7.

4.5K 244 18
                                    

Josh walnął drzwiami i przez następne dni nie widziałem go już wiecej. Może godzinę po jego odejściu, przyszedł ten wredny lekarz. Bez słowa podszedł do mnie i zaczął zdejmować mi z głowy bandaż. Zwiną go całego na rękę, uśmiechnął się do mnie i powiedzał.
- Teraz to wyglądasz jak normalny człowiek.
I wyszedł. O co mu chodziło? Odruchowo otworzyłem moje prawe oko, odrazu zmrużyłem je. Chodź było ciemno i tak światło oślepiło mnie. Dotknąłem ręka mojej brwi, poczułem cienka, ale nawet grubą linie biegnąca do policzka. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że mam bliznę i na pewno zostanie na zawsze. Już wiedziałem o co miał na myśli lekarz. Minął tydzień od jego wizyty, cały czas siedziałem i myślałem o matce, ojcu i Davidzie. Czy są bezpieczni? Niepokoiłem sie o nich.
Pewnego dnia, wyrwał mnie ze snu, hałas za okna. Była noc, prawie nic nie widziałem. Podszedłem do okna a za nim stał człowiek. Walił głową w kraty, robiąc przy tym duży hałas. Przybliżyłem sie do szkła i wytężyłem wzrok. Mężczyzna za oknem nie miał oczu, tylko czarne dziury, jego skóra z twarzy odpadała plackami. Facet zaczął gryźć kraty, zobaczyłem, że nie ma zębów, cała jego jama ustna była czarna jak węgiel. W jednej chwili, rozbryzgła się czarna ciecz po szkle, a facet upadł na ziemie.
O mój Boże? Co się stało? Czy to był właśnie zombie? Nie!! Nie!! To nie może być prawda. Mieszkałem z rodzicami przez cztery lata i nic takiego nie widziałem i wtedy przypomniał mi się ten okropny film z telewizji o facecie z kamerą i murzynem. Wcześniej nie wierzyłem w to, ale teraz po zobaczeniu zombie. Już nie myślę, że to fotomontaż, to czysta prawda.
Z myślą że za moim oknem leży nie żywy człowiek, zmusiłem się do snu.
- Wstawaj młody! Czas na wycieczkę!- Josh zbudził mnie. Na początku wystraszyłem się jego wytatułowanej twarzy i walnąłem go czołem w nos.
- aahhgrrr posrało cie młody!
- Prze.... Przepraszam.
- Zniszczyłeś właśnie mi mój cudowny dzień.- nadal trzymał swoją ręką nosa.- Dlaczego to ja muszę zajmować sie nowym!- przychnął pod nosem.
Ubrałem się i już stałem gotowy przed Joshem. Nie chciałem go denerwować, więc zrobiłem to co ode mnie oczekiwał.
- Dobrze, młody. Chodź!
Szedliśmy wieloma korytarzami, zmniejając kierunki. Wreszcie doszliśmy do dużych metalowych drzwi. Wyglądały na wejściowe i nie myliłem się, Josh otworzył je i zobaczyłem otwartą przestrzeń. Nareszcie, przez tyle tygodni siedziałem w tej cholernej celi, a teraz... Ahh aż chce mi się żyć.
Byliśmy w lesie, wszędzie były duże stare drzewa i krzaki przez które nic nie było widać. Odwróciłem sie do budynku, cały był nie dbale pomalowany na ciemnozielony kolor. Okna były zabite deskami, a tylko niektóre z kratami. Budynek miał dwa piętra, w ogóle nie wyglądał na domek. Bardziej jak zakład psychiatryczny.
- I jak ci się podoba? To twój nowy dom. Haha.- Josh zaśmiał mi się w twarz.- A jeszcze jedna sprawa. Jak zaczenie ci się zbierać na ucieczkę, albo zabicie kogoś z nas. Nim zauwarzysz zarobisz kulke w łeb. Wiec nie próbuj. Okej?
Kiwnąłem głową. Chciałem wyglądać na obojętnego, ale chyba nie wyszło. Za to dostałem głupi uśmieszek Josha.

Świat vs ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz