1 Rozdział „Basen"

786 19 11
                                    

Myślałam że obejdzie się bez tego.

Surfowanie po oceanie było dla mnie czymś wyjątkowym. To uczucie było niepowtarzalne. Było kompletnie inne, niż spędzanie czasu z przyjaciółmi, co przecież kochałam. Na oceanie, wśród wody i fal czułam się wolna.

Tak chociaż myślałam, bo co to znaczy czuć się wolnym? Każdy człowiek posiada inną definicję. Niektórzy czują się wolni po skończeniu szkoły, niektórzy wyjaśniają, że wolność to brak przymusu narzuconych przez innych ludzi.

Ja nie potrafię wytłumaczyć swojej definicji tego słowa. Mówiąc, że czuję się wolna na oceanie, tak naprawdę używam potocznego wyjaśnienia. Przynajmniej w moim odczuciu.

- Melisa, Melissa zejdź na dół .- Jęknęłam zawiedziona przymusem wyjścia z łóżka. Miałam swoją wewnętrzną nadzieję, że nie będę dziś zmuszona do wstawania z łóżka. Nie byłam dziś na siłach, co spowodowała wczorajsza impreza. - Melissa!

- No już idę. - Od krzyknęłam na tyle głośno, aby moja mama mogła mnie usłyszeć gdziekolwiek teraz się znajduję.

Niechętnie wyszłam z łóżka, a następnie ruszyłam w stronę szafy. Rozebrałam się, aby następnie narzucić na siebie czarne dresy i szarą bluzę, która była koniecznością po śladach nadal znajdujących się na moich rękach. Nie przykuwam większej uwagi do koka, którego spinam, przez co wyszedł mi dość luźny. Wyszłam z mojego ogromnego pokoju i skierowałam się, w stronę kuchni, która znajduje się na niższym piętrze. Gdy w końcu zobaczyłam moją mamę spytałam:

- Coś się stało, że musiałam wstawać z łóżka? - Spytałam. Rodzicielka spojrzała na mnie z wyrzutem znad wyspy kuchennej na której się opiera.

- Żartujesz sobie ze mnie? Wspominałam ci wczoraj, że jesteśmy umówieni na dziś na kolację z rodzicami Tylera i tatą Adele. To ty poszłaś w balet na tej imprezie i przespałaś połowę soboty. - Powiedziała, a następnie się zaśmiała i powróciła do czytania gazety biorąc łyka czarnej kawy.

Skrzywiłam się na myśl o wyjściu z dzisiaj z domu, a następnie przypomniałam sobie o wczorajszej imprezie, a na moje usta wkradł się uśmieszek.

  Moja mamą nie była złą kobietą. Miałam z nią przecudowną relacje. Zawsze posiadałam w niej oparcie. Nigdy nie czułam żadnej presji przez nią, czy tatę narzuconą.

- Działo się trochę na imprezie. - Stwierdziłam nie patrząc na rodzicielkę idąc, w kierunku kuchni. - Wyleciało mi to spotkanie z Tylerem, Adele i ich rodzicami. - Przyznałam się.

Z Tylerem, jak i Adele przyjaźnie się od dzieciaka. Nasza znajomość rozpoczęła się od znajomości naszych rodziców, którzy trzymają się razem ponad 20 lat. Naszym zwyczajem były wspólne posiłki.

      Z naszej paczki znajomych zdecydowanie właśnie Tyler i Adele byli mi najbliżsi. Znam ich lepiej, niż własną kieszeń. Potrafię ich tak szczegółowo opisać, że jeśli ktoś widział ich raz, jedyny raz to skapnie się o kogo mi chodzi.

Tyler jest wysoki i dobrze zbudowany, co wiele osób dziwi przez jego miłość do jedzenia. Zawsze, gdy na niego patrzę nie potrafię oderwać wzroku od jego piwnych oczu. Te same spojrzenie, takich samych oczu spotykam u jego mamy po której zdecydowanie je odziedziczył. Tyler jest moim przyjacielem od dziecka. Pomimo wielu naszych wspólnych kłótni zawsze docieramy do kompromisu. Nie potrafię nawet przedstawić, jakie dostaje od niego wsparcie. Stanowczo jest on dla mnie, jak starszy brat, którego teoretycznie nie posiadam.

Miano mojej drugiej przyjaciółki posiada Adele. Jest zdecydowanie przepiękna. Jej włosy mają czarną barwę. Powiedziałabym, że nawet ciemniejszą, niż sam węgiel. Tak samo, jak u Tylera jej oczy są przepiękne. Czysty zieleń, beż żadnej innej barwy. Zdecydowanie taki kolor jest rzadko spotykany.

Nigdy o tobie nie zapomnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz