16 - dramat życia codziennego (e)

808 64 164
                                    

Pędem ruszyłem w kierunku płonącej przyczepy, w środku musiał przecież być mój wujek. Gdy znalazłem się bliżej ognia, gorący dym wypełnił całe moje płuca, a ja krztusiłem się na tyle mocno, że płakałem.

Z oddali słyszałem głos Rein, która błagała, żebym wrócił, nie mogłem jednak zostawić wujka.

Będąc już w środku wołałem go jednocześnie czując, jak języki ognia liżą mi skórę zostawiając po liczne sobie poparzenia. Zdruzgotany biegałem po przyczepie, widziałem, jak płonie całe moje dotychczasowe życie.

Wtedy przypomniałem sobie o wiacie oraz zaparkowanym w niej samochodzie, popędziłem w tamtym kierunku.

Zanim jednak tam dotarłem, potknąłem się o własne nogi i bokiem ciała uderzyłem w płonącą komodę. Przed oczami pojawiły mi się czarne mroczki, a ja syknąłem z bólu. Wybiegłem z przyczepy, przed którą zgromadziło się kilku sąsiadów, w tle dało się usłyszeć głosy straży pożarnej.

Wiata także zajęła się ogniem, a gdy podbiegłem do zaparkowanego w niej samochodu i spróbowałem go otworzyć, odskoczyłem oparzony, gdyż blacha zdążyła się już nagrzać. Ku mojej ogromnej uldze na przednim siedzeniu dostrzegłem mojego wujka Wayne'a, jednakże głowę miał odchyloną do tyłu, oczy przymknięte, a usta lekko rozchylone. Obawiałem się najgorszego.

— Eddie! — rozpaczliwy krzyk Rein przeciął napiętą atmosferę gdyż podbiegła do mnie również głośno kaszląc, dusząc się przez wszechobecny dym— Chodź stąd, proszę. — pociągnęła mnie za rękaw kurtki.

— Mój wujek tu jest. — wskazałem na wnętrze samochodu, a wtedy gdzieś nad nami rozległ się dźwięk przypominający trzask drewna.

Przyciągnąłem Rein do siebie zastygając w skulonej pozycji, ochraniając nasze głowy, a wtedy część dachu wiaty, duża belka, spadła na tył samochodu miażdżąc wszystko na swojej drodze.

— Musimy go wyciągnąć. — powiedziała dziewczyna jednocześnie zasłaniając sobie usta i nos kawałkiem materiału, gdyż i ogień, i dym stawały się coraz bardziej intensywne, a tym samym śmiercionośne.

Spróbowałem jeszcze raz pociągnąć za klamkę otwierającą drzwiczki, ale nawet nie drgnęły.

Wiata była dla mojego wujka też niewielkim schowkiem na narzędzia, kilka z nich wisiało ja ścianach, zanim zdążyłem siegnąć po któreś z nich, Rein z wielkim młotkiem w dłoniach już stała przy samochodzie i z furią w oczach zaczęła uderzać w szybę żeby ją rozbić.

Powinienem był coś zrobić, ale tylko stałem w miejscu kompletnie oszołomiony jej zachowaniem.

Kręciło mi się w głowie, czułem jak końcówki włosów mi płoną, a całe ciało krzyczy z gorąca, a jednak między tym wszystkim Rein Jacobs potrafiła sprawić, że byłem zupełnie zachwycony jej postawą.

Niedługo później szyba pękła rozbijając się na małe kawałeczki, a dziewczyna otworzyła drzwi od środka. Podbiegłem do niej i złapałem wujka pod pachami.
Gdy byliśmy metr przed wiatą, oświetleni przez migoczące światła straży pożarnej, policji i ambulansu, za nami rozległ się ogromny huk, co oznaczało, że drewniana konstrukcja zupełnie się rozleciała. Strażacy od razu ruszyli do akcji, a ratownicy medyczni podbiegli do naszej trójki; mnie, Rein i wujka.Byłem niesamowicie wdzięczny komuś, kto po nich zadzwonił.

— Jak się czujesz? Co cię boli? — dwóch sanitariuszy odebrało ode mnie wujka Wayne'a i umieściło go w ambulansie, a miło wyglądająca kobieta próbowała zająć się moimi obrażeniami.

Podwinąłem koszulkę ukazując zakrwawione oparzenie powstałe po tym, jak uderzyłem w komodę.

— Mój dom... — ze łzami w oczach patrzyłem na przyczepę objętą płomieniami, z którymi dzielnie walczyli strażacy.

lovers rock | eddie munson 'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz