Rozdział X

94 17 10
                                    

„Nie pozwól, aby okoliczności Cię kontrolowały. Zmieniasz swoje okoliczności." 

Jackie Chan






Dzisiaj nadszedł ten sławny dzień potańcówki, ale jakoś nie byłem na nią pozytywnie nastawiony. W głębi serca coś mi podpowiadało, że może wydarzyć się coś niedobrego, a miałem zwyczaj ufać swojej intuicji.

— Myślisz, że prawie całe opakowanie żelu jest wystarczająco kiczowate? — Theodore wyszedł z łazienki w dresie w geometryczne wzory, który łączył fiolet, niebieski i turkusowy.

— Błyszczą jaśniej, niż gwiazdy. — przyznałem w duchu fizycznych żarcików.

— Cholera, wyglądasz bardzo dobrze. — zlustrował mnie wzrokiem. Musiałem się poświęcić i użyć babskiego cudu, jakim był dobrze kryjący podkład, żeby nie robić furory blizną. Jeżeli chodzi o mnie, ja ukradłem chrzestnemu jedną z koszul. Była idealna, bo chyba z trzy razy za duża, granatowa. Wsadziłem ją w okropne przetarte jeansy i opiąłem się dodatkowo skórzanym paskiem. — Leonardo DiCaprio wersja nerdy. — zaklaskał w dłonie.

— Mhm. — zaśmiałem się. — Niestety nie dorównam ci żelem. — teatralnie westchnąłem.

— Tak mi przykro. — otarł nieistniejącą łzę. Zaraz po tym ktoś zapukał do naszych drzwi, a tym ktosiem była Mia. Wbiła do naszego domku w żółtej spódniczce w kratę, zielonym topie i dwóch kucykach z zygzakowatym przedziałkiem na środku głowy.

— Postaraliście się! — ucieszyła się na nasz widok. — To chodźmy, impreza czeka! — zawołała wesoło i zaraz byliśmy w drodze.

Thomas w zasadzie nawet nie musiał się przebierać, bo jego moda zatrzymała się właśnie na latach dziewięćdziesiątych.

Brett stał przy przekąskach w skórzanej czarnej kurtce i czerwonej flanelowej koszuli w kratę przewiązanej w pasie na tak samo okropnych jeansach, jak moje, ale to nie Brett mnie obchodził.

Leah w burzy loków z różowymi cieniami na powiekach i uśmiechem, za który mogłaby wykupić wioskę tubylców, totalnie zawróciła mi w głowie. Kiedy nas zauważyła, od razu do nas podeszła.

— Mia, no proszę. — założyła ręce na krzyż i zagwizdała, a później wsparła dłonie na biodrach. — Ja postawiłam na wygodę. — pociągnęła za materiał swoich spodni z wysokim stanem w panterkę. Podniosłem wzrok wyżej na czarny crop-top, na który narzuciła jeansową kurtkę i chcąc nie chcąc, zostałem na tym przyłapany przez Theodore'a.

— I tak mój strój bije was na głowę. — odezwał się z udawaną wyższością. — Chociaż Diana też się odwaliła. — zerknąłem w stronę wspomnianej dziewczyny. Złoty komplet składający się z topa i biodrówek.

— Mnie się bardziej podoba twój dresik. — Mia objęła Fincha ramieniem, przez co zrobił się potwornie czerwony i miałem wrażenie, że zaraz zaparują mu okulary.

— White, Finch. — dołączył do nas Brett, stawić strasznie blisko Leah, jakby chciał coś komuś udowodnić. Z moich obserwacji wynikało, że Leah nie czuła się z tym okay.

— To mamy Brada Pitta i DiCaprio dzisiaj. — skomentował obcesowo Theodore, a ja chciałem go upomnieć, ale przerwał mi Thomas próbujący włączyć muzykę z skutkiem tragicznym dla naszych uszu.

Kiedy w końcu mu się udało, zaszczyciły nas dźwięki "Saturday night divas" Spice Girls. Wzniosłem oczy ku niebu i pokierowałem się w kąt, do chrzestnego, skąd mogłem prowadzić badania na temat nastolatków na tym obozie.

* * *

Impreza trwała w najlepsze, niektórzy nielegalnie popijali jakieś procenty, na co Thomas przymykał oko i poważnie zacząłem się zastanawiać, jakim cudem to wszystko nie dociera do rodziców.

Serca pokryte bliznamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz