- Zayn.. Ogłuchłeś? Odpowiedz na moje pytanie! - mówiłam podniesionym głosem. Byłam wściekła, przerażona, załamana.. Miałam nadzieję, że to najgorszy koszmar, z którego za chwilę się obudzę. Ewan.. człowiek, którego kochałam i z którym, przed pojawieniem się w moim życiu na nowo Zayn'a oczywiście, wiązałam swoje dalsze życie, chciał mnie zabić.- Zayn! - krzyknęłam na tyle głośno, że Malik aż wzdrygnął się. Spuścił głowę, wziął głęboki oddech i chwycił mnie za dłonie.
- Chodź, zapalimy. - powiedział i pociągnął mnie w stronę balkonu. Poczułam jak gniew jeszcze bardziej we mnie wzrasta, wyrwałam swoje dłonie i wpadła w totalną histerię.
- Zayn do jasnej cholery nie będę szła z Tobą palić! Odpowiedz mi na to jedno, proste pytanie!!!! - mówiłam przez łzy
- Eva, proszę Cię, uspokój się. Tobie nie wolno się denerwować.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Proszę Cię tylko, żebyś mi wyjaśnił dlaczego do cholery okłamywałeś mnie przez ostatnie 3 tygodnie.. To dlatego dzisiaj kazaliście Greg'owi wyłączyć radio?
- Tak.. Dzisiaj zaczyna się ich proces...
- Świetnie.. Czyli wszyscy wiedzieli...
- Wiedzieli. Eva, zrozum... Zrobiłem to dla Twojego dobra..
- No jakoś nie mogę tego zrozumieć. Wyjaśnij mi!
- Byłaś bardzo słaba, cały czas Twojemu życiu groziło niebezpieczeństwo.. Gdybym powiedział Ci, że Ewan chciał... że pomagał Amy, załamałabyś się, a musiałaś walczyć.
- Myślisz, że trzymanie mnie w niewiedzy przez 3 tygodnie było lepsze?! Tak czy siak bym się dowiedziała.. Mam komputer, telewizor..
- Podjąłem ryzyko.. Walczyłem o Twoje życie. Nie żałuje.
- Jeszcze jedno pytanie.. Nie pobiłeś Ewan'a dlatego, że mnie zdradzał.
- Nie..
- Wyjdź.
- Eva.
- Wyjdź, słyszysz!
- Uspokój się, proszę.
- Kłamałeś, patrząc mi prosto w oczy! Zayn, wynoś się stąd! - krzyknęłam i osunęłam się na kanapę. Byłam całkowicie wykończona. Malik od razu podbiegł do mnie, by mnie podtrzymać, ale odepchnęłam go.
- Zayn.. Proszę, wyjdź. - powiedziałam już łagodniej. Zayn tylko patrzył na mnie przerażony i załamany, ale po kilku sekundach wyszedł. Zostałam sama. Miałam wrażenie, że świat mi się załamał. Miałam wrażenie, że jestem tylko pionkiem w czyjeś grze i każdy decyduje za mnie, co jest dobre i co powinnam robić. Wczołgałam się pod koc, wzrok utkwiłam w ścianie, a łzy same spływały mi po policzkach. Nie miałam sił wstać, oddychać, żyć. W tym stanie trwałam tydzień, aż do telefonu od Paul'a z przypomnieniem o stylizacjach na Brit Awards. Postanowiłam nie kombinować za bardzo i skorzystać z naszych bogatych zasobów, które zostały po pierwszej części trasy koncertowej. Chłopcy dobrze się w tym stylu czuli, z połowy ciuchów i tak nie korzystaliśmy, więc nikt nie zarzuci mi, że ubrałam ich znowu w to samo. Projekty wysłałam do szefa mailem, czekałam tylko na akceptację. O dziwo dzisiaj w Richmond świeciło Słońce. Postanowiłam wyjść na krótki spacer, by rozciągnąć stare kości, pooddychać świeżym powietrzem i odświeżyć myśli. Narzuciłam płaszcz na bluzę, owinęłam się dokładnie szalikiem i poczłapałam, bo nie można było nazwać tego chodzeniem, nad Tamizę. Spacerowałam dobre 2 godziny, nie zważając na ogromny ból kolana. Chciałam wreszcie czuć się normalnie. Jednak gdy ból stał się już całkowicie nie do wytrzymania, usiadłam na ławce i wyjęłam paczkę fajek i odpaliłam jedną. Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego nikt z chłopaków się do mnie nie odzywa. Zayn'a rozumiałam, mógł się bać po naszej ostatniej kłótni, ale reszta.. Przecież niby byliśmy przyjaciółmi. Najbardziej bolało mnie jednak to, że Harry milczał, do tego tak dziwnie zachowywał się w szpitalu. Tak strasznie tęskniłam za naszymi rozmowami, wygłupami. Wyjęłam telefon z kieszeni i wyszukałam numer Harrego w książce telefonicznej. Patrzyłam na ekran dobre 5 minut, po czym go zablokowałam i schowałam do kieszeni.
CZYTASZ
Broken promises - Z.M||H.S
FanfictionTajemnice przeszłości. Nowe, bezproblemowe życie. Tak miało być. Jednak nie wszystko układa się tak jak to sobie zaplanowaliśmy. Nowe wyzwania. Nowe osoby i nowe problemy. Bo dokonywanie wyborów wcale nie jest takie proste. Nigdy nie sądziłam, że bę...