Zaopatrując się w spokój namiętny
Spoglądał w dal i szukał sensu
Co noc go odwiedzał duch obojętny
Wchodził do garnków i szafek kredensuI dnia pewnego nie przyszedł wcale
A on przestraszył się nieco
Myślał, że przybędzie nagle w wielkim szale
A potem odejdzie dumnie, kobiecoZazwyczaj po przerwie wracał rozwścieczony
I tłukł dookoła co tylko mógł
Chłopak nie wierzył nigdy w zabobony
Lecz potem przyszedł przyjaciel I wrógCzasami zjawa kochała namiętnie
I opowiadała wzruszające bajki
Jednak niekiedy klęła piekielnie
I zmuszała go do wewnętrznej walkiI choć dusza ta nie miała ciała
I płci też mu nie zdradziła nigdy
Serce i rozum bardzo piękne miała
A uczucia jeździły, wskoczywszy do windyMyślał o niej całymi dniami
Noce z nią spędzał i był szczęśliwy
I zagadywał ją pytaniami
Odpowiadała, wplątując w to rymyA gdy nie przyszła nocy bezgwiezdnej
Poczuł jak ból rozrywa mu serce
Rzuciłby wszystko tylko dla niej jednej
Więc spędził noc całą w bezlitosnej męceNie przyszła nazajutrz, ani później tydzień
Nie zawitała też po miesiącu
Siadał pod drzewem i patrzył się w pień
Nie wiedząc, czemu odeszła w końcuŚlad po niej zaginął i nie wróciła
Chłopak umierał codziennie z tęsknoty
Płakał nocami - "co ona zrobiła?"
I myślał jakiej dokonał głupotyZakochał się przecież w nadludzkim duchu
W pięknej, cudownej zjawie bezcielesnej
Nie pozbył się już nawyku, odruchu
I został w tej rzeczywistości bolesnej
![](https://img.wattpad.com/cover/243784303-288-k248099.jpg)
CZYTASZ
Red Roses
PoetryPoezja pisana duszą i sercem. Chwile zapomnienia, najskrytsze emocje bez porozumienia z umysłem. Czysty chaos.