- Dlaczego tu jesteście?- odrwróciłem się w strone Emmy. A ona jedynie podszedła do mnie bliżej i dała mi z liścia w twarz.
- Głupi idioto! Żeby tak wymykać się z auta! Jesteś nie poważny! Martwiłam się o ciebie!
- Martwiłaś? Ty?
- Tak, tłumoku. A najbardziej Triss. To z jej powodu przyjechaliśmy cie uratować. A teraz leć do Ethana masz mu coś bardzo ważnego do powiedzenia. Nie sądzisz?
Już widziałem siebie jak przepraszam i dziękuję Ethanowi. Ale nie za bardzo wiedziałem co mam mu powiedzieć. Trochę zakłopotany ruszyłem w strone wrót. Wtedy ni stąd , ni zowąd wpadła na mnie Triss. Bardzo pocno zaczęła wtuliać się we mnie. Stałem jak słup kilka sekund, a jak odkleiła się bez słowa, pokazała palcem na stojącego przy samochodze Ethana. Zerknąłem na nią jeszcze raz i podbiegłem do Ethana.
- Masz szczęście, młody. Że Triss mnie namówiła. Tak szczerze, już nigdy nie chciałem zobaczyć gęby tego psychopaty, ale dla mojej córki zrobię wszystko.
- To on zabił twoją żonę?- starałem się, żeby to pytanie było jak najdelikaniejsze.
- Nie słyszałeś? Tak...to on. Zresztą nie ważne...... Ja tu zadaje pytania. Bo wiesz... Mark do końca to ty prawdy nam nie powiedziałeś.
Ethan sięgnął do kieszeni i wyciągnął papierek. Moje tętno przyśpieszyło. Podał mi je, rozłożyłem je. To było moje rodzinne zdjęcie, które zabrałem z domu. Odruchowo pomacałem swoją kieszeń.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że masz rodzine? Nikt kto nie miał by rodziny, nie wracał by do domu. Więc, dlaczego?
- Bałem się... Nawet nie wiem sam czego. Że ich zabijecie.
- Czy ja wyglądam na zabójcę, niewinnych ludzi, Mark? Naprawde nic nie masz w tej głowe. I to już cała prawda?
Kiwnąłem głową.
- To dobrze, bo musimy się zbierać.
Odwróciłem się, a za szopy zaczeły wychodzić zombiaki. Ethan zawołał Triss i Emme i szybko uciekliśmy.
- A gdzie jest Will i Michael?
- Zostali, przeszukiwać domy.- powiedziała Emma.
Stanęliśmy koło mojego domu. Wszyscy wyszedli i kierowali się do budynku. Towarzysze usiedli na kanapach w salonie, jak by byli u siebie w domu.
- Teras czekamy, aż chłopaki wrócą z jedzeniem. Ciekawe co przyniosą?- emma z zachwytem klasneła.
Sam usiadłem w fotelu i zacząłem wpatrywać się w kominek.
- Co chciałeś zrobić, wtedy jak uciekłeś?- spytała Emma.
Zawachałem się troszeczke, ale odpowiedziałem.
- Znaleźć rodziców. Orientacyjnie wiem gdzie są i musze ich znaleźć. Nie powstrzymacie mnie... Pojadę!!
- Ha ha a kto mówi o powstrzymaniu.- roześmiał się Ethan.- jak chcesz to jedź, widziałem że masz wszystko przyszykowane.
- Naprawde? Moge?
- Tak, tylko nie daj się zjeść. Ja też bym tak postąpił, młody. Rodzina jest najważniejsza. Ja mam swoją a ty swoją. Idź ja uratować.
Szybko wstałem z fotela i już zacząłem biec w strone garażu, ukradkiem zatrzymałem się.
- ETHAN! Przysiegnij na Triss!! Że kiedyś spotkamy się ponownie!
- Ha ha, młody pamiętaj... Jedź w stronę morza.
Usłyszałem tylko te ostanie słowa, nim odpaliłem Harleya. Pożegnałem Norwich i ruszyłem po tylu latach znów spotkać rodzinę.
CZYTASZ
Świat vs Zombie
Science FictionMark. Chłopak który dopiero po trzech latach dowiaduję się, że świat nie jest już taki kolorowy. Przez swoją głupotę dostaje się w ręce złych ludzi. Czy Mark ucieknie? Czy jego rodzina żyje? A najważniejsze czy nie zostanie przekąską umarlaków?