31.

1.8K 129 5
                                    

Podniosłem ręce i spojrzałem w twarz tego cichego. Pajac śmiał się przerażającym śmiechem, a oczy miał wypełnione pogardą. Posłałem mu najbardziej wkurzoną minę, ale to i tak nie pokazało jak bardzo jestem wkurwiony. Wiedziałem! On kłamał! W żywe oczy... Nie nawidzie go!
Ktoś podszedł do mnie i złapał moje ręce. Związał je mocno sznurem, a potem pociągnął mnie w górę, żebym wstał. Spojrzałem na mame i Carla. Tak samo, stali nad nimi jacyś faceci.
- Już myślałem, że mnie zostawiłeś. - Powiedział cichy do gościa stojącego za mną.
- Kapitanie, nawet niech pan o tym nie myśli. Jak zawsze pospiesze Panu z pomocą.
Jeszcze inny mężczyzna, zaczął przecinać sznur, którym byli przywiązani kłamcy. Po krótkiej chwili już przede mną stał "Kapitan". Patrzył na mnie szyderczym wzrokiem, tak jakby chciał mnie rozszarpać na kawałeczki. Podniósł szybko dłoń i walnął mnie pięścią w twarz. Aż świat w moich oczach rozmazał się, a do tego okropny ból rozlał się po calutkiej twarzy.
- Aż za długo tolerowałem ciebie! Głupi szczeniaku! Myślisz, że jesteś zajebisty?! Muszę ci coś wyznać... Nie jesteś. - Ostatnie słowa wyszeptał mi do ucha.
- Kapitanie, sprawdziliśmy już ich rzeczy. Mają tylko marny motocyk. Co robimy? - Powiedział, któryś z jego grupy.
Teraz zorientowałem się, że grupa Kapitana liczyła sześć osób, wraz z nim. Nie mieliśmy szans, nawet jakbyśmy zaplanowali plan ucieczki. Nie udało by się to.
- Ahhh. Na początku chciałem was zostawić przy życiu, ale nie spodobał mi się jeden z was. Do tego doprowadziliście mojego syna do upokarzającej sytuacji. Więc was zabiję. - Oświadczył Kapitan.
- Porąbało cie! Prędzej to ja cie zabiję! - Moja mama zaczęła szarpać się. Facet który ją trzymał, nie dawał sobię rady.
Nigdy do tąd, nie widziałem mamę w takim stanie.
- Jak masz takiego lamusa za syna! To nie nasza wina! Odrazu nas za to zabijać?! Jesteś chory psychicznie. - Darła się i coraz silniej wyrywała.
- Teraz każdy jest chory psychicznie, dziwko! Ha ha umarli zjadają żywych... Czy to jest normalne?! - Kapitan zabrał broń swojemu koledze i wymierzył w głowe mojej matki.
- Odszczekaj to!
- Policze do trzech, a ty się uspokoisz! Bo kurwa nam tu zombiaków przyciągasz! Raz.
- Nie wyzywaj mnie od dziwek! Odszczekaj to!
- Dwa.
- Wal się, chory pojebie!
- Mamo przest...!!
- Raz.
Bum.
Zamknąłem oczy, nie chciałem tego widzieć. Dopiero wczoraj odnalazłem matke, a już ją straciłem. Nie wiem, czy będę mógł dalej żyć. Chyba dam się pożreć zombiakom.Usłyszałem... Usłyszałem, właściwie nic nie słyszałem... Co jest? Otworzyłem oczy. Zamiast mojej matki, Kapitan leżał jak długi na ziemi, a z tyłu jego głowy pojawiła się duża kałuża krwi. W mgnieniu oka koło niego pojawił się chudy, to znaczy jego syn. Z łzami w oczach, nie poradnie dotykał ojca po twarzy.
Facet, który trzymał mnie. Szybko chwycił broń i celował losowo w las po drugiej stronie łąki. Inni zrobili tak samo, a na ich twarzach było widać przerażenie. Na to wygląda, że to był ich przywódca, a teraz nie wiedzą co mają robić. Jak pszczoły, kiedy zabiję się ich królową.
- Carl rozetnij sznur. - Szepneła moja mama.
- Ale czym?
- Znajdz coś, do cholery!
Carl nie miał związanych rąk, chyba nie wzięli go za zagrożenie. Więc nawet nie fatygowali się żeby go związać. Carl znalazł nóż koło ogniska, był mój, do oskurowywania zwierząt. Na początku rozciął sznury mojej mame, a potem mnie.
Jeden z mężczyz zauważył co się dzieje i wymierzył w nas.
- Stójcie! Nikt ma się nie ruszać!
- Słuchaj, jak teraz odejdziecie, nic wam się nie stanie. - Powiedziała matka.
- Kłamiesz. Zabiliście naszego Kapitana. Człowieka o dobrym sercu.
- Dobrym sercu? - Zdziwiłem się.
- On...on ma chorą żone, potrzebuję leków. Miał żonę. - Poprawił się.
- Naprawde! - Podniósł głos Carla. A chłopak kiwnął głową.
Bum. Następny strzał. Chłopak, który stał przed chwilą przed nami. Już leżał.
Szybko zaczęliśmy krzyczeć i machać rękoma w strone lasu.
- Przestańcie! Stop!
- Odłóżcie broń. - Carl powiedział do reszty. - Odłóżcie ją, jak chcecie przeżyć.

Świat vs ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz