„Odkrywamy siebie, kiedy się gubimy, nie kiedy poszukujemy.”
~ Fernando Sobral, Ona śpiewała fado
Czy jest coś gorszego w idei nadziei niż sytuacja, w której ktoś perfidnie rozpala ją po to, żeby dla własnej przyjemności zdmuchnąć ją w jedną sekundę?
Czy to powszechne wśród takich ludzi, jak mój ojciec, Robert Sanders i Gabriel Jones?
Nie mogłem uwierzyć, kiedy ten ostatni wstał i z uśmiechem oznajmił, że nie zmieni decyzji. Jego argumentem były postawione przez Thomasa domki, na które nie miał czasu. Pożegnał się i wyszedł mówiąc, że za dwa tygodnie ma nas tutaj nie być.
Czułem zawód tak wielki, że przez moment nie potrafiłem oddychać. Miałem ochotę rozkwasić mu twarz i jednocześnie czułem ulgę, że nie słyszały tego dzieciaki.
Rodzice Leah kręcili głowami z niedowierzaniem, Robert rzucał mi pokrzepiający uśmiech, a Thomas ukrył twarz w dłoniach. Nawet się nie zorientowałam, że w którymś momencie dłoń Leah odnalazła moją i nasze place splotły się ze sobą na moim kolanie.
— Co za sukinsyn... — żachnął się Brett, przez co automatycznie został spiorunowany wzrokiem mojego chrzestnego. — Celowo to zrobił, nie?
— Owszem — potwierdził mój ojciec. — Świetnie się bawił.
— Nawet nie wiem, co powiedzieć... — przyznał Theodore.
— Byłam przygotowana na taki przebieg tej rozmowy - oświadczyła spokojnie Mia. — Plan awaryjny może nie należy do najprostszych, ale uważam, że jest teraz naszą jedyną opcją.
— Plan awaryjny? — jęknął Thomas.
— Mia myśli chyba o tym samym, co ja — wymieniłem z nią spojrzenie. — Skoro Jones nie chce innej ziemi, my zajmiemy inny teren i zbudujemy obóz gdzieś indziej. Może nawet lepiej, bo niektóre rzeczy tutaj... no, nie powinny istnieć. — odchrząknąłem.
— Trzeba tylko zdecydować, który teren - uśmiechnęła się Mia. — Jestem za tym od państwa Thompson, jest bliżej wszystkich uczestników.
Każdy po kolei zgodził się ze słowami dziewczyny, ale i tak byliśmy przygnębieni. W końcu traciliśmy coś ważnego dla nas i czekało nas coś trudnego - wytłumaczenie tego młodszym.
Dorośli zostali z Thomasem, żeby dogadać szczegóły, oczywiście poza Robertem, który się ze mną pożegnał zbyt czule i udał do swojego samochodu.
Wypuściłem powietrze z ust ze świstem, patrząc przy tym po kolei na moich przyjaciół.
— Chodźcie tutaj — Brett rozłożył ramiona. — Chodźcie się przytulić.
Zaśmiałem się krótko i pierwszy dołączyłem do grupowego uścisku. Zaraz po mnie zrobiła to Mia, Leah i ze skrzywioną miną Theodore. Wyglądaliśmy jak jedna drużyna i właśnie tak było.
— Już starczy — bąknął Theo i odsunął się na bezpieczną odległość.
— Co my teraz zrobimy? — zapytała Leah. — Co z tym wokół, wszystkim. Wszystkim, co mamy?
— Przede wszystkim, mamy siebie — Mia złapała jej dłoń. — A to już dobry początek. Jesteśmy ambitni i uparci i mamy w swoich szeregach Nolana, a to jest już coś.
— Bez przesady — wzniosłam oczu ku niebu. Świeciło słońce. — Gdybym był choć w połowie tak świetny w negocjacjach, jak w bieganiu, nie musielibyśmy zaczynać od nowa i tego tracić.
CZYTASZ
Serca pokryte bliznami
Ficção AdolescentePo śmierci ukochanej matki i siostry życie Nolana wywraca się do góry nogami. Niegdyś pogodny chłopak osiągający sportowe sukcesy zaczyna się gubić we własnym żalu, rozgoryczeniu i winie, którą za wszystko obarcza ojca. W efekcie jego buntu trafia n...