32. We need to talk.

201 17 0
                                        

 Stałam jak sparaliżowana, nie mogąc wydusić z siebie słowa. W uszach mi szumiało, cała się trzęsłam, a do oczu zaczęły mi napływać łzy. Mama patrzyła na mnie z przerażeniem.

- Evuś, wszystko dobrze? – zapytała i położyła mi dłoń na ramieniu. Jedyne co byłam w stanie zrobić to pokiwać twierdząco głową.

- Eva. Chodź. Paul będzie za 5 minut, a nic jeszcze nie jest gotowe. – powiedział Matt, który nagle pojawił się za moimi plecami.

- Mamo.. Muszę wracać do pracy. Przyjedź do Richmond wieczorem. Wszystko mi opowiesz. – powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Dobrze córciu. Uciekaj do pracy. Kocham Cię. – powiedziała i mocno mnie przytuliła.

- Ja Ciebie też. – rzuciłam i pobiegłam za Matt'em na górę.

Miałam wrażenie, że wszystko co mnie otacza, znajduje się za jakąś szybą. Nie byłam w stanie skupić się na pracy, tylko cały czas w głowie tworzyłam najgorsze scenariusze, tego co się stało i tego co może się stać.

- Znowu musisz uciekać... - powiedział mój umysł. Odruchowo spojrzałam przerażonym wzrokiem na Zayn'a. On od razu to zauważył i podszedł do mnie.

- Eva, wszystko ok? Jesteś strasznie blada? – zapytał troskliwie.

- Tak Zayn.. Tak. Musimy pracować. – rzuciłam nieskładnie.

Rzuciłam się w wiry wybierania strojów, byleby tylko zapomnieć o wiszącej nade mną klątwie, jaką był mój ojciec.

- Dobra chłopaki, pokażcie się. – powiedziałam do całej 5 schowanej w garderobach. Gdy wyszli, mieli dość trudne do zidentyfikowania miny.

- Nie pasuje Wam? –zapytałam.

- Nie no.. – zaczął Lou.

- Czy ja wiem.. – dodał Niall, przeglądając się w lustrze.

- No to koniec. To miał być ich strój przewodni tej trasy.. – pomyślałam i usiadłam na ziemi, chowając twarz w dłoniach.

- Ej, Eva, uśmiechnij się. Jest mega! Żartowaliśmy. – krzyknął Liam i razem z Lou i Niallem rzucili się na mnie, przewracając mnie na podłogę.

- Wy nawet nie wiecie jak ja Was nienawidzę! – powiedziałam, śmiejąc się.

Na szczęście wszystko załatwiliśmy w niecałe 5 godzin. Uważam to za duży sukces, bo byłam pewna, że do rana stamtąd nie wyjdziemy. Gdy podpisywałam ostatnie papiery, Zayn podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Ja tylko uśmiechnęłam się lekko i nie przerywałam swojej pracy.

- Może gdzieś wyjdziemy?- zapytał i oparł brodę na moim ramieniu.

- Bardzo bym chciała Zayn... Ale mam tonę papierkowej roboty do zrobienia..

- Eva.. Wszystko ok?

- Tak. Ile razy mam Ci to powtarzać. Muszę iść. – rzuciłam, chwyciłam swoją torbę i wyszłam ze studia.

W domu nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Kręciłam się po pokojach bez celu, wypaliłam chyba paczkę papierosów ze zdenerwowania. Wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi. Popędziłam by je otworzyć.

-

Cześć, mamo. Wchodź, wchodź. – mówiłam szybko.

- Bardzo ładnie się urządziłaś córeczko. – powiedziała kręcąc się po mieszkaniu.

- Dziękuję. Napijesz się czegoś?

- Herbaty.

- Co u Benedicta mamo? – zapytałam, kładąc filiżanki, dzbanek z herbatą i ciasto na stole.

Broken promises - Z.M||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz