21.

2K 149 13
                                    

- Dlaczego tu jesteście?- odrwróciłem się w strone Emmy. A ona jedynie podszedła do mnie bliżej i dała mi z liścia w twarz.
- Głupi idioto! Żeby tak wymykać się z auta! Jesteś nie poważny! Martwiłam się o ciebie!
- Martwiłaś? Ty?
- Tak, tłumoku. A najbardziej Triss. To z jej powodu przyjechaliśmy cie uratować. A teraz leć do Ethana masz mu coś bardzo ważnego do powiedzenia. Nie sądzisz?
Już widziałem siebie jak przepraszam i dziękuję Ethanowi. Ale nie za bardzo wiedziałem co mam mu powiedzieć. Trochę zakłopotany ruszyłem w strone wrót. Wtedy ni stąd , ni zowąd wpadła na mnie Triss. Bardzo pocno zaczęła wtuliać się we mnie. Stałem jak słup kilka sekund, a jak odkleiła się bez słowa, pokazała palcem na stojącego przy samochodze Ethana. Zerknąłem na nią jeszcze raz i podbiegłem do Ethana.
- Masz szczęście, młody. Że Triss mnie namówiła. Tak szczerze, już nigdy nie chciałem zobaczyć gęby tego psychopaty, ale dla mojej córki zrobię wszystko.
- To on zabił twoją żonę?- starałem się, żeby to pytanie było jak najdelikaniejsze.
- Nie słyszałeś? Tak...to on. Zresztą nie ważne...... Ja tu zadaje pytania. Bo wiesz... Mark do końca to ty prawdy nam nie powiedziałeś.
Ethan sięgnął do kieszeni i wyciągnął papierek. Moje tętno przyśpieszyło. Podał mi je, rozłożyłem je. To było moje rodzinne zdjęcie, które zabrałem z domu. Odruchowo pomacałem swoją kieszeń.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że masz rodzine? Nikt kto nie miał by rodziny, nie wracał by do domu. Więc, dlaczego?
- Bałem się... Nawet nie wiem sam czego. Że ich zabijecie.
- Czy ja wyglądam na zabójcę, niewinnych ludzi, Mark? Naprawde nic nie masz w tej głowe. I to już cała prawda?
Kiwnąłem głową.
- To dobrze, bo musimy się zbierać.
Odwróciłem się, a za szopy zaczeły wychodzić zombiaki. Ethan zawołał Triss i Emme i szybko uciekliśmy.
- A gdzie jest Will i Michael?
- Zostali, przeszukiwać domy.- powiedziała Emma.
Stanęliśmy koło mojego domu. Wszyscy wyszedli i kierowali się do budynku. Towarzysze usiedli na kanapach w salonie, jak by byli u siebie w domu.
- Teras czekamy, aż chłopaki wrócą z jedzeniem. Ciekawe co przyniosą?- emma z zachwytem klasneła.
Sam usiadłem w fotelu i zacząłem wpatrywać się w kominek.
- Co chciałeś zrobić, wtedy jak uciekłeś?- spytała Emma.
Zawachałem się troszeczke, ale odpowiedziałem.
- Znaleźć rodziców. Orientacyjnie wiem gdzie są i musze ich znaleźć. Nie powstrzymacie mnie... Pojadę!!
- Ha ha a kto mówi o powstrzymaniu.- roześmiał się Ethan.- jak chcesz to jedź, widziałem że masz wszystko przyszykowane.
- Naprawde? Moge?
- Tak, tylko nie daj się zjeść. Ja też bym tak postąpił, młody. Rodzina jest najważniejsza. Ja mam swoją a ty swoją. Idź ja uratować.
Szybko wstałem z fotela i już zacząłem biec w strone garażu, ukradkiem zatrzymałem się.
- ETHAN! Przysiegnij na Triss!! Że kiedyś spotkamy się ponownie!
- Ha ha, młody pamiętaj... Jedź w stronę morza.
Usłyszałem tylko te ostanie słowa, nim odpaliłem Harleya. Pożegnałem Norwich i ruszyłem po tylu latach znów spotkać rodzinę.

Świat vs ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz