16 rozdział „Zostań"

102 9 12
                                    

                         Tak myślałam

- Oczywiście jeśli jesteś głodny to możesz przyjść na śniadanie. - Powiedziałam, gdyż było mi głupio.

- Nie, spoko nie będę przeszkadzał. Na pewno bardzo się cieszysz, że twój tata w końcu przyjechał. Idź zjedz z nim śniadanie.

- Nie widziałeś go dłużej niż ja. - Powiedziałam patrząc na niego.

- To jednak twój tata.

- Wychowałeś się z nim. Po prostu choć na śniadanie. Nie powinnam tego palnąć. Tylko może najpierw się ubierz.

- A miałem iść tak. - Powiedział sarkastycznie.

- To było trochę nie zręczne. - Oznajmiłam. - Te wejście moich rodziców. Raczej tak nie wchodzą.

- Spokojnie. Przecież byliśmy ubrani.

Na jego słowa odrazu przeniosłam wzrok na swoją sylwetkę.

- Może pójdę się ubrać. - Powiedziałam. Weszłam do mojej garderoby. Zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie i zaczęłam mocniej oddychać.

Nie trwało to długo, więc po chwili szykowałam dla siebie ciuchy.

Wyszłam do chłopaka już ubrana w krótkie spodenki i bluzkę.

On stał przy łóżku już ubrany w swoje ciuchy z wczoraj. Przeniósł na mnie wzrok, którego nie potrafił odwrócić. Podeszłam do niego i lekko dotknęłam jego koszulki.

- Jest jeszcze mokra. - Oznajmiłam.

- Musiała się zwinąć i nie dosuszyła się. - Stwierdził.

- Po proszę tatę, aby ci dał jakąś koszulkę. Nie będziesz przecież chodził w wilgotnej.

- Nie trzeba myśle, że twój tata nie byłby zadowolony, gdybyś go poprosiła o pożyczenie koszulki dla mnie bo moja się nie dosuszyła, ponieważ ją wczoraj rzuciłem chcąc iść spać. - Odparłem szczerze się uśmiechając

- Może masz rację, ale nie chce abyś chodził w mokrej koszulki. - Powiedziałam i podeszłam do Matta.

- Nie zdejmę.

- Zdejmuj.

- Nie zdejmuj.

- Zdejmuj.

- Czy ty właśnie prosisz mnie, abym się rozebrał?

Zaśmiałam się na jego słowa, jednak podeszłam do niego.

- Matt nie żartuj sobie - Oznajmiłam.

- A co mi zrobisz?

- Wolisz nie wiedzieć.

- Tak? Zrób to.

Nie wiedziałam, jak dokładnie mam zareagować, więc zrobiłam coś czego sama po sobie bym się nie spodziewała. Zaczęłam po prostu gilgotać bruneta. Chłopak tylko przeniósł na mnie wzrok i patrzył na mnie z politowaniem.

- Strasznie. - Rzucił tylko. Chłopak śmiał się, jednak nie przez to że go łaskotałam, ale po prostu śmiał się ze mnie.

Chłopak szybko przeniósł swoje ręce na moje ciało. Sam zaczął wykonywać czynność, którą ja przed chwilą robiłam, lub próbowałam robić. Matthews Stephens zaczął mnie łaskotać.

- Matt! - Krzyknęłam śmiejąc się. Gdy udało mi się od niego uwolnić pobiegłam na drugi koniec pokoju. Stephens miał, jednak inne plany. Ruszył za mną. Ja przerażona krzyknęłam i pobiegłam na łóżko. Oczywiście brunet mnie nie zostawił. - Zostaw mnie! - Krzyknęłam ciągle się śmiejąc. Stałam właśnie na materacu. Szatyn do mnie dołączył. - Nie podchodź! - Chłopak się tylko zaśmiał i mnie nie posłuchał, ponieważ podszedł do mnie. Odruchowo kucnęłam, co po namyśle było nie zbyt dobrym pomysłem. A dokładnie doszłam do takiego wniosku, gdy leżałam na łóżku, a Matt nachylał się nad śmiejąca się mną łaskocząc moją osobę. 

Nigdy o tobie nie zapomnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz