16. So I ran to the devil.

319 20 2
                                    


Gdy Zayn prowadził mnie do garderoby cały czas się trzęsłam. W głowie miałam miliardy scenariuszy co by się stało, gdyby cały budynek nie był naszpikowany kamerami i gdyby Lou i Zayn się nie zjawili.. Najbardziej mnie przerażało to, że w oczach Ewan'a widziałam dokładnie taką samą furię, jak w oczach mojego ojca każdej nocy. Zayn posadził mnie na kanapie i poszedł przynieść mi wodę. Chwilę później do garderoby wpadł Harry, a za nim Paul.

- Wzmocniliśmy ochronę. Te dzisiejsze dwa incydenty są niedopuszczalne. - mówił wściekły Paul. Ja wstałam z kanapy całkowicie ignorując Zayn'a, który akurat chciał podać mi butelkę wody i zawiesiłam się Harremu na szyi.

- Tak strasznie Was przepraszam za to co się stało. - mówiłam ledwo.

- Eva, przestań proszę. Jesteś bezpieczna. To nie Twoja wina, że Ewanowi tak odwaliło. Choć nie dziwię się.. Gdybym taką dziewczynę stracił z własnej głupoty, mnie pewnie też by całkowicie odwaliło. - mówił spokojnie Styles. Oderwałam głowę od jego obojczyka, który już całkowicie był zalany moimi łzami i uśmiechnęłam się do niego.

- Nie żartuj sobie ze mnie. - powiedziałam i lekko szturchnęłam go pięścią.

- Nie żartuję. - powiedział poważnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Szybko przerwałam to spojrzenie i odwróciłam głowę w bok. Szybko tego pożałowałam. Zobaczyłam Zayn'a, który stoi z butelką wody w ręku i patrzy na nas. Był załamany. Mało kto poznałby, że akurat tak się czuje, ale ja wiedziałam to doskonale. Wyswobodziłam się z objęć Harrego i podeszłam do Malika.

- Dziękuję Zayn. - zaczęłam.

- Nie ma za co. Ja spełniłem swoje zadanie. Nie będę Ci już więcej potrzebny. Wracaj do swojego przyjaciela. - burknął, podał mi butelkę wody i wyszedł. Poczułam się okropnie. Faktycznie, potraktowałam go jak jakieś cholerne zastępstwo lub chwilową zachciankę.

- Powiedziałaś mu, że jest dla Ciebie tylko szefem. Trzymaj się tego głupia!!! - krzyczał mój umysł. Westchnęłam tylko ciężko. Byłam w totalnej kropce i zachowywałam się jak skończona kretynka.

- Eva. Jesteś w stanie pracować? - zapytał troskliwie Paul.

- Tak, oczywiście. Już biorę się do roboty. Lou i Niall. Wy pierwsi. - powiedziałam wojskowym tonem, a chłopcy ustawili się w rządku. Podeszłam do wieszaków i każdemu z nich wybrałam koszulkę i spodnie.

- Do przymierzalni. - rzuciłam, a 2/5 1D zniknęły w przebieralniach.

- Evaaaa... A mogę wystąpić w swojej ukochanej bluzie, którą dzisiaj uratowałaś? - zapytał Liam i zrobił słodkie oczka. Zaczęłam się śmiać.

- Tak, możesz. Weź tylko tą koszulę w kratę pod spód i te jeasny. Będzie super. - powiedziałam i podałam mu rzeczy. On tylko zmierzwił mi włosy ręką i poszedł się przebrać.

- Harry.. - zaczęłam.

- Ja już mam co chcę. Idę się przebrać. - powiedział.

- Zayn.. Zayn... - mówiłam i kręciłam się wkoło.

- Jestem, jestem.. - rzucił od niechcenia.

- Weź tą kurtkę w stylu american school, koszulę w kratę i te czarne spodnie..

- Okej, okej.. - rzucił i szybko się przebrał.

- Może być? - zapytał ostentacyjnie.

- Poprawie Ci tylko kołnierzyk i rękawy. Zayn.. przepraszam za wczoraj.

- A dokładniej?

- 5 minut. - krzyknął techniczny przez uchylone drzwi do garderoby. W przebieralniach chłopaków zaczęło się poruszenie.

- Za to, że przywlokłam Ci się do pokoju tak późno, za moją histerię. Nie powinnam była tego robić. Przepraszam.

- Skoro tak uważasz. - stwierdził zdawkowo Zayn i wyszedł z garderoby pod wejście na scenę.

- 2 minuty!! - krzyknął techniczny. Niall, Liam, Lou i Harry wyszli z przebieralni i zaczęli się przytulać.

- Powodzenia chłopaki. - krzyknęłam za nimi. Lou i Harry odwrócili się w moją stronę i pomachali do mnie.

Zrobiłam to samo. Gdy cała 5 wbiegła na scenę, ja weszłam do garderoby i położyłam się na wielkiej kanapie. Kręciło mi się w głowie, czułam się fatalnie. To co się dzisiaj wydarzyło całkowicie mnie rozbiło. Nie myślałam, że Ewan mógł być zdolny do czegoś takiego. Cały czas w głowie słyszałam jego słowa: Pożałujesz tego!!! Rozumiesz Eva!!! Na samą myśl o tym cała się trzęsłam. Bałam się do czego on może być zdolny..

***

Na opuszczonym parkingu w głębi starego parku stał zaparkowany samochód. Stał na wyłączonym silniku. Chwilę później podjechał drugi i zaparkował obok. Z jednego samochodu wysiadł młody chłopak, a z drugiego dziewczyna.

- Długo każesz na siebie czekać. - powiedział z wyrzutem Ewan.

- Błagam Cię. Miałam sprawy do załatwienia. Cieszę się, że zadzwoniłeś. - powiedziała i podeszła do niego bliżej. Ewan zrobił krok w tył.

- Więc? Jaki masz plan? - zapytał chłopak. Amy podeszła do niego i zaczęła opowiadać mu coś na ucho.

- Jesteś pewna, że to się tak uda? Ale jak... - zaczął.

- Błagam Cię.. Nastraszymy ją, dołożymy dodatkowej pracy lub całkowicie ją straci, a my wygramy. - powiedziała.

- A jak coś pójdzie nie tak?

- Ups. Takie rzeczy się zdarzają. Chcesz się zemścić, czy nie?

- Chcę..

- Ta dziewczyna zrujnowała Ci życie i moje też. Nie może jej to ujść płazem.

- Więc kiedy?

- Niedługo. Będziemy w kontakcie. - powiedziała Amy, wsiadła do samochodu i odjechała z piskiem opon.

Broken promises - Z.M||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz