Margaret niezbyt wiedziała w co ma się ubrać na urodziny Cosette. W końcu była to dość prywatna impreza, ale mimo wszystko ślizgonka wyraziła się jasno, że styl dowolny. Nie chciała przesadzić. Sabrina ubrała się w krótką czarną sukienkę z dość widocznym dekoltem i na to nałożyła brązową marynarkę i bardzo wysoki szpilki.
— Nigdzie jeszcze tego nie założyłaś a ta sukienka prześlicznie na tobie wygląda. — powiedziała Sabrina odgarniając krótkie włosy z czoła.
— No wiem, ale... czy to nie przesada.
— Nie gdy się wie w czym idzie jubilatka. — powiedziała Sabrina puszczając Meg oczko.
— No dobra. — zgodziła się Margaret i wzięła sukienkę i weszła do łazienki.
W połowie lipca Sabrina i Margaret wybrały się na zakupy do sklepu Jane Aldrin, gdzie kupiły sobie jakieś ubrania na nowy rok szkolny i nie tylko, Meg wtedy dorwała prostą sukienkę do połowy łydki z wycięciem na jedną nogę w kolorze jasnego błękitu. Na stopy założyła swoje wysokie buty na grubym obcasie.
— No i jak? — zapytała Margaret wychodząc z łazienki.
— Cudownie! — powiedziała Sabrina klaszcząc w dłonie.
— Na pewno?
— Oczywiście. Jesteś stworzona do takich sukienek. — powiedziała Sabrina — Cudownie wyglądasz!
Wychodząc Margaret wzięła jeszcze swój biały puchaty kardigan aby mieć co założyć jak zrobi jej się zimno, w końcu ma iść do samego Pokoju Wspólnego Slytherinu. Przed wejściem stała dwójka znajomych już dla Margaret chłopaków. Pierwszym z nich był oczywiście Jonathan, ubrany w cudownie błyszczącą foletową marynarkę i białą koszulkę i pasujące do tego spodnie, drugim z nich był Shawn Henderson, czarnoskóry chłopak z dołeczkami w policzkach i kręconymi włosami jak aureola w satynowej turkosowej koszuli i pasujących do tego spodniach, na jego szyi były piękne perły, a dłoniach pierścionki.
— Wyglądacie cudownie! — powiedziała przytulając je obie.
— Spójrz na siebie, Shawn! — powiedziała Sabrina.
— Solenizantka zastanawiała się kiedy w końcu się pojawisz. — powiedział Jonathan.
— Przecież się nie spóźniłam. — powiedziała Sabrina wchodząc do pokoju.
— Czekała na ciebie. — wyjaśnił Jonathan.
— Och, jesteście! Ale fajnie! — ucieszyła się Cosette podbiegając do nich z otwartymi ramionami — Zara, was poznam z innymi! Och ale fajnie! — powiedziała.
To nie była pierwsza impreza Margaret, ale czuła się jakby tak było, trochę bała się co może się tej nocy zdarzyć.
— No więc tak, tak jest oczywiście Theodore Nott, ale go znamy... — odparła Cosette machając radośnie do czarnowłosego chłopaka stojącego nonszalancko, wyszczerzył się radośnie do dziewczyn i podszedł — Theo, kochanie, to są moje ukochane borsuki, Margaret i Sabrina. — odparła — To jest Theo, jedyny w swoim rodzaju.
— Ach prawda. — powiedział mierząc Sabrinę wzrokiem — Czy dasz się zaprosić do tańca? I może na jakąś randkę?
— A jesteś kobietą? — zapytała Sabrina, a Theo zmarszczył brwi.
— Ona jest lesbijką, Theo. — powiedziała Cosette.
— Kurcze, nie wiedziałem. — powiedział — A widzieliście gdzieś Blaise'a? Gdzieś się chłopak schował... opowiadałem mu przeciekawą historię z wakacji a ten nagle zniknął!
CZYTASZ
Love Made Me Crazy | Blaise Zabini
FanfictionTaka osoba jak Blaise dobiera sobie towarzystwo bardzo ostrożnie, aby nikomu nie podpaść, ale gdy ma się w znajomych dziewczynę, która zna wszystkich, nie ma uprzedzeń i zaprasza bandę puchonów na imprezę zaczyna być dziwne. Szczególnie gdy niespodz...