⚡Bruiseshipping +18⛰️

227 5 2
                                    

Oczami Narratora

Dzisiejszy dzień był dość zwyczajny. Ninja w końcu mogli odpocząć od walk. Złoczyńcy zostali pokonani, a Ninjago nikt już nie zagrażał. Ninja dziś wieczorem organizują imprezę z okazji tego, że Cole odzyskał ciało i przestał być duchem. Szczególnie cieszył się mistrz błyskawic. Miał już pewne szczególne plany na tą imprezę...

Oczami Jey'a

Już się nie mogę doczekać imprezy. Cole w końcu jest normalny. Znaczy wcześniej też był w porządku, ale teraz mogę go dotknąć i w ogóle.

***

Impreza trwa w najlepsze. Większość osób jest już pijana. Kai liże się z Lloyd'em pod jednym ze stołów. Nya tańczy na stole twierdząc że jest Laylą z Klubu Winx. Zane bredzi coś do Pixal o zbudowaniu sobie dziecka, a Seliel pije wodę z wazonu z kwiatami twierdząc, że to wódka. Chyba tylko ja i Cole jesteśmy jeszcze choć trochę świadomi. Z uśmiechem dipolem piwo i podszedłem do chłopaka.
-Chodź ze mną na chwilę - poprosiłem.
-Dobrze? - powiedział zdziwiony i ruszył za mną. Wszedłem do mojego pokoju, a kiedy mistrz ziemi zrobił to samo, zamknąłem drzwi.

-Jey? Co ty... - nie dałem mu skończyć ponieważ zatkalem mu usta długim, zmysłowym pocałunkiem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało - wyznał chłopak. Ja i Cole byliśmy parą już od dawna. Ale gdy ten zmienił się w ducha zbliżenia stały się praktycznie niemożliwe więc nam obu było ciężko. Ale teraz gdy Cole odzyskał ciało możemy w końcu wyładować to napięcie.
-A mi brakowało jeszcze czegoś - mruknąłem napierając kolanem na jego męskość.
-Jey... - jęknął cicho. W sumie pomimo powszechnej opinii, to ja dominuje w tym związku.
-Coś nie tak skarbie? - zapytałem niewinnie dopadając jego szyi. Zacząłem ją ssać wywołując tym piękne jęki czarnowłosego. Dłońmi dopadlem guzików jego koszuli. Nie minęła chwila a chłopak był nagi od pasa w górę. Nie chcąc zostać w tyle również się rozebrałem. Różnica była taka, że ja byłem w samych bokserkach, a chłopak wciąż miał spodnie. Przysunąłem się jeszcze bliżej i zjechałem pocałunkami na jego klatkę piersiową. Wziąłem do ust jeden z sutków i zacząłem go pieścić. Po chwili zrobiłem to samo z drugim. Czułem jak chłopak wije się z przyjemność i niedosytu.
-Jey... - jęknął ponownie i zaczął ciągnąć mnie delikatnie za włosy.
-Jesteś dziś wyjątkowo niecierpliwy. Daj mi się nacieszyć - mruknąłem całując go przelotnie w usta. Postanowiłem jednak spełnić jego niemą prośbę i pociągnąłem go w stronę łóżka. Położył się a ja zawitałem nad nim. Zsunolem jego spodnie i zobaczyłem że ma... poważny problem. Mimowolnie się Uśmiechnąłem. Chcąc go trochę podrażnić, przejechałem paznokciem po wypukłości w jego bokserkach.
-yyyyyy... naprawdę musisz? - zapytał cały czerwony. Korzystając z jego chwilowej nieuwagi zdjąłem jego bokserki i zrobiłem to samo ze swoimi. Ponownie zacząłem całować go w szyję i zjeżdżać coraz niżej. Aż dotarłem do podbrzusza. Zająłem się jego udami celowo omijając część, która wymagała największej uwagi.
-Jey... proszę... - czyli udało mi się doprowadzić go na skraj.
-No... Skoro prosisz... - powiedziałem chwytając za lubrykant.
-Rozłóż nogi - rozkazałem, a ten bez namysłu to zrobił. Bardzo powoli wsunołem w niego jeden palec. Potem drugi i trzeci. Chłopak cały czas jęczał co doprowadzało mnie wręcz do szaleństwa. Kiedy uznałem że jest już odpowiednio rozciągnięty wyjolem palce i powoli w niego wszedłem. Na początku delikatnie się spiął. Ale szybko się z powrotem rozluźnił. Zacząłem powoli poruszać się w jego wnętrzu. Było cudownie. Nie wiem jak mogłem tyle bez tego wytrzymać. Moje ruchy z chwili na chwilę stawały się szybsze i brutalniejsze.
-Jey... Szybciej - poprosił Cole i wtedy puściły mi wszelkie hamulce. Zacząłem się ruszać wręcz szalonym tempem. Czułem że jestem na skraju i, sądząc po minie mistrza ziemi, on też.
-Dalej Cole... Dojdź dla mnie... - poprosiłem słodko i zacząłem dodatkowe stymulację. Cole już prawie płakał z nadmiaru doznań aż... W końcu oboje doszliśmy praktycznie w tym samym czasie. On na moją dłoń, a ja w nim. Resztę nocy spędziliśmy wtuleni w siebie.

***

Obudziłem się około 10:00. Kiedy przypomniałem sobie wczorajszą noc, mimowolnie się zarumieniłem i uśmiechnąłem. Chciałem wtulić się w Cole'a, ale nie było go w łóżku. Podniosłem się powoli i rozejrzałem się po pokoju.
-Cole? - spytałem niepewnie.
-W łazience - powiedział słaby głos. Wstałem i poszedłem do wspomnianego pomieszczenia.
Zastałem tam wymiotujacego Cole'a.
-Chyba nie powinienem wczoraj tyle pić... - dodał niepewnie i ponownie zwrócił kolację. Spojrzałem na niego zmartwiony.
-Cóż... Dopiero odzyskałeś ciało... Może ta impreza to serio była lekka przesada - bąknąłem.
-Chyba tak - przyznał i znów nachylił się nad toaletą.

***

Mamy wieczór, a Cole przez cały dzień biegał do łazienki. Serio zaczynałem się martwić.
-Co z Cole'em? - spytał nagle Kai.
-Nie mam pojęcia - powiedziałem zmartwiony.
-Cóż... Wczorajszą impreza była niezła... - powiedział z błogą miną - Spałeś z nim wczoraj? - dodał nagle. Aż zachłysnąłem się powietrzem. Od kiedy Kai'a interesuje seks innych?
-Em... Może - powiedziałem czerwony. Mistrz ognia patrzył na mnie przez moment po czym wstał z kanapy.
-Zaraz wracam - powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

Po kilku minutach usłyszałem huk. Jak poparzony poleciałem do pokoju Cole'a, bo to z tamtad.pochodził hałas.
-Cole! Co się... - nie dokończyłem. Cole leżał nieprzytomny na podłodze, a Kai stał nad nim blady jak sama śmierć.
-Kai! Co się tu?! - spojrzałem na niego.
-Cole zemdlał... - zaczął cicho - Jey... Lubisz dzieci... Tak? - zapytał, a ja spojrzałem na niego jak na idiotę.
-Em... Tak? Ale co to ma teraz za znaczenie? - zapytałem, a chłopak wręczył mi test ciążowy... POZYTYWNY test ciążowy. Zamurowało mnie.
-Słuchaj. Jeśli Nya jest w ciąży to to naprawdę nie moja wina... - zacząłem się bronić. On tymczasem tylko się roześmiał.
-Chyba jednak twoja, bo to test Cole'a, a nie Nyi - powiedział a ja przetwarzałem informacje.
Test... Cole'a? Ale to znaczy... Kiedy dotarł do mnie sens tych słów sam prawie zemdlałem.

Zapłodniłem mistrza ziemi... Pierwszy Mistrzu Spinjitsu! On mnie zamorduje!!!

***

-Ale jak to wogole możliwe?! - zapytałem po raz enty. Cole zdążył się już obudzić i nieźle mnie ochrzanić. Właśnie jesteśmy u Senseia, który ma postawić diagnozę...
-Cóż... Myślę że kiedy Cole zmienił się w ducha, a potem z powrotem w człowieka... To wprowadziło głębsze zmiany niż mogliśmy przypuszczać... - odpowiedział rzeczowym tonem WU. Błagam powiedzcie że się przesłyszałem, albo że to sen...
-Cole... - zapytałem niepewnie.
-Jak je nazwiemy? - zapytał, a ja prawie dostałem zawału.
-C... co? - spytałem na pograniczu przerażenia i szczęścia.
-No... oboje zawsze chcieliśmy dziecko... A teraz jest na to okazja... - zaczął się płatać. Nie chcąc żeby dalej się męczył, przerwałem mu namiętnym pocałunkiem. Chłopak od razu go oddał.
-Będziemy najlepszymi rodzicami świata - powiedziałem kiedy się od siebie oderwaliśmy i złączyliśmy się czołami. On w odpowiedzi pocałował mnie w nos.

Oj tak. Dziecko mając nas za rodziców i resztę ninja jako wujków... Cóż... Mały na pewno nie będzie się nudził


Ok. Wiem rozdział miał być przed wczoraj, ale Wattpad mi się zespół i musiałam go naprawić.

Ale mam nadzieję że warto było czekać 😁😅

P.s. Myślicie że przesadziłam w scenie 18+?

Miłość w NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz