Rozdział 15 - I przysięgam Ci obojętność...

235 8 8
                                    


Chociaż Draco czasem przewracał się z boku na bok godzinami, nie mogąc zasnąć, to tamtej nocy, gdy przyniósł do swojego łóżka pijaną Granger, udało mu się to wyjątkowo szybko. Kiedy położył się ostrożnie na skraju łóżka, jak najdalej od niej, dziewczyna jakby na złość, od razu zaczęła się wiercić i w końcu przytuliła policzek do jego ramienia. Bił się z myślami, czy nie iść spać gdzieś indziej, ale nie za bardzo wiedział gdzie miałby pójść. Nie zamierzał spać, jak ostatni chlejus pomiędzy niedobitkami w pokoju wspólnym. Szkoda też było ryzykować szlabanem i plątać się w nocy po zamku.

Kilka godzin, które pozostały do świtu, nagle nie wydawały mu się takie straszne w towarzystwie tej upartej dziewczyny. Po prostu przymknął na chwilę oczy i nawet nie wiedział, kiedy zasnął.

Za to wiedział dokładnie, kiedy się obudził. Było to mniej więcej pomiędzy tym, jak włosy Granger połaskotały go w policzek, a jak to samo zrobiła jej otwarta dłoń. Granger nigdy się z nim nie pieściła, ale tak okrutnie nie zaczął dnia już od dawna.

Podniósł się gwałtownie, przykładając stosunkowo zimną dłoń do nabrzmiałego policzka.

- Co do cholery?

Zmarszczył czoło i rzucił gniewne spojrzenie dziewczynie, która siedziała na łóżku i wpatrywała się w niego z niemal identyczną miną.

- To ja się pytam! - wydarła się i w tym samym momencie Draco, podziękował sobie za rzucenie zaklęć wyciszających z wyprzedzeniem. - Upiłeś mnie, a potem uwiodłeś?!

Przez kilka sekund w jego oczach, błyszczało czyste zdumienie, ale szybko zastąpił je uśmiech, który ozdobił także twarz. W końcu roześmiał się szczerze i niekontrolowanie, co chyba doprowadziło dziewczynę do szału, bo złapała poduszkę i zaczęła go nią okładać.

Przyjmował ciosy śmiejąc się, aż w końcu Granger dała za wygraną i tylko prychnęła z niesmakiem.

- Lepiej ci?

- Zdecydowanie.

Burknęła, ale jej mina wcale tego nie potwierdzała. Gdy tak na nią patrzył, musiał przyznać, że wyglądała okropnie. Makijaż był, lekko mówiąc nieświeży po całej nocy, a włosy dawno temu uciekły z fikuśnego upięcia, połamane i spuszone. I chociaż chciał jej to powiedzieć, nawet otwierał już usta, to tylko zająknął się w powietrze.

Chyba mógł jej odpuścić ten jeden raz. W końcu właśnie obudziła się w jego łóżku po swoim pierwszym w życiu zgonie, z myślą że między nimi do czegoś doszło, gdy kompletnie nie kontaktowała.

Pewnie dudniło jej w głowie, a suchość paliła gardło i przełyk. Gdy tylko o tym pomyślał, skrzywił się mimowolnie i w jednej chwili zdecydował, że może dzisiaj odpuścić niepotrzebne docinki. Zamiast więc skomentować to, jak paskudnie wyglądała, odwrócił się do szafki nocnej i zaczął grzebać w szufladzie.

- Szukasz środka odkażającego?

Znad ramienia dobiegł go jej urażony głos, ale go zignorował. Dopiero zapach jej perfum, który spłynął na Draco gdy się pochyliła, sprawił że syknął pod nosem.

Czyje perfumy były tak intensywne, że przeżywały całonocną imprezę i poranek, jakby tyle co je rozpylono? Mógł to być też materiał, przecież miała na sobie powycieraną marynarkę, skradzioną Potterowi. Jeśli ten obezwładniający zapach wsiąkł w tanią podróbkę aksamitu, to faktycznie mógł utrzymać się dość długo. Jednak tak naprawdę, to Draco się w ogóle nie znał, ani na materiałach, ani na perfumach. Po prostu chciał znaleźć jakieś uzasadnienie tego, że słodki, owocowy zapach, odczuł tak intensywnie.

Jeszcze Jeden OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz