- 21 - Wykluczone

150 5 0
                                    

Wykluczone

Pov: Felix
Był kolejny dzień od tego jak Zosia się wreszcie obudziła. Przyszedłem z rana jak najszybciej do szpitala żeby ją zobaczyć. Wszedłem do sali w której lażała i zobaczyłem że śpi. Pomyślałem że to dobra okazja żeby porozmawiać z jej ojcem. Zastanawiałem się jak najlepiej to zrobić. Czy zdobyć numer i napisać sms'a? Może mam zadzwonić? Albo.. Spotkać się? I znowu pytania! Eh.. Nigdy się od nich nie uwolnię. Ale okej. Pomyślałem że najpiej będzie porozmawiać w cztery oczy. Ale i tak najpierw trzeba zdobyć numer żeby się jakoś umówić czy coś. Pewnie adres będzie ciężko zdobyć.. Dobra! Za dużo myślenia.
Podszedłem do szafki przy łóżku dziewczyny. Telefon leżał na niej. Podniosłem go i włączyłem. Byliśmy kiedyś tam razem więc znałem jej kod. Odblokowałem, wszedłem w kontakty i zacząłem szukać. Po chwili znalazłem. Wyciągnąłem swój telefon i jak najszybciej przepisałem numer. Akurat jak wpisałem ostatnią cyferkę zauważyłem że Zosia się budzi. Szybko wyłączyłem oba telefony i jej odłożyłem w to samo miejsce gdzie leżał wcześniej.

- Hej - odezwała się dziewczyny zaspanym głosem (bo w końcu dopiero co wstała) - co ty tu robisz tak wcześnie? - zadała pytanie na wejściu
- Ee.. Ja? Ja... No przyszedłem cię odwiedzić - odpowiedziałem zmieszany
- No wiem. Ale się pytam czemu tak wcześnie. Która godzina?
- Chyba coś po ósmej. Nie wiem.. Tak wstałem, nie miałem co robić, więc przyszedłem
- Okej.. Fajnie! Cieszę się. Długo już tu jesteś?
- Nie. Jakieś pięć minut.
- Aa okej.
- A kiedy wychodzisz? - zadałem pytanie żeby jak najszybciej zmienić temat.
- Nie wiem. Za jakieś 2-3 dni chyba.
- Fajnie cieszę się.
- A jak z Hanem? - po tym pytaniu rozkręciła się rozmowa. Od tego przyszły jeszcze jakieś inne tematy i fajnie się gadało. Dosyć długo. Jakieś półtorej godziny. A może nawet dwie. Z resztą nie ważne. Później musiałem już wyjść ze szpitala bo Zosia miała mieć jakieś badania. Tak jak mnie poprosił lekarz tak zrobiłem i wyszedłem. Zaraz po tym poszedłem do parku. Oczywiście usiadłem na ławce i jak najszybciej wykonałem telefon pod numer który spisałem od Zosi. Niestety nikt nie odebrał. Bardzo mi zależało żeby dziewczyna została w Korei, bo po pierwsze mi będzie milej jak będę mógł do niej dzwonić i nie będzie spała o tej godzinie, a po drugie jej będzie lepiej bo może nie trafi do domu dziecka. Okej.. Dzwonię jeszcze raz.. I tak dzwoniłem jeszcze kilka razy.. Ten dzwonek sygnału jak sie dzwoni jest po prostu w*****ający. No ale cóż. Po chyba jakimś 20 razie w końcu ktoś odebrał.

- H-halo? - zapytałem nie pewnie.
- Halo? - zapytał jakiś człowiek oburzonym głosem.
- Dzień dobry - powiedziałem po chwili spokojnie.
- Kto mówi? - mówił cały czas nie przyjemnym głosem.
- Lee Yongbok - przedstawiłem się.
- Nie znam Pana. To pewnie pomyłka. Dowidze-
- Nie! - krzyknąłem przerywając mu.
- Słucham? - powiedział oburzony.
- Em.. No.. Bo.. Bo ja w sprawie Pana córki - wykrztusiłem w końcu z siebie.
- Skąd pan zna moją córkę?
- Jestem jej przyjacielem.
- Ona nie ma przyjaciół.
- Emm.. Ma.. Ma mnie. Jestem jej byłym chłopakiem.
- A. Tym 21 latkiem co wykorzystuje niepełnoletnie dziewczyny.
- Tak to ja. Ale proszę pana.. Ja nie wiedziałem że ona jest niepełnoletnia. Okłamała mnie.
- I chce Pan teraz hajs za odszkodowanie?
- Nie. Chodzi o te że.. Zosia miała lecieć do Polski. A tam miała być w domu dziecka. I ja dzwonię w sprawie czy nie dałoby się żeby ona została w Korei?
- Nie.
- Ale-
- NIE.
- Dlaczego?
- Bo ja nie będę się zajmować tą smarkulą. Przepraszam ale uważam rozmowę za skończoną.
- Nie!
- Przepraszam czy ty wiesz z kim rozmawiasz?
- Um.. Nie obchodzi mnie to. To jest moja przyjaciółka i..
- No właśnie. I?
- I nie chce żeby ona tak skończyła.
- Prawda jest taka że ona mnie nie obchodzi! Nie chce mi się już z Panem rozmawiać.
- Ale proszę! Naprawdę błagam niech ona zostanie w Korei.
- Wykluczone.

Rozłączył się. Próbowałem jeszcze kilka razy do niego dzwonić ale cały czas odrzucał moje połączenia. Miałem nadzieję że jeszcze to przemyśl.

Po rozmowie wróciłem do domu. Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit. Cały czas myślałem jak można być takim idiotą jak tata Zosi. Eh.. Ch*j z tym..

*×*×*×*×*×*×*×*×*×*×*×*×*×*×*×*

Przepraszam że tak długo nie pisałam ale trochę zapomniałam o tej książce. Poza tym mało czasu. Ale proszę bardzo kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję że się podoba :)

699 słów

To nie ta miłość [Felix Skz fanfik] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz