18 rozdział „Bez żadnej dumy"

82 6 3
                                    

POV.TYLER

Biegłem przez park z słuchawkami w uszach rozmyślając, co zjem na obiad.

Byłem trochę wkurzony na fakt, że David będzie mieszkał u nas. Wiedziałem, że kiedyś darzył Melisse sympatią, a ja ją shipuje z Mattem.

W sumie od tego wzięło się przezwisko herbatka na nią. David wyznał kiedyś, że w jego kraju Melissa znaczy melisa, przez co nie mogłem przestać się śmiać, przez długi czas. Od tego momentu Melissa stała się moją unikatową herbatką.

Znów się zaśmiałem.

Przede mną nagle wyrosła szatynka. Miała podobne włosy do Melissy.

- Rany boskie znowu ty. - Powiedziałem wyłączając piosenkę, w uszach.

Ona uśmiechnęła się.

- To ty na mnie prawie wpadłeś. Co słuchasz? - Spytała podchodząc jeszcze bliżej do mnie. - Rapu?

- Scarlet. - Wysyczałam odsuwając się od niej, aby nie mogła chwycić słuchawki.

Ona jednak rzuciła się na mnie. Nogi obwinęła, w okół mojego pasa.

- Zejdź ze mnie.

Jednak chwyciłem ją za uda, aby przypadkiem nie spadła. Oczywiście nie przeszkadzałoby mi to, aczkolwiek Melissa, by była na mnie zła gdyby dowiedziała się od tej szui, że zwaliłem ją na podłogę.

Jedynie zwalić ją może mógł mój wygląd.

Ona sięgnęła do mojej słuchawki.

Przyłożyła do swojego przyciskając na nim, aby piosenka się włączyła.

- O mój Boże Tyler. - Już widziałem, jak wybuchnie zaraz śmiechem. - Nie wiedziałam, że słuchasz słodkich piosenek Avy Walker o romansidłach. - Zaczęła się śmiać i zeskoczyła ze mnie. - Ale spoko, rozumiem.

- Przypadkiem mi się przełączyła.

- Spoko stary. - Powiedziała i poklepała mnie po ramieniu. - Ja też ją kocham. Miałam być u niej kiedyś na koncercie, ale poszłam jednak na licytacje na wrotkowisko z Larissą Johnson. Nie wygrałam, jak coś.

- Grała u nas Ava? - Zdziwiłem się. Próbowałem nie pokazać swojej nadzieji, że może jeszcze może do nas przyjedzie i ją spotkam.

Scarlet zaśmiała się.

- Co? - Spytałem.

- Słodki jesteś. - Poklepała mnie po policzku.

- A ty wkurwiająca.

- Może, ale na pewno szybsza.

- Słucham? - Nie dowierzałem własnym uszom. Codziennie biegam i nie na możliwości, aby jakaś laska była ode mnie szybsza.

Chyba, że Melissa.

Ale mojej herbatce mogę to wybaczyć.

Dawno już nie byłem z nią na naszych wspólnych biegach. Ciągle jej się nie chce i nie chce.

- Nie masz ze mną szans, kochanie. - Scarlet na moje słowa podniosła wysoko brwi.

- Przekonamy się? - zapytała.

- Nie będę marnował mojego cennego czasu na jakieś dziecinne wyścigi.

Scarlet roześmiała się.

- Boisz się, że przegrasz?

- Słucham? To chodź.

Scarlet uśmiechnęła się i stanęła ramię w ramie ze mną. Pilnując, aby nasze stopy były na takiej samej odległości.

Nigdy o tobie nie zapomnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz