Pukam do drzwi coraz częstszymi i agresywnymi ruchami, jako że od kilku minut nikt nie otwiera. Mam zamiar się poddać i wparować tam wbrew jakimkolwiek ogólnie przyjętym zasadom, finalnie jednak powstrzymuje się i wzdycham głośno przecierając twarz obolałym od uderzania w drewno dłońmi.
A niech cię, Will.
Przykładam lewe ucho do zamkniętego przede mną wejścia i nasłuchuje, błagając żeby do uszu dotarł głos sprawnych kroków stawianych przez chłopaka. Znamy się na tyle dobrze, że bez problemu potrafię rozpoznać czy to aby na pewno on, narazie jednak nic takiego nie słyszę.
Zamiast tego rozpoznaje krzyki Mike'a, Erici i kilku innych chłopaków, którzy wydają się być od nich nieco starsi.
Teraz już bez ogródek walę pięścią w drzwi.
Chcę i muszę jak najszybciej dostać się do środka, do Will'a.Powtarzam czynności kilka razy i znowu podsłuchuje, ku mojemu rozradowaniu słyszę kroki, niestety od razu jestem pewna, że to nie Will. Gdy drzwi otwiera chłopak wyglądający na mój wiek, z długimi brązowymi włosami nieułożonymi w jakąkolwiek sensowną fryzurę oraz z ciemnymi, brązowymi oczami, tylko upewniam się w moim wcześniejszym ustaleniu.
Ma on raczej wesoły wyraz twarzy, z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej zdezorientowany, a następnie zagniewany.
— Przyszłam odebrać Will'a — między palcami przerzucam kluczyki starego samochodu Joyce i lustruje wzrokiem twarz nieznajomego.
Właściwie mam wrażenie, że kojarzę go, jak przez mgłę, ale nadal. Może z liceum, jednak to czyni jego wspomnienie tak zatartym i słabym, nie byłam tam od dobrych 3 lat.
— Odebrać, tak? Przyjaciółka, siostra, dziewczyna, mama? — od razu wychwytuje rozbawiony ton w głosie chłopaka — Muszę wiedzieć kto śmie przerywać nam tak wyśmienitą rozgrywkę.
— Mogę wejść? — postanawiam zignorować jego bezsensowne gadanie — Will posiada raczej słabą pamięć, więc przypomnienie mu, że byliśmy umówieni będzie raczej senso...
— Odpowiedz na moje wcześniejsze pytanie, wtedy może rozważę twoją prośbę.
— To twój dom? — zmieniam temat i sprawnie omiatam wzrokiem obskurną przyczepę, kątem oka dostrzegam jak (nie)znajomy kiwa głową.
— Więc jak będzie? — prawie kaszlę kiedy chłopak puszcza mi oczko.
— Przyjaciółka Will'a, a teraz proszę przepuść mnie. Musi mi zapłacić za to, że ryzykuje moim zdrowiem wejście tu do środka. — zapach dobiegający z tamtąd naprawdę nie jest przyjemny, ale gdy brunet zaczyna coś protestować i próbuje zatrzymać mnie przed wparowaniem w środek ich rozgrywki, przeciskam się obok niego w wąskich drzwiach, po czym sprawnym krokiem przemierzam nieduży korytarz.
Gdy docieram do czegoś, co chyba jest połączeniem salonu, pokoju i kuchni, a gdzieś między kanapą a dużym stołem dostrzegam czuprynę mojego przyjaciela, mam wrażenie, że podłoga wiruje mi pod stopami.
Może to przez ten zapach, może to przez fakt, że w środku panuje dziwna atmosfera, a mnie ogarnia niepokój z niezidentyfikowanego powodu.
Ostatnio zdarza mi się to zbyt często.
Zgromadzeni wewnątrz przyczepy członkowie klubu Hellfire rzucają mi dziwne spojrzenia, których nie mogę długo ignorować. Czuje się mocno niekomfortowo będąc wystawiona idealnie na ich ocenę i oczy.
— Hej. — uśmiechnięty Will spogląda na mnie z otwartą puszką coli w dłoni. Wtem nagle wyraz jego twarzy zmienia się i uderza się dłonią w czoło. — O Boże. Na śmierć zapomniałem.
CZYTASZ
lovers rock | eddie munson '
Fanfiction„po tym wszystkim potrzebowałam spokoju, ciszy po burzy, jednak Eddie Munson wdarł się do mojego życia siejąc jeszcze większe spustoszenie niż ktokolwiek wcześniej" * alternatywne uniwersum gdzie nie istnieje upside down, nastolatkowie w hawkins ży...