobaczy żyletkę,ma za złe wspomnienia,z tym związane...
Moje łzy lecą jak strumienie wody z wodospadu i one nigdy się nie wyczerpują,czuję się słabo i kręci mi się w głowie,to chyba od tych wszystkich emocji,ale nagle upadam,na podłogę i nie mam siły wstać,ale oczy mi się zamykają,bardzo mi to utrudnia te zadanie,ale to chyba dobrze będę miała chwilę spokoju,tracę przytomność...
***
Budzę się dalej na podłodze i uświadamiam sobie co się stało i jak,ale przed tym zdarzeniem tylko czułam jakieś dziwne emocje w środku.
Powoli wstaję i otwieram drzwi ,wolno stawiam kroki,żeby się nie przewrócić,chodź bym bardzo chciała,ale nie lubię,gdy ktoś mi pomaga,albo się mną opiekuje.
Dochodzę do mojego siedzenia i siadam opierając się o wygodny fotel.
Nathan patrzy się na mnie jakby zobaczył ducha.
-Coś nie tak?-dokładnie nie wiem o co mu chodzi.
-Jesteś całą rozczochrana i blada,dobrze się czujesz?-ja tego tak nie lubię,on jest zbyt opiekuńczy,tego się słuchać nie da,może i jest starszy ale powinien się mniej mną interesować.
-Tak-kłamałam,ale z chwilą było lepiej,nie wiem co się stało,bym musiała pomyśleć,ale za 10 minut był koniec naszego lotu,więc musieliśmy już się pakować,ale krótko nam to zajęło.
***
Widzę przez szybę nasze piękne lotnisko i już powoli odpinany pasy.
*
-Nareszcie-Nathan się rozprostowuje,a tymczasem ja zauważam Alexa...
-Cześć stary-podchodzi do niego i przybijają sobie braterską piątkę,a ja?Ja tylko odchodzę i kieruje się do samochodu Alexa,który jest zamknięty.
-No oczywiście,jakże inaczej-wpatruje się tymczasem w Alexa,dzisiaj jest bardzo ładny nawet ubrany.Ma krótkie białe spodenki i bluzkę,która nawet leży na nim,tak pięknie.
-Co ja wygaduje!-postanawiam iść do nich bo długo gadają ze sobą,przecież to tylko jeden dzień,tak dużo się wydarzyło?A może o mnie gadają?-ide.
Podchodzę do Alexa i mówię-daj kluczyki.
-Po co?To mój samochód,więc sobie tam obok niego poczekaj.
To mnie bardzo zabolało,teraz najmniejszy rozkaz,albo podważenie mojego zdania mnie rozwali na kawałki,bo ciągle sobie o,,niej"przypominam,więc dalej stoję obok nich ale zaczynam płacz,całkiem jak małe dziecko,ale jestem bardzo wrażliwa,zawsze byłam,ale od,,tego"momentu dziesięć razy więcej...
-Nie płacz-Alex podchodzi do mnie i mnie przytula,chyba już wie o tej całej sytuacji z ,,nią"i nie wypowiem jej imienia bo się całkiem poryczę jak małe dziecko,ale zrobię mu to co on zrobił mnie ,,odepchne"go od sobie,kryjącemu się tej całej sytuacji pod słowem,,zranienie",lub po prostu zabolało mnie to psychicznie,ja go po prostu odepchne fizycznie.
A więc:
Robię to i widzę minę Alexa,ale dobrze wie,że dla mnie to ciężki okres w życiu.
-Mogłam nie żyć,po co ty w ogóle mnie ratowałeś Nathan co?!!!-odwracam się w drugą stronę i rozmyślam co będzie dalej,czy znajdę nowych przyjaciół i czy będzie mi się powodziło,a może wrócę do Londynu?I zacznę nowe życie całkiem odmieniona,ale to podobno tu przyjechała tutaj odmienić życie,żeby zapomnieć o starych wspomnieniach,ale nie sądzę,że będę tu wesoła.
-Lily-Nathan dotyka mojego ramienia,przez co się odsuwam,nie chcę z nimi gadać,mam dość wszystkiego.
Przez te emocje ostatnio źle się czuje,nie wiem co mam dosłownie ze sobą zrobić,dlaczego ja?Tracę wszystkich po kolei,a ja kiedy umrę?Mam nadzieję że mama i Victoria przyglądają teraz mi się z góry.
-Niedługo będziecie na mnie tam czekać,poczekajcie parę dni-mówię do nieba i odchodzę od chłopaków.
Pov Alex.
Lily odchodzi,odwraca się jeszcze jeden,patrzę na jej malutką twarz,ma na niej smutny uśmiech ale widzę gdy ma łzy w oczach i przygotowuje się chyba do zamówienia taxi...
-Stary,nie chciałem-kładę rękę na ramieniu mojego przyjaciela,gdy gwałtownie mi odpowiada,jakby to było oczywiste,a może jest?
-Nie przejmuj się,jej przyjaciółka Victoria umarła,teraz nie wiem jak się pozbiera,najmniejszy szczegół może doprowadzić do wiesz czego,chyba też tego nie chcesz...
CZYTASZ
Love at first sight.
Teenfikce-ty jesteś pijana?-trudno jej utrzymać równowagę,więc pomagam jej ustać.Łapię się za brzuch i powoli siada podtrzymując się na mnie. -Brałaś coś?-dalej nie odpowiada,ale ma bardzo powiększone źrenice... -Do mnie mówisz?-ledwo stoi na nogach ,próbuje...