Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Mogłam domyślić się, że radosna 4 zrobi wszystko, by nas pogodzić, ale żeby aż coś takiego. Ściągnęli go tu pewnie pod byle pretekstem i teraz będzie miał pretensje do mnie.- Na pewno nie wiedziałeś, że tutaj będę, więc oszczędzę nam tej dziwnej sytuacji i po prostu wyjdę. - powiedziałam i ruszyłam w stronę salonu, gdzie zostawiłam swoją torebkę i płaszcz.
- Eva... - zaczął.
- Nic nie mów. Nawciskam Harremu, że Cię tak wystawił. Przepraszam za jego głupi pomysł. - stwierdziłam, zapięłam płaszcz i poszłam w stronę drzwi wyjściowych.
- Eva, ale ja wiedziałem, że tutaj będzie. - powiedział szybko. Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam na niego z niedowierzaniem w oczach.
- Jak to wiedziałeś? - zapytałam.
- Chodź, pogadamy. - powiedział i wrócił do salonu. Poszłam za nim niepewnie i usiadłam obok Zayn'a na kanapie. Znów zapadła między nami niezręczna cisza. Po chwili jednak Zayn postanowił się odezwać.
- Słuchaj... Nie chcę, żebyś odchodziła. - powiedział jednym tchem. Z wrażenia, aż otworzyłam bezwiednie usta.
- Nie chcę, żebyś odchodziła z powodu fałszywych oskarżeń. - dodał.
- Aha.. Po staremu.. Ale, że co?! - powiedział mój umysł.
- Fałszywych, a skąd nagle to wiesz? - zapytałam wrogo
- Amy się dzisiaj przyznała. Chłopaki zrobili konfrontacje, a ja wszystko słyszałem. Eva, jesteś świetna w tym co robisz, masz talent i jesteś stworzona do tej pracy. Nie chcę, żeby wybryki Amy spowodowały, że twoja kariera nie będzie mogła się toczyć dalej. - powiedział. Poczułam, jak łzy napłynęły mi do oczu.
Wstałam z kanapy i stanęłam placami do Zayn'a, żeby tego nie zauważył. Wzięłam głęboki oddech.
- Wiesz co było w tej całej sytuacji najgorsze..
- Co?
- Nie to, że mogli mnie wyrzucić z pracy, że mogłam stracić szansę na pracę z wami i dalszą karierę, ale to, jakie masz zdanie na mój temat.
- Nie rozumiem.
- Wiem, że nie możesz mi darować tego co stało się lata temu i rozumiem to, ale nie wiedziałam, że masz mnie za aż tak złego człowieka.
- Eva.. - powiedział Zayn i stanął za mną.
- Nie Zayn. Ta całą sytuacja otworzyła mi oczy. Masz mnie za swojego najgorszego wroga i prawdziwie złą osobę i gdyby nie starania Harrego i chłopaków w życiu byś nie uwierzył, że to nie ja.
- Ale..
- Nic nie mów. Wszystko wiem. Będę z wami dalej pracować, bo uwielbiam to co robię i waszą ekipę, ale my nigdy już nie będziemy przyjaciółmi. Chciałam to jakoś uratować, kiedy się spotkaliśmy wtedy na planie teledysku do „ One thing", ale teraz wiem, że nie ma na to żadnych szans. - mówiłam powoli.
Zayn nic nie powiedział. Odwróciłam się twarzą do niego. Jego brązowe oczy lśniły jak gwiazdy, a wyraz twarzy pokazywał, że był przyjęty tą całą sytuacją.
- Jesteś moim szefem. To wszystko. - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Zayn patrzył na mnie cały czas i milczał.
- Jeszcze jedno.. Mam nadzieję, że nie zawalę niczego. Sądzisz już, że jestem złym człowiekiem. Nie chcę, żebyś sądził też, że nie nadaję się do tego co robię. Do zobaczenia jutro na koncercie Zayn. - powiedziałam dobitnie i wyszłam. Gdy drzwi się za mną zamknęły zaczęłam biec. Nie wiedziałam gdzie i nie wiedziałam po co i nie wiedziałam gdzie. Łzy ciekły mi po policzkach strumieniami. Nie chciałam wracać do domu, chciałam być daleko od wszystkich ludzi, chciałam być sama. Kręciłam się po uliczkach Soho bez celu. Patrzyłam na szczęśliwych ludzi, którzy popijali piwo i śmiali się z przyjaciółmi. Tak bardzo chciałabym być na ich miejscu. Wreszcie beztrosko żyć. Nagle zadzwonił mój telefon. Dzwonił Ewan.
- Halo.. - burknęłam.
- Gdzieś Ty jest. Menager tego całego pożal się Boże zespoliku czeka na Ciebie. - rzucił wrogo.
- Cholera jasna! Zapomniałam!! - krzyczałam w myślach.
- Zatrzymaj go. Biorę taksówkę i będę za 20 minut. - rzuciłam i rozłączyłam się. Pospieszałam taksówkarza nieustannie. Jechaliśmy chyba 100 khm/h do Richmond. Cud, że policja nas nie złapała. Rzuciłam mu 50 funtów i nie biorąc reszty popędziłam do swojego mieszkania.
-Paul, strasznie przepraszam. - powiedziałam ledwo łapiąc oddech.
- Ile można było czekać?! Ja nie mam zamiaru zajmować się Twoimi gośćmi. Nic dziwnego, że Cię wywalili z tej pracy. Wychodzę i nie wracam na noc. - rzucił Ewan i trzaskając drzwiami wyszedł z mieszkania.
- Eva, wszystko ok? - zapytał Paul i położył mi dłoń na ramieniu. Wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić.
- Tak, tak. Mój chłopak to kretyn. Proszę, siadaj. - powiedziałam.
- Słuchaj.. Możesz mi wyjaśnić to co się wczoraj stało i plotki o tym, że odchodzisz.
- Ehhh.. wczoraj doszło do nieprzyjemnej sytuacji między mną i Zayn'em. Trochę mnie to wszystko przerosło i nie byłam w stanie dłużej zostać wśród ekipy.
- Okej.. A Twoje odejście?
- Nie miałam sił dłużej walczyć z Zayn'em i znosić upokorzeń z jego strony.
- Jesteś tego pewna?
- Jeszcze dzisiaj rano byłam, ale Liam, Louis, Niall i Harry doprowadzili do tego, że Zayn poznał prawdę.
- Prawdę?
- Chłopcy zamknęli mnie w domu Harrego, Amy przyznała się Harremu, że to ona wymazała kurtkę farbą, a Zayn to słyszał, później rozmawialiśmy i doszliśmy względnego porozumienia.
- Więc zostajesz?
- Kocham tą pracę i cały zespół, więc tak.
- Strasznie się cieszę, bo nie wyobrażam sobie innej osoby na tym miejscu. Dasz radę z Zayn'em?
- Przyjaciółmi już nigdy nie będziemy, bo on uważa mnie za złego człowieka, ale współpracować będziemy w stanie.
- Przykro mi, że wasza przyjaźń nie przetrwała. Na mnie już czas. Widzimy się jutro w Wolverhampton.
- Jasne.
- Do zobaczenia
- Do jutra, Paul. - powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.
CZYTASZ
Broken promises - Z.M||H.S
FanfictionTajemnice przeszłości. Nowe, bezproblemowe życie. Tak miało być. Jednak nie wszystko układa się tak jak to sobie zaplanowaliśmy. Nowe wyzwania. Nowe osoby i nowe problemy. Bo dokonywanie wyborów wcale nie jest takie proste. Nigdy nie sądziłam, że bę...