20. Zayn..?

357 17 2
                                    


- Czy.. Czy ona odeszła? – zapytałem ledwo lekarza.


- Po raz kolejny udało nam się przywrócić tętno. Muszę przyznać, że pacjentka bardzo walczy. Najbliższe 24 godziny będą decydujące. Proszę być dobrej myśli. – odpowiedział lekarz, poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Spojrzałem znów na nią. Tak bardzo chciałem jej pomóc, a nie mogłem. Ta cholerna bezradność mnie dobijała. Po chwili do momentu, gdy lekarz wrócił do swojego gabinetu, dołączyli do nas Liam, Niall i Lou.


- I co z nią? – zapytał przejętym głosem Lou, patrząc przez szybę.


- Jest tragicznie. Już dwa razy ją reanimowali, ale walczy dzielnie. – odpowiedział mu Harry. Ja już nie miałem na to siły.


-  To nie był wypadek, chłopaki... - rzucił poważnie Liam.


- Co Ty mówisz? – powiedział Niall.


- Z tego co słyszałem z rozmów strażaków drzwi od garderoby były zamknięte, a przecież Eva była w środku. Ktoś musiał zamknąć te drzwi. – kontynuował Payne. Czułem jak krew się we mnie gotuje. Kto mógł być, aż takim potworem, by dopuścić się takiego czynu.


- Zabiję tego kto to zrobił. Przysięgam. – powiedziałem przez zaciśnięte zęby.


- A co z koncertem? Jest 3 w nocy, do Brighton jest prawie 5 godzin drogi... Musimy jechać.. – stwierdził Niall. Miał rację, ale nie chciałem się stąd ruszać. Musiałem mieć pewność, że Eva żyje, musiałem cały czas na nią patrzeć.


- Niall ma rację. Musimy jechać. Zagramy koncert i wracamy tutaj. Mamy dzień wolny, a do Londynu jest tylko 1,5 godziny drogi. – skomentował spokojnie Harry. Lou podszedł do mnie, objął i lekko zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia, dając mi do zrozumienia, że czas już iść.


- Jest silna. Wyjdzie z tego. – powiedział mi na ucho. Niechętnie opuściłem szpital. Na parkingu nadal czekał na nas bus, który miał nas zawieźć do Brighton. W środku odpaliłem fajkę. Tym razem chłopcy nie składali zażaleń, że śmierdzi im dymem. Każdy z nich był w swoim świecie. Milczeliśmy, każdy z nas był pogrążony w jakiś czarnych myślach, o których nie chcieliśmy mówić głośno. Jedyne co ustaliliśmy to strój na koncert. Wszyscy wystąpimy na czarno, a na kurtkach napiszemy farbą „ E".  Jazda samochodem bardzo mnie znużyła i odpadłem. Ocknąłem się, gdy parkowaliśmy pod hotelem. Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni, by sprawdzić czy nikt ze szpitala nie dzwonił. Ale nie miałem, żadnych nieodebranych połączeń.


To chyba dobry znak... – pomyślałem.

Przed hotelem czekał na nas Paul. Był wściekły, ale mało się tym przejęliśmy.


- Jak wy do cholery wyglądacie?! Macie zamiar w takim stanie dać koncert?! – krzyczał, rozdając nam karty do pokoi.


- Wyluzuj Paul. – rzucił tylko Liam i wsiedliśmy do windy. Nie mieliśmy sił biegać po piętrze i szukać swoim pokoi, więc wybraliśmy najbliższy i całą 5 się tam wształowaliśmy. Każdy zajął jakieś miejsce, na który dało się choć na chwilę zdrzemnąć. O 16 mieliśmy wywiad i to w hotelu, więc mieliśmy trochę czasu na odpoczynek. Ja cały czas tylko wgapiałem się w ekran telefonu i paliłem fajkę za fajką. Oczywiście podczas wywiadu, dziennikarz zapytał nas o wczorajsze wydarzenie i jak się po tym trzymamy. Odpowiedział tylko Niall: „ Fatalnie". Przed wyjazdem do Brighton Center, ustaliśmy z Matt'em co ma dla nas przygotować, więc nasz dzisiejszy outfit specjalny już na nas czekał.

Broken promises - Z.M||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz