21. Wait.. What?

246 17 0
                                    


Słyszałam przeraźliwy szum w uszach, nie mogłam się ruszyć, czułam okropny ból. Miałam wrażenie, że ktoś rozrywa moją rękę i podpala mi ciało. Nie wiedziałam, gdzie jestem, co się stało. Totalna czarna dziura. Wiedziałam tylko, że Zayn jest obok.

- Zayn.. - powtórzyłam cicho. On chwycił mnie za dłoń bardzo delikatnie, jednak nawet to spowodowało, że przez moje ciało przeszył ból. Cicho syknęłam, a on puścił moją dłoń.

- Co się stało.. Gdzie ja jestem? - zapytałam. Twarz Zayn'a od razu spoważniała i posmutniał.

- Był pożar w hali po koncercie. Strażacy wyciągnęli Cię ze środka. - powiedział. Wtedy wszystko mi się przypomniało: ogień dookoła mnie, dławiący dym i ten ogromny strach, że to już koniec. Zaczęłam szybciej oddychać, chwyciłam Zayn'a mocno za rękę, a z oczu poleciały mi łyz.

- Ciii Eva, spokojnie. Jesteś już bezpieczna. - dodał i starł kciukiem łzy z mojego policzka. Odwróciłam głowę w lewo i zobaczyła Harrego. Uśmiechał się tak promiennie. Nie mogłam znaleźć słów, by opisać jak bardzo cieszyłam się, że go widzę. Po chwili do środka wszedł lekarz.

- Pani Dawson.. Jak się Pani czuje? - zapytał

- Dość skołowana, bo nie za bardzo pamiętam co się wydarzyło.

- To normalne, ale to minie. Nic Panią nie boli. - zapytał. Nie chciałam martwić chłopaków, że umieram z bólu. Spojrzałam mu tylko znacząco w oczy i skrzywiłam twarz.

- Na wszelki wypadek przyślę pielęgniarkę, żeby podała Pani większą dawkę leków przeciwbólowych. A teraz proszę odpoczywać. Panie Malik i Panie Styles, proszę jej długo nie męczyć. - powiedział.

- Oczywiście! - powiedzieli chórem. Lekarz opuścił salę. Zapadła cisza. Harry i Zayn patrzyli na siebie co chwilę. Coś ukrywali.

- Co jest chłopaki? Aaaa... - powiedziałam, próbując się trochę podnieść, jednak znów pojawił się ten piekielny ból. Zrobiło mi się na chwilę ciemno przed oczami. Zayn pomógł mi się położyć.

- Eva, Tobie nie wolno wstawać. Dopiero co się wybudziłaś, a do tego jesteś ranna. - rzucił Harry.

- Ehh.. Nie traktujcie mnie jak małego dziecka. Co się stało? Dziwnie się zachowujecie. - ciągnęłam temat dalej.

- Nic się nie stało. Po prostu bardzo się martwiliśmy o Ciebie wszyscy. Liam, Niall i Louis też. Muszę do nich zadzwonić. Wracam za chwilę. - powiedział Styles i wyszedł. Zostaliśmy z Zayn'em sami. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, o czym z nim rozmawiać. Patrzyliśmy na siebie w ciszy, a jego brązowe oczy błyszczały. Cały czas się uśmiechał.. Był.. szczęśliwy??

- Eva.. przepraszam.. - zaczął.

- Za co? - zapytałam.

- Za to jak się zachowywałem.

- Zayn.. przestań.

- Nie... Bardzo tego żałuję.

- Uświadomiłeś to sobie, bo prawie umarłam?! - rzuciłam wrogo. Jednak nie chciałam tego powiedzieć.

- Przepraszam. Nie chciałam tego powiedzieć.

- Nie.. Masz rację. Dopiero ten wypadek mi wszystko uświadomił, jak bardzo mi.. - zaczął, jednak do Sali wszedł Harry i miał bardzo dziwną minę.

- Yyy Zayn.. Wyjdź na korytarz, ktoś na Ciebie czeka. - powiedział.

- Nie obchodzi mnie to. Powiedz, że nie mam teraz czasu.

- Na serio... lepiej wyjdź. - powiedział poważnie i wskazał na okienko salo. Na korytarzu stało dwóch policjantów. Jeden średniego starszy, wzrostu, wyglądający na gbura, a drugi chyba niewiele starszy od nas. Od razu było widać, że chce to osoba, która myśli, że jest Panem Świata. Gwałtownie odwróciłam głowę w stronę Malika, nie zważając na ból. Zayn niepewnie wstał z krzesła i wyszedł na korytarz zostawiając drzwi uchylone.

- Pan Zayn Malik? - zapytał jeden z policjantów.

- Tak.. - odpowiedział drżącym głosem

- Pójdzie Pan z nami.

- Dlaczego?

- Dowie się Pan na komendzie, zapraszam.

- Proszę mi natychmiast powiedzieć o co chodzi!

- Niech Pan nie przegina. Proszę z nami!

- Nigdzie nie idę dopóki nie dowiem się o co chodzi! - rzucił wrogo Zayn, a młodszy policjant chwycił mu ręce i przytrzymał mu na plecach, a drugą ręką trzymał go za kark. Zayn syknął z bólu.

- Zayn!! - krzyknęłam i mocno oparłam się na rękach. Policjant popchnął Zayn'a zmuszając go do pójścia.

- Zostawcie go! Zayn, Zayn!! - krzyczałam i jeszcze silniej wspięłam się na rękach, jednak ból jaki wtedy poczułam był nie do opisania. Opadłam na łóżko i zaczęłam wyć z bólu. Harry szybko do mnie doskoczył i chciał pomóc mi się ułożyć.

- Harry, co się do cholery dzieje? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- Nie wiem...

- Nie wiesz, czy nie chcesz powiedzieć?!

- Nie chcę powiedzieć, bo nie wiem..- odparł. Nie wierzyłam mu, ale nie było czasu na wyjaśnienia. Musiał ratować Zayn'a.

- Harry.. jedź za nimi.. Ratuj go..

- Jasne.. Wrócę później.

- Ja się nigdzie nie wybieram, więc wiesz gdzie mnie szukać. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Harry wyszedł z Sali i popędził za policjantami. Ja zwijałam się z bólu na łóżku i dopiero wtedy zobaczyłam, że moja ręka było poowijana bandażami tak samo jak mój bark. Podniosłam delikatnie bandaż na ręce i zobaczyłam oparzenia. Byłam przerażona. Zaczęłam wyć z bólu, strachu, bezsilności. Po chwili do środka weszła pielęgniarka i zrobiła mi zastrzyk. Po jakimś czasie ból się zmniejszył. Leżałam na łóżku i patrzyłam w ścianę. Przed oczami przelatywały mi obrazy z pożaru. Zastanawiałam się jakim cudem ja to przeżyła, ale też czemu drzwi od garderoby były zamknięte, przecież wszyscy wiedzieli, że zostałam. Miałam wrażenie, że mijają długie godziny, a Harry ciągle nie wracał. Tak bardzo chciałaby wiedzieć czemu policja go zatrzymała i czy wszystko z nim dobrze. Po chwili w głowie pojawiła mi się myśl, która sparaliżowała całkowicie moje ciało, a serce przestało mi bić.

- Zayn.. Zayn ma coś wspólnego z pożarem..

Broken promises - Z.M||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz