Rozdział 13

357 27 32
                                    

Uwaga, rozdział zawiera spoilery do „She's So Lovely” o Ronie Weasleyu

**

W tym roku zamek był dość cichy w święta. Większość wyjechała do domów z powodu wojny. Blaise też powinien i wiedział o tym. Jego mama co roku oczekiwała, że się pojawi w domu i będzie udawał, że wszystko gra. Tymczasem w te święta Blaise z trudem przeniósł się ze swojego łóżka na kanapę. Miał na sobie czarne dresy i zieloną koszulkę, a Theodore siedział na fotelu bacznie go obserwując. Byli tylko we dwoje w całym pokoju wspólnym. Większość powyjeżdżała na święta i Blaise'a się szczerze zastanawiał czy nie powinien napisać list do matki aby chociaż wiedziała, że u niego całkiem w porządku.

— Blaise? — zapytał Theo — Nie jest przykro, że zostałeś tutaj?

— Rozmawialiśmy o tym. — stwierdził Blaise spoglądając na przyjaciela. Theo unikał jego spojrzenia — Ani trochę nie żałuję, że tu zostałem.

— Po prostu... słuchaj dostałeś list od Ministerwa Magii, że mogę odwiedzić ojca w święta. — powiedział Theo — I przez chwilę zastanawiałem się czy tego nie zrobić, ale... co tak naprawdę ojciec mi dał oprócz dziwnego poczucia humoru i ładnej buzi?

— Theo...

— Po nim mam ten paskudny charakter... ale jednocześnie... zawodzę go nawet jak jest w Azkabanie. I wściekam się o to, bo... wiem, że nie jestem dokładnie tym synem, którego ojciec chciał i już ciężko mi udawać, że jest dobrze, szczególnie przy tobie, znasz mnie na wylot. — powiedział Theo — I tylko bym chciał być sobą. Nie chcę być kimś kto rozbawia ludzi i nikt nie traktuje go poważnie. Chcę by ludzie się przejęli gdy coś mi dolega.

— Ja się przejmuję. — stwierdził Blaise.

— Wiem, że tak. — powiedział Theo wstając z fotela i siadając obok Blaise'a — Ty zostałeś tutaj chociaż wcale nie musiałeś. — dodał — Mam wrażenie, że znam naprawdę wiele ludzi, ale tylko Ty się mną naprawdę przejmiesz.

— Cosette się przejmuje, Draco tak samo. — powiedział Blaise — Nie musisz udawać, że wszystko w porządku gdy tak nie jest. Po prostu daj ludziom do zrozumienia, że czasem musisz posiedzieć sam w dormitorium pod kocem i trochę poużalać się nad sobą.

— Czy jestem wystarczający? Bo czuję się jakbym nie był.

— Theo. Jesteś dosłownie najlepszą osobą jaką poznałem. Pierwszego dnia w Hogwarcie podstawiłeś mi nogę, a potem wrzeszczałeś przeprosiny na pół zamku. — powiedział Blaise — Zdecydowanie jesteś wystarczający.

— Robisz się sentymentalny gdy spotykasz się z Margaret. — powiedział Theo.

— Może trochę. — odparł Blaise wzruszając ramionami — Trochę szkoda, że pojechała do domu. — dodał.

— Tęsknisz?

— Może trochę. — powtórzył.

— Jesteś słodki jak jesteś zakochany.

— I właśnie przez takie rzeczy ludzie myślą, że jesteś dziwny. — powiedział Blaise.

***

Margaret jedyne czego chciała to chociaż chwilę spokoju w swoim pokoju podczas przerwy świątecznej. Ophelia z jej tatą już zdążyli przyjechać, tak samo jak dziadkowie. Spędzanie czasu z rodziną było wymagające. Szczególnie słuchanie komentarzy starych ciotek, które często lubiły porównywać ją do Ophelii.

— Ophelia jest taka chudzinka. Ma piękną figurę. Jest zadbana. Ma czystą i gładką cerę. — powiedziała ciotka Briony — Ty jesteś gruba, nie wyglądasz jakbyś dbała o siebie i widzę, że wyskoczyło Ci parę pryszczy na twarzy... w ogóle o siebie nie dbasz, kochana. — powiedziała.

Love Made Me Crazy | Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz