15 - kochany solenizant (r)

719 57 57
                                    

Siedziałam schowana w schowku dla pracowników The Hawk ściskając w dłoniach kartonowe pudełko opakowane w bordowy papier prezentowy.

Dzisiaj były urodziny Eddie'go, który aktualnie siedział u Jessie'go na piętrze, gdyż chciał nauczyć się podstaw obsługi projektora do filmów.

Nie widziałam jak zareaguje na prezent ode mnie, nie wiedziałam czy w ogóle lubi urodziny i je obchodzi. Przypadkiem dowiedziałam się o nich dwa dni wcześniej od Will'a, że właśnie dzisiejszego dnia, 17 lipca, Eddie Munson stał się dwudziestodwuletnim chłopakiem.

Przez ten króciutki czas zdążyłam kupić mu skromny prezent, czerwoną kurtkę skórzaną z czarnymi elementami, do tego kasetę zespołu Winger i podstawowe słodycze. Chciałam, żeby mu się spodobało, jako że polubiłam Eddie'go, nawet bardzo.

— Rein? — Alex wparowała do schowka, a ja aż podskoczyłam w miejscu przestraszona — Potrzebuje ciebie przy rozładowaniu towaru.

— Pewnie. — prezent dla Eddie'go schowałam pod jakiś samotny, czarny koc wciśnięty w kąt pomieszczenia — Już idę.

Otrzepałam dłonie, poprawiłam koszulkę firmową wtłoczoną w luźne jeansowe spodenki sięgające do kolan, pocieniowane, czarne włosy związałam w luźnego, rozwalającego się niskiego koka, a najkrótsze, przednie kosmyki od razu wysunęły się z niego i opadły mi na czoło.

Na zewnątrz przed kinem stał niewielki dostawczak, a w nim: przekąski do zakupienia, papier toaletowy, środki czystości, świeże plakaty, które mogliśmy włożyć do dużych antyram rozwieszonych po całym wnętrzu kina, ale i nowa wąska lodówka na zimne napoje, którą wypakował dla nas kierowca dostawczaka.

Ja i Alex nosiłyśmy kartony z jedzeniem, przy tym gawędząc o wakacjach mojej współpracowniczki, gdyż wybierała się do Europy.

— Nie masz pojęcia jak ci zazdroszczę. — mówiłam gdy napełniałyśmy urządzenia do robienia slushy i shake'ów — Ja zawsze chciałam polecieć do tych zimniejszych krajów, Norwegii czy Islandii.

—Będę w Grecji, to chyba niedaleko. — Alex wzruszyła ramionami.

— Raczej nie. — uśmiechnęłam się pod nosem.

— Nigdy nie byłam mistrzem geografii, wyślę ci jakąś pocztówkę z Grecji.

Pracowałyśmy jeszcze chwilę, ja rozpakowywałam wszystko do końca, a Alex stanęła na kasie.

Wtedy w głównym korytarzu kina pojawił się Eddie, jego ciemne włosy przewiązane były czarną bandaną, na koszulkę The Hawk narzucony miał jeansowy bezrękawnik z licznymi naszywkami.

Przeprosiłam Alex i ruszyłam do schowka, gdzie właśnie zniknął chłopak, jako że i ja i on zaraz kończyliśmy zmianę.

— Cześć, Jacobs. — przy jego brązowych oczach pojawiły się niewielkie zmarszczki uśmiechu, od razu rozpromienił się na mój widok.

— Eddie... — podeszłam do schowanego prezentu i chwyciłam go w dłonie — Wszystkiego najlepszego.

Podałam mu pudełko lustrując jego twarz poszukując śladów emocji, które mógłby przedstawiać co właśnie czuje. Eddie chyba był zbyt zaskoczony żeby powiedzieć cokolwiek, nic poza zdziwieniem nie kryło mu się w oczach.

— Dowiedziałam się przypadkiem od Will'a, że dzisiaj masz urodziny. — odezwałam się bo chłopak pozostawał w bezruchu, zbyt zszokowany żeby się odezwać — Bardzo chciałam coś ci podarować, jako że...że naprawdę cię polubiłam, także proszę. — podałam mu pudełko do rąk.

— Rein, ja... — spojrzał mi prosto w oczy, a ja dostrzegłam samotną łzę spływającą mu po policzku, która była jak szpilka w serce — Dziękuję. — odłożył prezent na pobliską szafkę, po czym przyciągnął mnie do siebie, ułożył dłonie w dole moich pleców, a ja położyłam głowę na jego ramieniu i wtuliłam się w niego — Dziękuję, dziękuję, dziękuję. — mówił cały czas — Nieważne co to jest tam w środku, jestem tak bardzo wdzięczny.

lovers rock | eddie munson 'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz