Z głośników wydał sie przerażający krzyk, zapewne faceta od kamery. Aż zatkałem uszy, nie trwało to długo acz kolwiek ekran zrobił sie czarny. Przez pare minut siedziałem jak wryty, wpatrzony w czarny ekran. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. O co chodziło, że to prawda? Gdzie była wtedy policja? Czy to była mafia? To tylko część pytań chodzących mi po głowie. Rozejrzałem sie po pomieszczeniu, nagle przeszyła mnie fala zaniepokojenia. Moją uwagę znów przykół telewizor, chory film zaczął sie od nowa, znowu ten sam facet, to samo miejsce. Szybko wyłączyłem telewizor. Zabrałem akumulator i wróciłem do łóżka. Całą dalszą noc, myślałem tylko o ludziach "Kanibalach" i o uśmiechnietym murzynie. Czy to właśnie przed tym uciekliśmy do tego domu? Czy ojciec wiedział, że coś takiego się dzieje?
Po wyczerpującej nocy, nie powiedziałem niczego ojcu, a tym bardziej matce. Po prostu zachowałem to dla siebie. Znów wszystko było normalne, ale na polowaniach bardziej byłem skupiony i rozglądałem się częściej po okolicy niż na śladach zwierząt. Ojciec to zauwarzył i zaczął wypytywać "co sie stało? Dlaczego jesteś tak spięty?". Ale nic mu nie mówiłem. Wolałem to przemilczeć, dla mojego dobra i jego.
Całe lato przeleciało jak strzelił, lecz dni robiły się coraz zmniejsze. Nadeszła najgorsza zima jaką jeszcze nie przeżyłem, śniegu było aż do bioder. Wtedy zaczęliśmy miarkować jedzenie, mieliśmy je tylko na jeden pełny miesiąc. Nie mogliśmy polować w takich warunkach, nawet zwierzęta wyprowadziły się z tego obszaru. Po trzech tygodniach ojciec nie wytrzymał, nie mógł znieść tego że kończy nam się jedzenie, wiec sam ruszył na polowanie, które i tak zwiastowało porażkę. Robiło się ciemno, a ojciec nadal nie wracał, do tego całego szczęścia zerwała sie okropna śnieżyca. Moja matka już traciła zmysły, a ja modliłem się o jego życie. Przecież jak nie wróci, nie będziemy mieć co jeść i zdechniemy z głodu. Los uśmiechnął sie do mnie, ojciec wrócił koło północy. Cieszyłem sie jak głupi, przytuliłem go w wejściu, matka też. Ale nie cieszyłem się długo, zobaczyłem za nim jakąś postać, odepchnąłem się od ojca i zobaczyłem osobe w puchowej kurtce i goglach na cała twarz.
- Rodzino. To jest nasz nowy przyjaciel.
Zaskoczyłem sie tymi słowami. Od trzech lat nie widziałem innego człowieka, niż moij rodzice.
- Już wchodzie, ogrzejcie się!- zaproponowała matka.
Nieznajomy facet zamknął drzwi i zaczął się rozbierać. Zdjął wielkie gogle i wtedy zobaczyłem jego twarz z masą zmarszczek. Wyglądał na ponad pięćdziesiątke. Razem usiedliśmy przy stole w kuchni, a facet przedstawił się. - Nazywam się David. Jestem dłużny pani mężowi za uratowanie życia.
- A co w ogóle się stało? -spytała moja matka.
- Może ja opowiem.-zaproponował ojciec.- Wpadłem na trop łosia, wiec poszedłem za nim. Doszłem do małej chatki w głębi lasu. Pierwszy raz ją w ogóle widziałem. Wszedłem do niej i zobaczyłem tam Davida. Który leżał jak nie żywy. Sprawdziłem puls, żył, był cały zimny. Postawiłem mu pomuc. Rozpaliłem ognisko i wtedy się obudził.
-Taa.. Bardzo ci za to dziękuję. Nie jesteś jak inni, którzy by zabrali mi zapasy i do tego zabili by mnie. Pamiętam jak cie zobaczyłem po przebudzeniu, ha ha, prawie nie zesrałem się w gacie. Myślałem, że jesteś Zom...
Mój ojciec szturchnął go łokciem i odrazu wtracił się w jego słow.
- I tak poznaliśmy się. I kochanie nie będziemy głodować. David ma dużo puszek z jedzeniem.
- Tak. Za ratunek, podzielimy się tym. Jestem dobrym człowiekiem, nie chce żeby wspaniała rodzina umarła z głodu.
- Bardzo, ale to bardzo dziękujemy. Nie wiem, jak panu sie za to odwdzięczyć.- powiedziła matka.
- Mam tylko jedna mała prośbę. Czy mógł bym pomieszkać tu z wami przez tą okropną zime?
- Tak, oczywiście. Mamy wolne łóżko na górze.
![](https://img.wattpad.com/cover/38162880-288-k913021.jpg)
CZYTASZ
Świat vs Zombie
Science FictionMark. Chłopak który dopiero po trzech latach dowiaduję się, że świat nie jest już taki kolorowy. Przez swoją głupotę dostaje się w ręce złych ludzi. Czy Mark ucieknie? Czy jego rodzina żyje? A najważniejsze czy nie zostanie przekąską umarlaków?