🐢Lloyd x Reader🐢

414 10 1
                                    

Przyjaciółka prosiła więc liczę, że Ci się spodoba kornidzonekk 😉.

Reader

Otwożyłam oczy. Nie pamiętałam zbyt wiele. Pierwsze co zobaczyłam, to biel ścian i pikające urządzenia obok łóżka, na którym leżałam. Nie trudno było się więc zorientować, że leżałam w szpitalu. Ale jak ja się tu w ogóle znalazłam?! Pamiętam, że szłam do szkoły. Spieszyłam się na ważny test. Gdy skręcałam w ulicę, na której znajduje się szkoła, myślami byłam już na lekcjach. Weszłam na pasy. Potem wszystko działo się już, jakby w zwolnionym tempie. Usłyszałam warkot motocykli, spojżałam w prawo. Zobaczyłam gang na motocyklach, za nimi byli ninja. Poczułam jeszcze przeszywający moje ciało ból. A potem ciemność...
W tym momencie weszła pielęgniarka.
-Witaj [T. I] - Powiedziała z uśmiechem - widzę, że już się obudziłaś. Proszę łyknij te tabletki. Pewnie cie coś boli?
-Dzień dobry. Tak boli mnie brzuch. A dokładniej
biodro. - odparłam.
-Nie dziwię się skoro właśnie tam uderzył w ciebie motor. - powiedziała. Na te słowa poczułam, jak akręca mi się rzołądek. Pielęgniarka podniosła mi koszule szpitalną, lekko, do góry. Zobaczyłam wtedy wielki, czerwony ślad. Jakby po odparzeniu, ale dużo większy. Na sam widok tego, u kogoś innego, by mnie bolało. Przecież mogę mieć po tym bliznę do końca życia! Mam też oczywiście kilka drobniejszych ranek. Między innymi na głowie, czy rękach. Ale błagam, nie chce mieć blizny! Nie jestem Harry Potter!
-A tak właściwie masz
gości. - to akurat mnie zdziwiło. To na pewno nie rodzice. Mieszkają przecież w innym mieście. A przyjaciółka, z którą wynajmuję mieszkanie, jest na lekcjech. Spytacie skąd to wiem, skoro jestm w szpitalu? Otóż pielęgniarka ma zegarek na ręce. Więc ciekawe kto to...
Pielęgniarka w tym czasie wyszła, a weszli...
Nie wieżyłam własnym oczom. To byli ninja. Ale czemu przyszli do zwykłej, leżącej w szpitalu nastolatki?
-Cześć. - powiedział jeden.
-Jestem... - zaczoł drugi, ale przerwał mu trzeci. I tak zaczęli się przekrzykiwać. W końcu Zielony ninja kazał im wyjść. Gdy zostaliśmy sami, ściągnoł maskę.
-Hej. Jestem Lloyd. A ty? - spytał promiennie się uśmiechając.
-Cześć. Jestem [T. I]. - powiedziałam i również się uśmiechnęłam.
-Słuchajjjjjjj...-przeciągnoł- chodzi o to, że zostałaś potrącona przez motor.
-Tyle to już wiem. - powiedziałam oschle.
-No tak... Wybacz... Po prostu ten motor... On...
Należał do... - strasznie się jąkał.
-No wykrztuś to z siebie. - powiedziałam lekko znudzona.
-Należał do Synów Garmadona. Ścigaliśmy ich wtedy, a ty weszłaś na
pasy... - nie za wiele rozumiałam. Synowie Garmadona to wrogowie ninja. Ale czemo on jest taki zestresowany?
-Spokojnie. Nie mam żalu. To nie wasza wina. - powiedziałam, bo pewnie o to chodziło blondynowi. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
-T-to fajnie? - powiedział niepewnie.
-Tooooo... Jak to jest być Zielonym ninja? - spytałam.
-Cóż... czasem jest niebezpiecznie, ale po za tym jest super. - i tak zaczoł opowiadać mi o swoich przygodach. Od tej pory Lloyd przychodził codziennie. Mam nadzieję, że ta znajomość rozwinie się w coś poważniejszego. Ale to nie jest opowieść na teraz...

I teraz pytanie: Czy będzie druga część? Hyyyyy... Może tak, może nie. Sie zobaczy. 🐢🐢🐢

Miłość w NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz