Na początku w ogóle nie podobała mi sie ta propozycja. Znaliśmy tego gościa od może godziny, a już moja matka zaprasza go z otwartymi rękoma. Nie wiem dla czego ale nie ufałem mu. Miał coś w sobie, coś złego, okropnego. Po wieczór powiedziałem o moich przemyśleniach mojemu ojcu, a on mnie wyśmiał. Po prostu nie wierzył mi.
Zima minęła bez żadnych większych problemów, odrazu z ojcem i Davidem zaczęliśmy polować. Przez ten czas troche przyzwyczaiłem sie do Davida. Jeszcze mu nie ufałem, ale też nie nie lubiłem go. I tak nie będę sie nim martwić, zaraz i tak zostawi nas w spokoju, przynajmniej tak obiecał.
Pewnego czwartku postanowiłem sam wreszcie coś złapać, przecież nie byłem już małym bachorem. Co nie? Po cichu, rano, wyszedłem z domu i zacząłem iść w głąb lasu. Szedłem i szedłem do najbliższej zastawionej pułapki przez mojego ojca. Był to normalny węzeł na nogi. Wreszcie dotarłem do niej. Za drzewami spostrzegłem, że coś sie złapało i to coś bardzo dużego. Przyśpieszyłem tępa, ciekawość wygrała nad moim rozsądkiem. Ojciec zawsze mi mówił "nie podbiegaj do złapanego zwierzęcia, bo może sie wyrwać i jeszcze ciebie zabić". Momentalnie zapomniałem o tym. Byłem na tyle blisko zwierzyny, że mogłem rozpoznać co to za gatunek. Wtedy zatkało mnie na całej lini. To nie był Jeleń, Sarna, a nawet łoś. Kurwa, to był człowiek. Zacząłem biegnąc ile mam sił w nogach, a w głowe miałem tylko jedno zdanie. "zabiłem człowieka!"
Szybko wyciąnąłem nóż i przeciąłem line, trzymającą noge mężczyzny. Facet spadł na liście na twarz. Szybko przerwóciłem go na plecy i przyłożyłem lewe ucho do klatki piersiowej. Nasłuchiwałem bicie serce, ale go nie było.
- O kurwa, zabiłem człowieka!!... O mój Boże!!
Wstałem i nie wiedziałem co robić. Co robić? Co robić? Powiedzieć ojcu? To on mnie wtedy zabije. Kiedy panikowałem, mężczyzna się poruszył. Zobaczyłem to i znów przyłożyłem ucho.
Jak on może żyć? On nie ma tętna!!!
Facet otworzył oczy i zaczął kłapać szczekami.
Zaskoczony. Odszedłem od niego, a on powoli wstawał na nogi i mruczał jak zdenerwowany kot.
- Nic panu nie jest? Jak pan....
Mężczyzna patrzył tylko ma mnie swoimi czerwonymi oczami. Podchodził coraz bliżej i bliżej, a ja utknąłem w wielkiej dziurze z krzaków. Skuliłem sie i zasłoniłem oczy rękoma. Byłem w pułapce, nie umiałem sie ruszyć. Strach przeszywał mnie przez całe moje ciało, nogi nie chciały wykonać jakiegokolwiek ruchu. Mój mózg wyłączył sie. Jedynie na co czekałem to śmierć.
Wtedy usłyszałem strzał a potem jeszcze drugi. Poczułem ból na twarzy, jak by ktoś tnął mnie w tym miejscu żyletka. Zemdlałem.
CZYTASZ
Świat vs Zombie
Science FictionMark. Chłopak który dopiero po trzech latach dowiaduję się, że świat nie jest już taki kolorowy. Przez swoją głupotę dostaje się w ręce złych ludzi. Czy Mark ucieknie? Czy jego rodzina żyje? A najważniejsze czy nie zostanie przekąską umarlaków?