- Merlinie Granger, wiem, że jestem atrakcyjny, ale żeby aż tak się do mnie kleić?
Dziewczyna zerwała się nie wiedząc w pierwszej chwili gdzie jest i co się właśnie stało. Głowę podniosła z czegoś miękkiego... Jasna cholera! Zasnęła opierając się o ramię Malfoy'a!
Kiedy to do niej dotarło skrzywiła się i popatrzyła jeszcze sennym wzrokiem na blondyna.
- Świetnie, będę musiała odkazić wszystko, co stykało się z tobą, a alkohol wysusza włosy. - wymamrotała przecierając oczy dłońmi.
- W takim razie twoje włosy są chyba alkoholikiem.
Sceptycznie spojrzał na napuszone i poczochrane po całej nocy przeglądania przeróżnych ksiąg włosy dziewczyny.
- Ha. Ha. Ha. - rzuciła mu zirytowane spojrzenie. - Najmocniej przepraszam paniczu Malfoy, że obraziłam pana poczucie estetyki.
- Ostatecznie mogę ci wybaczyć.
Uśmiechnął się z zadowoleniem.
- W bonusie mógłbyś się uczesać.
Uśmiech momentalnie zszedł mu z twarzy i tym razem to on posłał dziewczynie zirytowane spojrzenie.
Nie przejmując się wahaniami nastroju swojego towarzysza Hermiona zerknęła na zegarek. Dochodziła czwarta nad ranem, a oni wciąż nic nie mieli.
Za dwie godziny powinni być na zajęciach, a za dwadzieścia osiem godzin stawić się w ministerstwie na przesłuchaniu. Ten drugi fakt mroził im krew w żyłach. Hermiona po raz pierwszy w życiu czuła się tak bezsilnie, jednak w tym momencie nie było już odwrotu.
Udało jej się jakimś cudem zaskarbić pomoc Malfoy'a więc musiała to wykorzystać. Poza tym w jakimś dziwnym i pokręconym sensie nie mogła go też zawieźć. Ryzykował dla niej swoją wolnością i to dosłownie. Gdyby przyłapano ich na krzywoprzysięstwie, ona dostałaby pouczenie, ale blondyn biorąc pod uwagę jego przeszłość, na pewno poniósłby niemałe konsekwencje.
Skrzywiła się na tę myśl, a po jej kręgosłupie przeszedł dreszcz. Przez ostatnie lata życzyła temu człowiekowi wszystkiego, co najgorsze. Nawet więcej, jeszcze rok temu, gdyby mogła sama wpakowałaby go do Azkabanu rozkładając mu przy tym czerwony dywan.
Dlaczego więc teraz myśl, że wpakowałaby Malfoy'a w poważne kłopoty ją przerażała? Maleńka różnica robiła całą robotę, tym razem Malfoy jej pomagał. Tym razem Malfoy na to nie zasłużył.
Po raz pierwszy od kilku minut przyjrzała się temu, co tak właściwie robił Malfoy. Bardziej skupiła się na tym co wyczyniał, bo cała ta scena rozgrywała się przed jej oczami, jednak ona była zbyt pogrążona we własnych myślach, by wcześniej ją zauważyć. I tak potrzebowała kilkunastu sekund, by przetrawić to, że blondyn właśnie tańczył na środku wieży astronomicznej wolnego z opasłym tomiskiem. Dosłownie obejmował książkę i kiwał się czule w rytm ckliwego kawałka, który słyszał tylko on.
Natomiast ona nie wiedziała czy z całej tej sytuacji się śmiać, czy może płakać, bo jedyna osoba, która mogła jej pomóc właśnie postradała zmysły. Kiedy Draco obdarzył książkę soczystym całusem, czara się przelała i w głowie Hermiony rozległo się donośne "Dość"
Odchrząknęła głośno, jednak na nic się to zdało, więc postanowiła zareagować trochę bardziej dosadnie.
- Szlachetny potomku Salazara, mogę wiedzieć dlaczego molestujesz ten XII-wieczny, bezcenny tom?
Blondyn oderwał się na chwilę od swojego tańca i popatrzył na dziewczynę z maniakalnym uśmiechem. Zaczął się do niej powoli zbliżać, a ona adekwatnie do jego kroków cofała się. Naprawdę ją przeraził, a w tym momencie była niemal przekonana, że z dwóch opcji, które wcześniej rozważała, powinna właśnie płakać.
CZYTASZ
Jeszcze Jeden Oddech
FanfictionHermiona i Draco wracają do Hogwartu, by dokończyć siódmy rok, gdzie ponownie organizowany jest Turniej Trójmagiczny. Ona chce coś zmienić, bawić się i nie stawiać nauki na pierwszym miejscu. On z kolei, chce jedynie odciąć się od przeszłości i udow...